W cieniu błyskawic (recenzja)

 


Szaleństwo od geniuszu dzieli jedynie skala sukcesu.

"W cieniu błyskawic" to pierwszy tom nowej trylogii Briana McClellana, który wcześniej podbił serca czytelników za sprawą powieści o magach prochowych. Tomem "W cieniu błyskawic" Autor otwiera zupełnie nową trylogię, w której odnajdziemy to, za co można cenić jego twórczość: interesujący system magiczny z jasno określonymi zasadami, polityczne intrygi, kryminalne śledztwo i wojskowe potyczki, a wszystko to w barwach epickiej fantastyki. To powieść, która choć intryguje prologiem, potrzebuje chwili czasu by się rozkręcić - a nas wkręcić w czytanie, do tego stopnia, że nim się spostrzeżemy przewertujemy 800 kartek. Brian McClellan ma talent do pisania powieści opartych na trzech solidnych filarach: fabule, świcie przedstawionym i postaciach - nie inaczej jest w przypadku pierwszego tomu Magów szkła. To powieść napisana z rozmachem, która zadowoli każdego miłośnika klasycznej fantastyki z industrialnym zacięciem!

Zacznijmy od świata przedstawionego. "W cieniu błyskawic" zamiast sięgać do quasi średniowiecznych inspiracji, przedstawia świat Imperium Ossańskiego i Królestwa Grentu, które zdają się przywodzić na myśl XVII wiek, co dodaje klimatu urban fantasy: miejskich zakamarków, pistoletów prochowych i hut szkła. Elementem fantastycznym jest system magiczny oparty na szkle. Autor jasno określa pewne zasady panujące w tym systemie, z którymi bohaterowie muszą się liczyć. W świecie z powieści istnieją możliwości wytwarzania szkła o magicznych właściwościach (jak szło siły, umysłu czy lecznicze), ale także władania szkłem - jako tancerze szkła, ludzie niezwykle uzdolnieni. Magiczne szkło zużywa się w trakcie korzystania z niego, co przekłada się na odpowiednie napięcia polityczne i społeczne w świecie. Czytanie o używaniu różnego rodzaju szkła , o jego produkowaniu, a także związanej z nim grze politycznej jest naprawdę przyjemne i stanowi jeden z najmocniejszych elementów powieści.

Drugim filarem są postacie, których losy śledzimy na kartach powieści. Każdy z bohaterów dostał swoje miejsce w fabule - każdy z nich ma także własną historię i rozterki. Demir to wybitny strateg i tancerz szkła, dziedzic jednego z rodów - ma wszystko. A jednak w obliczu moralnej porażki decyduje się na wygnanie, czując że zawiódł przede wszystkim siebie - i dlatego musi siebie odnaleźć na nowo. Sytuacja zmusza go jednak do powrotu w rodzinne strony i zajęcie należnego mu miejsca - ale już z wcześniejszym bagażem doświadczeń. Kizzie to córka z nieprawego łoża, która choć jest świetna w tym co robi jako egzekutorka swojego rodu, jest narażona na na humory prawowitych dziedziców. Z jednej strony chce kierować się szczerą przyjaźnią, ale szansa na bycie uznaną przez ojca jest niezwykle kusząca. Thessa to niezwykle utalentowana hutniczka, która zostaje wyrwana z bezpiecznej rutyny. Powierzone jej zadanie będzie wymagało konfrontacji z bolesną przeszłością. Do tego grona warto jeszcze dodać Małego Montego, wiernego przyjaciela czy Idriana, wojskowego Potężnego Gromiciela, który może popaść w szaleństwo jeśli wyczerpie się magia w szkle, które ma zamiast oka. To cała plejada interesujących postaci, które zostały świetnie wykreowane.

Ostatnim elementem jest zaś fabuła, pełna intryg i zdrady. Na szali jest możliwy wybuch rewolucji/wojny, jednak Autor zostawia nam tropy wskazujące, że rozwiązanie nie jest takie proste. Fabularne zwroty akcji zostały odpowiednio rozłożone w powieści, aby nie pozwolić się nudzić - a jednocześnie nie wywoływać wrażenia przeładowania i akcji pędzącej na łeb na szyję. Wszystko uzupełniają wątki poboczne, które nie sprawiają wrażenia zbędnych. Wiem, że może ciężko w to uwierzyć na słowo - ale czytają "W cieniu błyskawic" naprawdę nie odnosi się wrażenia, że powieść liczy aż 800 stron. Liczę, że kolejny tom będzie również takim grubaskiem oferującym wiele godzin wciągającej opowieści!

Do Briana McClellana przylgnęła łatka "ucznia Brandona Sandersona" i choć Autor wiele się nauczył od mistrza, nie można mu odmówić własnego talentu. Rozpoczynającą nową trylogię powieścią "W cieniu błyskawic" udowadnia, że w dobie romantasy można z powodzeniem pisać klasyczną epicką fantastykę w oryginalnych barwach: z intersującym systemem magicznym, pełną intryg, potyczek i wielkich bitew fabułą oraz kompletem intrygujących postaci. To wielowymiarowa i angażująca powieść, która potrafi zaskakiwać oraz przenosić nas do misternie skonstruowanego świata - nic tylko się w nim zanurzyć!


Brian McCleallan "W cieniu błyskawic" (2022)
Polskie wydanie: Fabryka Słów (2023)
Tłumaczenie: Edyta Ładuch

Share:

0 komentarze