Królestwa i chaos (recenzja)

 


"Królestwa i chaos" to już czwarty tom cyklu o Rezkinie, który z tajemniczego i wszechpotężnego skrytobójcy przeistacza się w króla. Każdy z tomów tej serii staje się coraz bardziej poważny, a stawka o którą walczy Rezkin większa. Chociaż pierwszy tom ma w sobie sporo uroku dzięki humorowi i komedii pomyłek to podoba mi się rozwój tej historii i bohaterów oraz całkowita zmiana klimatu - wszak cały cykl nazwany został "Kroniki mroku". "Królestwa i chaos" podobały mi się bardziej niż "Legendy Ahn", które na razie wypadają najsłabiej w całej serii - choć należy przyznać, że to właśnie trzeci tom przygotował podwaliny pod akcję czwartej odsłony. W ogólnym rozrachunku "Królestwa i chaos" to  kawał naprawdę solidnej fantastyki, jednak nie pozbawionej wad - sam tytuł dobrze to oddaje: wkradło się tu trochę zbyt wiele chaosu związanego z liczbą lokalizacji, "pobocznych" misji i wątków oraz postaci. Czasem co za dużo to niezdrowo. Ponadto Kel Kade zdaje się nadal "nienawidzić" kobiet - najpierw przedstawiając je jako płytkie trzpiotki bez wyjątku lecące na tajemniczego i niebezpiecznego przystojniaka, by w tym tomie przedstawić całą krainę opartą na absurdalnym matriarchacie, w którym kobiety mogą przywłaszczać sobie mężczyzn, nieustannie rywalizując między sobą. Czytając ten tom trzeba zatem przygotować się na uważną lekturę oraz kilka momentów zażenowania - ale do tego akurat przyzwyczaiła mnie już ta seria za sprawą postaci Frishy. Na szczęście całość prezentuje się na tyle interesująco, że warto przymknąć oko na drobne wady i zanurzyć się w historię Rezkina.

Najmocniejszym punktem tej odsłony serii jest rozwój bohaterów. Rezkin nie jest już przedstawiany jako chodzący ideał, a coraz więcej osób z jego otoczenia dostrzega kryjący się w nim mrok związany z brakiem emocji. Ten tom stawia pytania czy Rezkin jest w stanie nauczyć się uczuć czy raczej kieruje się zasadami i nadal przyjmuje raczej role niż jest sobą. "Królestwa i chaos" w końcu przynoszą upragnione informacje na temat przeszłości bohatera, odsłaniając wiele tajemnic i tłumacząc dlaczego jest niepokonany. Z tej perspektywy można docenić budowanie postaci, która nie jest po prostu "niezniszczalna", tylko taka się stała - i to za pewną cenę. My jako czytelnicy zostajemy postawieni przed pytaniem, czy stanie się doskonała bronią warte jest utraty człowieczeństwa - i czy proces ten można odwrócić. 

Schemat fabularny tego tomu przypomina nieco gry  - na drodze do realizacji głównej misji pojawiają się przeszkody - zadania, które należy wykonać, aby zdobyć jakiś przedmiot. Wymaga to podróży do różnych lokalizacji.  Od preferencji czytelnika zleży, czy taki schemat okaże się interesujący czy wręcz przeciwnie. Ja mam mieszane odczucia - taka fabuła świetnie sprawdziłaby się w grze gdzie to my wykonujemy misje, natomiast w książce w oczy rzucała się zadaniowość - aby zdobyć królestwo należy odzyskać miecz, by zdobyć miecz trzeba przyprowadzić dziewczynę, aby to osiągnąć należy wykonać kolejne zadanie. Związana z tym konieczność ciągłego przemieszczania się po najróżniejszych krainach oraz wprowadzanie wątków pobocznych związanych z różnymi postaciami wokół Rezkina wprowadziła dla mnie pewien chaos. To co w grze zapewnia immersyjność, tutaj nie zagrało - właśnie przez to, że o poszczególnych misjach się czytało. To tak jakby oglądać jak ktoś inny gra. Właśnie przez to nie wciągnęłam tak jak przy poprzednich tomach, gdzie przygody bardziej przeżywało się razem z bohaterami. Jednocześnie jestem przekonana, że wielu czytelnikom taki schemat fabularny nie będzie przeszkadzać, szczególnie że wielość zadań, lokalizacji i wątków rozbudowuje świat przedstawiony.

Doceniam także rozwój postaci drugoplanowych, które zaczynają odgrywać większą rolę. Choć uważam, że jest ich zwyczajnie zbyt wiele to na pochwałę zasługuje poświęcenie im czasu. Dotyczy to także Frishy, której działania w końcu zaczynają coś wnosić do fabuły - choć nie zmienia to faktu, że pozostaje irytującą bohaterką.

Jestem bardzo ciekawa kolejnego tomu - trzeci i czwarty tom wprowadziły tyle wątków, które oddalają się od głównego celu - Rezkin zamiast zbliżyć się do odzyskania swojego królestwa...został imperatorem innych ziem, a w tle majaczy nieokreślona wojna z demonami. Całość czyta się bardzo dobrze, szczególnie z uwagi na pojawiający się od czasu do czasu humor, tajemnicę związaną z Rezkinem oraz ciągłe zaskakiwanie rozwojem wypadków. Z drugiej strony cała historia z tomu na tom staje się coraz bardziej absurdalna, mnożąc wątki, którymi można obdarować kilka różnych cykli! To już zależy od nas, czy to kupujemy i dobrze się bawimy czy zostaniemy tym przygnieceni. Ja na razie bawię się nieźle, choć dostrzegam gromadzące się problemy tej serii. Zaczyna mi także trochę brakować lekkości pierwszych dwóch tomów. Czasem więcej nie znaczy lepiej - to od finału zależeć będzie ocena całego cyklu. Czy Autorce uda się wszystko połączyć w satysfakcjonującą całość, czy raczej okaże się, że po drodze zgubiła gdzieś zamysł na tę historię?


"Królestwa i chaos" (2018) Kel Kade
Polskie wydanie: Fabryka Słów (2022)
Tłumaczenie: Piotr Kucharski


Kroniki mroku

1. "Powiernik mieczy" (recenzja)
2. "Królestwo obłędu" (recenzja)
3. "Legendy Ahn" (recenzja)
4. "Królestwa i chaos"


Share:

0 komentarze