Decimus Fate i Talizman Marzeń (recenzja)

 


"Decimus Fate i Talizman Marzeń" otwiera nową serię autora uznanego "Maga bitewnego". Peter Flannery ma dla mnie w sobie coś ze Stephena Kinga - umiejętność pisania historii w taki sposób, że porywają nawet jeśli sama historia jest przeciętna. "Decimus Fate i Talizman Marzeń" niczym nie wyróżnia się na tle innych powieści fantastycznych, zawierając wiele dobrze znanych w tym gatunku elementów, a jednocześnie dostarcza sporo rozrywki - tę powieść zwyczajnie świetnie się czyta! Pierwszy tom pozostawia pewien niedosyt, jednocześnie obiecując więcej w kolejnych odsłonach. Choć świat przedstawiony i historia pary głównych bohaterów mogłyby być bardziej rozwinięte, nie sprawiają poczucia niedopracowania, a celowego zamysłu. Dzięki temu "Decimus Fate i Talizman Marzeń" jest powieścią bardzo przystępną także dla osób dopiero zaczynających przygodę z fantastyką. Powieść czyta się błyskawicznie, bez obawy o pogubienie się w zawiłościach fantastycznego świata. Gdybym miała określić jednym zdaniem moje odczucia po przeczytaniu tej książki - to naprawdę przyjemna lektura!

W fantastyce głównymi bohaterami często są młodzi ludzie odkrywający swoje umiejętności i wyruszający na misję ratowania świata. "Decimus Fate i Talizman Marzeń" opiera się na zupełnie innym schemacie - dojrzali bohaterowie, którzy stali się mistrzami swoich dziedzin z tylko im znanych powodów postanowili zrezygnować ze swoich umiejętności. Zarówno Decimus Fate, potężny mag, który wyrzekł się magii, jak i Opiekun, były łowca demonów niosą na barkach swoją przeszłość. Ich ścieżki przecina nie wielka misja, której stawką są losy świata, ale chęć pomocy pewnemu klasztorowi. To bardzo ciekawy twist - wielcy bohaterowie odwrócili się od własnych profesji, aby szukać odkupienia poprzez drobne dobre uczynki. Przekłada się to skalę wydarzeń, której może brakować nieco "epickości". Jednocześnie przez cały czas ma się wrażenie, że to dopiero początek. 

Peter Flannery (a na pewno Peter Flannery w tłumaczeniu Macieja Pawlaka) ma dar do zajmującego pisania historii. Co z tego, że nie opisuje epickiej walki dobra ze złem, skoro tak dobrze się czyta o pozornie niedobranej parze niosącej pomoc innym? Zajmująca historia nie musi być wcale skomplikowana i rozbudowana jeśli jest przekazana w umiejętny sposób. A to w połączeniu z sympatycznymi bohaterami sprawia, że z przyjemnością śledzi się ich losy. W powieści nie brakuje scen walki, które są niezwykle interesujące - jak mag, który wyrzekł się magii poradzi sobie z wrogami? Choć zagrożenie zawsze wydaje się mniejsze od (dawnych) umiejętności bohaterów i przeczuwa się, że jakoś wyjadą z opresji, napięcie budowane jest przez postawienie pytania w jaki sposób to zrobią. Na uwagę zasługuje także sposób opisywania postaci - w zasadzie poznajemy je poprzez czyny i szczątkowe dialogi na temat ich przeszłości. W powieści brakuje szerszych opisów ukazujących myśli i rozterki bohaterów przez co może trudniej się z nimi zżyć - mnie jednak ten zabieg idealnie pasował i do bohaterów, i do opisanej historii. 

"Decimus Fate i Talizman Marzeń" to niepozorna powieść. Wszystkie wątki układają się w logiczną całość i większość z nich zostaje rozwiązana już w pierwszym tomie - i to w zasadzie bez większych przeszkód. Można ją nawet nazwać przeciętną, nie wyróżniającą się ani kreacją świata, ani systemem magicznym. A mimo to ciężko się od tej powieści oderwać, nim zauważymy będziemy już w połowie czytania. Duża w tym zasługa samego głównego bohatera, który przypomina nieco tajemniczego sąsiada, o którym krążą różne pogłoski - a na którego mimo to zawsze można liczyć. To taka powieść, która choć nie jest wybitna, to sprawia mnóstwo przyjemności podczas samego czytania. Z przyjemnością wrócę do przygód Decimusa i Opiekuna w kolejnych tomach!


Peter A. Flannery "Decimus Fate i Talizman Marzeń" (2020)
Polskie wydanie: Fabryka Słów (2022)
Tłumaczenie: Maciej Pawlak

Share:

0 komentarze