Takeshi. Cień Śmierci (recenzja)

 


"Takeshi" to powieść, która miała być jak film, który Autorka chciałaby obejrzeć. I ma w sobie wiele z filmów samurajskich, a język stara się oddać plastykę potencjalnych kadrów. Tym razem inspiracją dla Autorki była kultura Azji Wschodniej, która nie została sprowadzona jedynie do kliszy przedstawienia feudalnej Japonii. Maja Lidia Kossakowska pełnymi garściami czerpała z japońskiego folkloru i kultury popularnej (filmów samurajskich), by stworzyć własny enigmatyczny świat. Do elementów, które od zawsze fascynują Zachód, jak tajne zakony zabójców, konflikty między klanami i walki na miecze dodano magiczny świat istot zmiennokształtnych oraz futurystyczną otoczkę. W tym świecie odnajdziemy pewne archetypiczne postacie: tajemniczego zabójcę, który porzucił swój fach - jednak nie zdoła uciec przed przeznaczeniem, księżniczkę-damę w opresji czy "świętego" mnicha, który skrywa mroczną przeszłość. To fascynująca lektura, ale nie dla każdego. Bogactwo opisów, tak charakterystycznych dla Autorki zostało połączone z brutalnymi scenami walki i tortur, świat i postacie zostają zaledwie zarysowane, pozostawiając wiele miejsca na tajemnicę - i działanie naszej wyobraźni. W powieści odnajdziemy japońską poetyckość - która tak jak haiku nie ma na celu uchwycenia wieczności, tylko pewnego danego momentu - ruchu w walce, zachodu słońca, atmosfery chwili. Mimo wielu scen akcji całość jest w pewien sposób spokojna. Wszystko to przekłada się na to, że "Takeshi" to powieść, która może wydawać się nudna, a fabuła tak dobrze znana - ot, klasyczna opowieść o niepokonanym wybrańcu. Jednak niezwykła plastyka opisów, która pobudza wyobraźnię i ciekawy świat przedstawiony sprawiają, że "Takeshi" to świetna i ponadczasowa powieść.

Świat przestawiony w powieści jest niezwykle interesujący. Z jednej strony Autorka bogato opisuje zachód słońca czy malowidło, z drugiej zaś nie skupia się na dogłębnym opisie historii świata. To nie rzeczywista Japonia, ale pewna fantastyczna wariacja (pojawia się sugestia, że akcja dzieje się na odległej planecie). Wkraczamy do tego świata z pewnymi przyzwyczajeniami, które wynieśliśmy z filmów - ot feudalny świat samurajów - by nagle dostrzec niepasujące elementy futurystycznego świata. Wszystko zostaje ze sobą płynnie połączone, stanowiąc całość w istnie azjatyckim duchu - gdzie nie ma wyraźnej granicy między przeszłością i przyszłością. Futurystyczna Japonia to znów pewna klisza, do której przyzwyczaiło nas amerykańskie kino - to neonowego Tokio, pełnego hologramów. Autorka z kolei sięgnęła po inspiracje, które możemy odnaleźć chociażby w anime/mandze - świat przyszłości, który z niewyjaśnionych powodów cofa się do przeszłości, gdzie broń palna funkcjonuje obok mieczy, a hologramy obok pięknych malowideł. 

W tym świecie towarzyszymy kilku bohaterom. Tytułowy Takeshi jest tak tajemniczy, jak niebezpieczny. Z czasem odkrywamy co prawda więcej informacji na temat jego przeszłości - jednak przyszłość pozostaje owiana tajemnicą. Wiemy, że jest wybrańcem - ale do czego? Z kolei Haru to typowa dama w opresji, a może raczej dziewczyna z talentem do przyciągania kłopotów. Jest postacią niezwykle irytującą - nie tylko dla samego czytelnika! To właśnie ona - a nie zabójczy przeciwnicy, będzie testować cierpliwość Takeshiego. Jestem przekonana, że jedną z inspiracji dla Autorki było anime lub manga "Ruroni Kenshin", co wcale nie jest wadą :) 

Autorka zaznaczyła, że to powieść, którą chciałaby obejrzeć na ekranie w wersji filmowej. Moim zdaniem jest to jednak opowieść serialowa (stąd też dużo podobieństw do odcinkowych anime). Każdy z rozdziałów, opatrzonych tytułem odpowiada jednej mniejszej historii, które razem składają się na fabułę opowieści o Takeshim. Z tych powodów nawet w tych rozdziałach, w których bohater nie pojawia się bezpośrednio, to służą one nakreśleniu postaci, które są lub będą z nim powiązane. Osobiście lubię taką formę, choć wiem, że dla części czytelników jest ona dekoncentrująca, gdyż wolą ciągle towarzyszyć głównej postaci. 

Ostatnim elementem, o którym warto wspomnieć jest magia. Tak jak w japońskim shintoizmie, zjawiska "nadnaturalne" stanowią tak naprawdę część natury. Stąd magia nie jest traktowana jako coś niezwykłego. Za magiczne można uznać zdolności członków zakonu zabójców - jednak w tym świcie są one efektem treningu i doskonalenia, w duchu taoizmu połączonego z brutalnymi praktykami, które mają uodpornić adeptów - i za magiczne wcale nie są uznawane. Kolejnym elementem magicznym są istoty nadnaturalne - zmiennokształtni, tak dobrze znani z japońskiego folkloru. To istoty, które są ciągle obecne obok nas i mogą w nasz świat ingerować, jeśli znajdzie się to w ich interesie. To właśnie one wiedzą o tajemniczej przepowiedni, poszukując tego, który ocali świat.

"Takeshi" to powieść, która powstała z pasji - zainteresowania poznawaniem folkloru i różnych systemów magicznych na świecie, miłości do popkultury i... zwierząt! Odnajdziemy w niej charakterystyczny styl Mai Lidii Kosakowskiej, która nie bez przyczyny zyskała miano pierwszej damy polskiej fantastyki. Choć wolała tworzyć męskich bohaterów, to jej plastyczny styl, używany także do opisów scen plastycznych - miał z sobie właśnie to coś niezwykle "kobiecego" (i jak udowadniała wcale nie związanego z romansami!). Jeśli przypadnie do gustu klimat tej powieści, to nie sposób się od niej oderwać. Pozycja obowiązkowa dla fanów Autorki, ale także wszystkich tych, którzy lubią takie postacie jak wiedźmin Geralt, Daimon Frey czy wspomniany Kenshin - o niezwykłych, wręcz nadludzkich umiejętnościach, z ciężarem przeszłości, niezrozumiali przez większość. To nie jest powieść odkrywcza, ale korzystająca z wielu znanych - i lubianych elementów - okraszona charakterystycznym style Autorki i połączona w interesującą całość w duchu japońskich filmów i komiksów o samurajach.

Maja Lidia Kossakowska "Takeshi. Cień Śmierci" (2014)
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Share:

0 komentarze