Stacja Straszydło & Pociąg Straszydło
Dwa pierwsze tomy serii o Billie, dziewczynce, która widzi duchy, jej przyjacielu Rasmusie oraz parze uroczych szczurzych towarzyszy, okazały się dla mnie absolutnym czytelniczym zachwytem, umacniającym mnie w przekonaniu, że nigdy nie jest się "za starym" na dobrą literaturę dziecięcą i młodzieżową. Choć wydawca sugeruje wiek 10+, ja poleciłabym te książki nieco starszym dzieciom — nie dlatego, że są straszne, ale dlatego, że język unika infantylizacji i potrafi być momentami zaskakująco wymagający, a sama tematyka (duchy = zmarli) wymaga pewnej emocjonalnej dojrzałości. Ostateczną decyzję zostawiam jednak rodzicom. Jedno jest pewne: górnej granicy wieku nie ma. Ja, trzydziestoparolatka, bawiłam się wyśmienicie.
Lektura tych książek była jak powrót do dzieciństwa, kiedy uwielbiałam historie o duchach. Choć dorosły czytelnik szybko wyczuje możliwe zwroty akcji, seria ma w sobie tyle uroku, że to wcale nie przeszkadza. Autorka świetnie buduje klimat grozy — w pierwszym tomie na nawiedzonej stacji kolejowej, w drugim w pociągu pełnym duchów zmierzających do Stacji Końcowej. Znajdziemy tu wszystko, co kochamy w ghost stories: opętane dzieci, ostrzeżenia przed nadciągającym niebezpieczeństwem, ukryte pomieszczenia, a także całą galerię niezwykłych wagonów w „pociągu dla zmarłych”, w tym jedną z najbardziej oryginalnych pracowni artystycznych, jakie spotkałam w literaturze — miejsce malowania i tkania drzew genealogicznych.
Mimo tego atmosferycznego dreszczyku seria nie ma na celu straszyć. To przede wszystkim historia o oswajaniu lęku — tego związanego z nieznanym i wyjściem ze strefy komfortu, które dla Billie staje się koniecznością po przeprowadzce na wieś. Stary, nawiedzony dworzec kolejowy, który jej rodzina próbuje przemienić w dom, staje się symbolem tego procesu. Dom to zresztą w tej serii coś więcej niż miejsce: to bezpieczna przestrzeń pełna miłości. Ogromnie cenię w książkach dla dzieci pokazanie wspierającej, ciepłej rodziny — a tu mamy zarówno kochających, współpracujących rodziców, jak i Billie troszczącą się o młodszego brata.
Najważniejszym filarem serii jest jednak przyjaźń. Całość można streścić w jednym zdaniu: to historia o szukaniu bratniej duszy — a potem gotowości, by zrobić dla niej wszystko. Ponieważ mówimy o duchach, a więc i o śmierci, nie brakuje w tych książkach nuty smutku. Ale jest ona idealnie równoważona „ciepłem” relacji i przygodową fabułą: od odkrywania sekretów starego dworca, przez miłosne problemy duchów, po podróż pociągiem, w którym nie każda zjawa ma dobre intencje.
To również opowieść o radzeniu sobie z samotnością, stratą, brakiem pewności siebie, o dojrzewaniu i o tej niezwykłej sile dziecięcej przyjaźni, której często brakuje w dorosłym życiu, gdy wszyscy pędzą w swoją stronę. Pierwszy tom może wydawać się nieśmiały — tak jak sama Billie — ale z każdą stroną rozwija skrzydła. A finał? Absolutnie nie pozwala odłożyć serii po jednym tomie. Drugi trzeba mieć pod ręką.
Warto też wspomnieć o przepięknym wydaniu: ilustracje budują klimat, a czarne strony, pojawiające się, gdy bohaterowie znajdują się w ciemności lub zamknięciu, robią fenomenalne wrażenie.
Stacja Straszydło i Pociąg Straszydło to książki, w których przygoda łączy się z grozą i ważnym przesłaniem. Nie ma tu nic infantylnego, więc dorośli czytelnicy również zaangażują się emocjonalnie. To seria, z której — mam nadzieję — nigdy nie wyrosnę. I już nie mogę doczekać się kontynuacji!
.png)

0 komentarze