I like you, Hype Boy

 


"I like you, Hype Boy" to powieść, która skupia się wokół motywu "zwykła dziewczyna poznaje idola". Taka oś fabularna wymaga dopracowania najmniejszych szczegółów, aby nie kojarzyła się z fanfiction. Przede wszystkim należy zadbać o dużą dozę prawdopodobieństwa w otoczce - aby wątkowi romantycznemu zostawić fantazję. Zresztą tego spodziewam się po romansach - zbiegów okoliczności i nieprawdopodobnych scen romantycznych, przy zachowaniu realizmu w innych kwestiach. Nie mogę tego powiedzieć o "I like you, Hype Boy", powieści, która co krok wybija z immersji  - nie tylko trudno uwierzyć w relację od wrogości do miłości, ale i całą otoczkę. Nie porwał mnie czar tej powieści, bo nie uwierzyłam ani w postacie, relacje, ani wydarzenia. "I like you, Hype Boy" czyta się jak fanfiction od pierwszej do ostatniej strony.

Już na wstępie powieści nasza bohaterka, Sana, informuje nas, że ma 22 lata i jest na stażu w prestiżowej gazecie. Jak się możecie domyślić - chciałaby zostać ambitną dziennikarką, ale dostaje zlecenie od szefa, by napisać wnikliwy artykuł o sensacji k-popu, obchodzącym 10-rocznicę istnienia zespole TBT. Wytwórnia zadbała, żeby przez dekadę życie prywatne członków pozostawało tajemnicą - ale skoro prestiżowe nowojorskie czasopismo zamierza o nich pisać, to nie widzą żadnego problemu, aby zgodzić się na obecność Sany na każdym kroku idoli z TBT. Niech im towarzyszy i wyciąga możliwe brudy, a co. Już z tego opisu widzicie, że nie do końca zarys fabuły brzmi prawdopodobnie - a jeśli dodamy do tego fakt, że główny męski bohater nazywa się Lee (co po polsku brzmiałoby Kowalski) to kreacja świata przedstawionego szyta jest grubymi nićmi.

Nie można odmówić Autorce przeprowadzenia researchu - "I like you, Hype Boy" czyta się jak przewodnik po świecie fanów k-popu. Skrupulatnie wprowadzane są wszystkie fanowskie terminy (bias, maknae, "shipowanie",..), z którymi Sana musi się zapoznać. Jednocześnie nie można uciec od wrażenia, że Korea opisywana jest z perspektywy fanki, a nie osoby, która spędziła tam lata. Chociaż przeczytamy tutaj wiele koreańskich  słów, to autentyczności pozbawiają powieść wspomniane imiona bohaterów, które niby brzmią koreańsko, ale nie do końca. I znów kreacja świata przedstawionego kojarzy się z fanfiction - pewnej wizji Korei wyniesionej z programów z idolami i kdram. Ma to oczywiście swój urok - i pewnie by do mnie trafiło, gdybym miała 16 lat i nadal identyfikowała się z fandomem. 

Fabularnie nie ma tutaj większych zaskoczeń. W romansach spodziewamy się, że nasi bohaterowie będą razem na końcu - liczy się jednak droga do tego końca. W "I like you, Hype Boy" ta droga była zadziwiająco płaska i pozbawiona emocji. W powieści odnajdziemy motyw od wrogości do miłości - ale wszystko dzieje się po pierwsze zbyt szybko, a po drugie bez motywacji. Dlaczego Lee jest tak uprzedzony do Sany, aż nagle po prostu przestaje? W książce nie wydarzyło się nic, aby najpierw wywołać silną niechęć, a potem wytłumaczyć nagły zwrot. Nie uwierzyłam w rodzące się bliskie relacje między Saną a zespołem - wszystko wydawało się zbyt powierzchowne. Praca dziewczyny także okazała się pretekstem - niewiele tam dziennikarskiego zapału. Nawet motyw z pogróżkami wypadł jakoś blado - szczególnie, że bardzo łatwo można się domyśleć kto za tym stoi. W paru miejscach Autorka próbowała odbiec od pewnych stereotypów związanych z wizerunkiem grzecznych idoli - ale znów, zabrakło w tym wszystkim większego pazura i zaskoczeń: jeśli odwracamy pewne stereotypy to nadal jest przewidywalnie. Na plus wypada natomiast przedstawienie ciemnej strony sukcesu.

Postaciom zabrakło pewnej głębi. Czy dziennikarskie śledztwo Sany (którego w zasadzie nie ma, poza tym że dziewczyna ma dostęp do szlajania się z zespołem) naprawdę odkrywa "drugie oblicze" TBT? Zabrakło tutaj szerszego nakreślenia wizerunku idoli i następnego weryfikowania, ukazania kontrastów między grą, a rzeczywistością. Sam wątek umawiania się na randki to jednak za mało.

Językowo jest bardzo młodzieżowo, ale czasami zbyt dużo tu wyjaśniania - szczególnie że na końcu jest słowniczek - co trochę odbiera płynności. Całość czyta się lekko i szybko, chociaż nie mogę powiedzieć, żebym się wciągnęła. Zbyt dużo elementów wybijało mnie z czytania i raczej kwestionowałam historię, niż zanurzyłam się w poznawaną historię. "I like you, Hype Boy" to powieść, która raczej spodoba się określonemu odbiorcy - osobie, która fascynuje się światem idoli (chociaż wprowadzone słownictwo sprawia, że nie jest to wymóg) i lubi fanfiction. "I like you, Hype Boy" ma wszystkie cechy tego typu twórczości - i wyobrażając sobie w postaci Lee konkretnego, ulubionego idola, a w Sanie siebie wzbudzi zapewne najwięcej emocji. Na mnie nie podziałało w ogóle - zabrakło mi odrobiny więcej autentyczności bym mogła uwierzyć w nieprawdopodobny romans, a i w samym romansie zabrakło chemii (bo pikanteria to nie chemia!). Zabrakło mi w tej powieści przede wszystkim pewnego dystansu, który pozwoliłby stworzyć powieść angażującą dla czytelnika - a nie tylko spisaną fantazję fanki, która - cytując tutaj bohaterkę powięsci - "dostaje orgazmu" słuchając "anielskich" głosów swoich idoli.

Na koniec pozostawię Was z listą imion postaci, bo to dobre podsumowanie doświadczenia z tą książką:

"Kang (Yang Kang) - rap line, lider zespołu, 26 lat (debiut 17 lat)
Van (Park Van) - vocal line, najstarszy w zespole, 27 lat (debiut 18 lat)
Tuen (Kim Tuen) - main rapper, czyli główny raper, 26 lat (debiut 17 lat)
Min (Son Min) - main vocal, czyli główny wokalista, 25 lat (debiut 16 lat)
Lee (Chung Lee - lead vocal, czyli wokalista prowadzący, 25 lat (debiut 16 lat)
Shin (Yun Shin) - rap line, maknae, czyli najmłodszy w zespole, main dancer, 23 lata (debiut 14 lat)"

Julita Sarnecka "I like you, Hype Boy" (2024)
Wydawnictwo: Filia


Share:

0 komentarze