Upiór opery

 


Upiór opery to tytuł, który może być Wam znany - za sprawą musicalu czy filmowych adaptacji; jako historia, o której coś tam się słyszało, coś się kojarzy. Jak jednak wypada książkowy oryginał? Po przeczytaniu dochodzę do jednego wniosku: Upiór opery Gastona Leroux pozostaje jednym z najważniejszych klasyków literatury gotyckiej. Jest mrocznie, jest melodramatycznie (musi być!), jest pasja, namiętność i bohater przekraczający moralne granice. A wszystko to w pięknych i bogatych sceneriach Opery Paryskiej, zamienionej w "nawiedzony" dom - z ukrytymi przejściami i niebezpieczeństwem czającym się za kurtyną. Na kartach powieści opera staje się, z jej monumentalną architekturą, podziemnymi korytarzami i mrocznymi zakamarkami, przestrzenią symboliczną, miejscem, gdzie piękno i sztuka spotykają się z rozpaczą i grozą.

Można powiedzieć, że to opowieść o miłości - ale miłości, która niszczy, która zamienia się w obsesję. To także historia o inności - tutaj ujętej w fizyczną formę oszpecenia - która wypycha na margines człowieka o niezwykłym talencie muzycznym. Inność/szpetność naznacza jednak jego duszę - czyniąc potworem tego, kto jedynie pragnął być kochany.

O ponadczasowości tej lektury świadczy to, że ciągle do niej wracamy - rozumiejąc zawartą w niej symbolikę oraz tragedię - nawet jeśli dawniej została uznana za powieść "rozrywkową", sensacyjny romans z elementami grozy. Czytając Upiora opery, miałam poczucie, że obcuję z historią, która hipnotyzuje od pierwszych stron. Leroux nie daje czytelnikowi wytchnienia – raz wciąga w labirynt intryg i sekretów, innym razem rozdziera serce tragizmem postaci. Przyznam, że nie mogłam oderwać się od lektury, a im dalej brnęłam w mroczne korytarze Opery, tym bardziej czułam, że mam do czynienia z czymś wyjątkowym. Jestem ogromną miłośniczką powieści gotyckich i Upiór zdecydowanie spełnił moje oczekiwania!

Czy za maską kryje się rzeczywisty upiór?

Eryk, „Upiór”, to postać złożona, a co za tym idzie, fascynująca. Z jednej strony wpisuje się w tradycję romantycznego potwora – podobnie jak Frankenstein, jest napiętnowany przez swoje fizyczne odmienności, przez które zostaje odrzucony i skazany na życie w cieniu. Z drugiej, uosabia obsesję artysty: geniusza muzycznego, którego talent nie znajduje spełnienia w świecie ludzi. Jego miłość do Christine jest jednocześnie wzniosła i destrukcyjna – pełna pasji, ale skazana na porażkę. Odtrącony i upokarzany, przyjmuje maskę potwora: staje się tym, za kogo świat go uznał. Jego twarz, jego blizny, nie tylko deformują ciało, lecz także przenikają jego duszę. Właśnie w tym rozdźwięku, między namiętnością a niemożnością, Leroux ukazuje prawdziwą grozę ludzkiej samotności. 

Największa tragedia Upiora polega na tym, że niemal dosięga szczęścia, którego pragnął przez całe życie – miłości i akceptacji. W Christine widzi możliwość odkupienia, obietnicę, że zostanie dostrzeżony nie tylko jako „potwór”, ale jako człowiek. Początkowo oczarowana jego głosem, dziewczyna ulega iluzji, lecz pragnienie Eryka, podszyte rozpaczą i samotnością, staje się niszczące. Miłość, która mogła być jego odrodzeniem, ostatecznie doprowadza do upadku.

Z dzisiejszej perspektywy nie ma jednak co go romantyzować - owszem jest postacią tragiczną, ale nie usprawiedliwia to w pełni jego zachowania względem Christine. To ona jest ofiarą męskiej obsesji - jak wiele bohaterek powieści gotyckich. Z tego powodu odczytuję "Upiora opery" bardziej w kategoria powieści grozy o obsesji niż romantycznej - najwyższa pora wymaganie od kobiet, by zakochiwały się w swych prześladowcach.

Jednocześnie nie mogę odmówić, że Leroux tworzy dzieło o niezwykłej ambiwalencji: z jednej strony podążamy za historią czystej, romantycznej miłości Christine i Raoula – młodych bohaterów, których uczucie okazuje się silniejsze niż groza i pokusy. Z drugiej strony, ulegamy fascynacji tragiczną postacią Upiora – istotą złowrogą, lecz obdarzoną aurą mrocznego romantyzmu, która wzbudza zarazem strach i litość. Myślę, że właśnie to czyni tę historię tak fascynującą; nie współczuję Upiorowi nieodwzajemnionej miłości (nikt nie ma prawa zmuszać do tego kobiet), ale tego jak odrzuciło go społeczeństwo, jak postrzeganie zdeformowanego jako złego sprawiło, że stał się potworem.

Gotycka atmosfera i symbole

Lubię powieści gotyckie za ich melodramatyczny ton łączący się z grozą, przerysowanie oraz bogatą symbolikę. Są to powieści, która skrywają drugie dno za romantyczną maską - co idealnie pasuje to motywu przewodniego "Upiora Opery". Maska Upiora nie tylko skrywa jego oszpeconą twarz, lecz także staje się symbolem kondycji ludzkiej: konieczności ukrywania „prawdziwego ja” pod fasadą akceptowalną społecznie. Póki ma na twarzy maskę, a na grzbiecie piękny frak bardziej fascynuje niż przeraża postacie. Sam zaś wdziewa maskę potwora, by ukryć przejmującą samotność - a może wystarczyło normalnie zagadać do dziewczyny, zamiast wciągać ją do mrocznych tuneli opery? Warto zwrócić uwagę, że na tej płaszczyźnie powieść pozostaje jakże aktualna: czyż nie czujemy dzisiaj w świecie, w którym wkładamy maski w mediach społecznościowych, a pod nimi kryje się samotność i chęć poznania osoby, która polubi autentycznych nas? Tematy inności, wykluczenia, obsesyjnej miłości i konfliktu między sztuką (performansem) a życiem wciąż rezonują z czytelnikami. Co więcej, każdy może odczytywać "Upiora" inaczej (świadczą o tym chociażby adaptacje filmowe) - podobnie zresztą jak "Frankensteina", a oba te dzieła mają ze sobą wiele wspólnego. 

Oprócz samej tematyki w powieści zachwyciła mnie gotycka atmosfera. Opera paryska w powieści Leroux to coś więcej niż budynek – staje się żywym organizmem, pełnym labiryntów, ukrytych korytarzy i podziemnych jezior (serio). Jest zarazem świątynią sztuki i miejscem grozy, gdzie piękno i doskonałość ścierają się z mrokiem i obsesją - co idealnie koresponduje z warstwą fabularną. 

Słowem podsumowania...

„Upiór opery” to powieść, która nie traci swojego blasku mimo upływu ponad wieku. Gaston Leroux stworzył historię, która łączy grozę i wzruszenie, piękno i potworność, romantyzm i moralną przestrogę. To książka o ludzkiej potrzebie miłości, o samotności i o tym, jak łatwo świat potrafi zdeformować tych, których nie rozumie.

Choć opowieść Leroux zakorzeniona jest w estetyce belle époque, jej przesłanie pozostaje zaskakująco współczesne – dotyka lęku przed odrzuceniem, tęsknoty za akceptacją i granic między pasją a obsesją. To właśnie ta niejednoznaczność sprawia, że powieść tak hipnotyzuje – i że nie sposób przejść obok niej obojętnie.

Poleciłabym ją szczególnie tym, którzy lubią literaturę gotycką. To także lektura dla wszystkich, którzy chcą na nowo odkryć klasykę – nie jako muzealny eksponat, ale jako żywy tekst, wciąż stawiający pytania o naturę człowieczeństwa, miłości i zła.

Share:

0 komentarze