Moje ukochane t-shirty



"Moje ukochane t-shirty" to fenomen sam w sobie: książka w zasadzie zbędna, będąca kolekcją krótkich felietonów o koszulkach, która jednocześnie została przetłumaczona na kilka języków i sprzedana na całym świecie. To dowód na to, że od ulubionego pisarza możemy przeczytać wszystko - nawet luźne rozważania na temat zbierania koszulek - gdyby nie nazwisko Murakami, to ta książka w ogóle by nie powstała. I jak się czasami okazuje z rzeczami pozornie zbędnymi - dla mnie okazała się ta niepozorna książeczka jakże potrzebna! Nie trzeba być wcale fanem twórczości Murakamiego - wystarczy samemu być kolekcjonerem rzeczy przyziemnych - by złapać nić porozumienia i odnaleźć przyjemność z lektury. Bo każdy kolekcjoner tak jak Murakami mógłby opowiedzieć o swojej kolekcji - to nie same przedmioty, ale skojarzenia, wspomnienia i emocje, które z nimi wiążemy. Stąd magnes na lodówkę nie jest zwykłym magnesem, ale wspomnieniem wycieczki, a koszulka z nazwą ulubionego zespołu wspomnieniem emocji związanych ze słuchaniem muzyki czy pójściem na koncert. Niby książka zbędna, a dobrze że jest, że można po nią sięgnąć do ulubionego napoju i poznać spojrzenie Murakamiego na jego "zwykłą-niezwykłą" kolekcję.

Już na samym wstępie Murakami zaznacza, że jakoś tak się stało że zaczął kolekcjonować t-shirty - cześć dostając, część kupując za dolara w sklepach z używaną odzieżą. Nie ma w tym większego planu - kiedy wzór mu się podoba i jest w odpowiedniej cenie, to kupuje. Nie jest to równoznaczne z noszeniem, bo większość kolekcji nie pełni funkcji praktycznej. Wbrew pozorom nie chodzi o to, że koszulki są zbyt cenne, ale o to, że Murakami nie lubi przyciągać uwagi. A t-shirty potrafią fajnym nadrukiem czy hasłem uwagę zwracać. Sama świetnie to rozumiem - też mam wiele koszulek, które lubię, które dobrze mi się kojarzą, ale w pewnym momencie życia już mi "nie wypada" ich nosić chociażby do pracy, a po domu szkoda - więc tak sobie leżą skolekcjonowane na półce. 

Zebrane w tej książeczce felietony są różnorodne tematycznie, choć dla wszystkich punktem wyjścia są t-shirty. Jedne budzą skojarzenia z podróżami - a podróże kojarzą się z jedzeniem lub piciem (to danie nigdzie tak nie smakuje jak w tym jednym miejscu!). Inne pozwalają cofnąć się do młodości, do tych młodzieńczych fascynacji np: sportem, którego może już nie uprawiamy, ale lubimy o nim wspominać. Każdy felieton pozwala spojrzeć na przeróżne przyziemne tematy okiem Murakamiego, który odmalowuje się jako zwykły człowiek mający swoje pasje.

Felietony te są tak zwykłe i przyziemne - a jednocześnie są jak rozmowa ze znajomym, który przedstawia swój punkt widzenia na koszulki. Nie są w żadnej mierze odkrywcze - za to są zwyczajnie przyjemne. Myślę, że to taka książka-ciekawostka nie tylko dla fanów Murakamiego, ale właśnie kolekcjonerów z przypadku, którzy nawet nie zauważyli kiedy w domu nazbierało im się mnóstwo kubków i ciągle kupują nowe - nie dlatego, że są potrzebne, ale dlatego że czerpią z tego przyjemność. Myślę nawet, że osoby które nie polubiły się z twórczością Murakamiego mogą polubić tę niepozorną książeczkę, wypełnioną po brzegi czystą radością kolekcjonowania t-shirtów!


Haruki Murakami "Moje ukochane t-shirty" (2020)
Polskie wydanie: Wydawnictwo Muza (2023)
Przełożyła Anna Zielińska-Elliott (z języka japońskiego)

Share:

0 komentarze