Czarne miecze

 


"Czarne miecze" to pierwszy tom trylogii "Droga Samotnego Psa", opowiadającej losy ducha, mistrza miecza, który ma jeden cel: służyć swemu panu. Inu jednak zawiódł i utracił swego pana, a wraz z nim cel życia. Jego los odmienia się, gdy na swej drodze spotyka młodego panicza z innego klanu i ratuje mu życie, co wiąże ducha z nowym człowiekiem, którego będzie chronić za cenę własnej krwi. "Czarne miecze" to nie tylko opowieść o utracie honoru i odnalezieniu nowego celu w życiu - losy Inu zostają złączone z waśnią między dwoma klanami. W tle natomiast nadciąga zagrożenie dla całego Nipponu - czy dawni wrogowie na śmierć i życie zapomną o przelanej krwi i zaczną współpracować? Czy Inu uda się uciec przed przeszłością? "Czarne miecze" to fascynująca opowieść o świecie pełnym honorowych wojowników - a zarazem zdradzieckich intryg; w którym szereg powinności rodzi moralne konflikty i nakazuje podejmować trudne, zawsze obarczone konsekwencjami decyzje. Cykl "Droga Samotnego Psa" został osadzony w tym samym uniwersum co "Zapiski stali" - w obu tych trylogiach akcja zostaje osadzona w Nipponie, krainie inspirowanej feudalną Japonią, a bohaterami są niezwykli wojownicy, nazywani duchami. Ich umiejętności mogą wydawać się nadludzkie, ale krwawią jak każdy - sprawia to, że opisy ich pojedynków są niezwykle ciekawe, widowiskowe, a zarazem pełne napięcia. Obie trylogie można czytać niezależnie, choć jestem pewna, że komu spodobają się "Czarne miecze" z przyjemnością sięgnie po "Czerwony lotos", i na odwrót. Zasadnicza różnica jest taka, że w "Czerwonym lotosie" odnajdziemy więcej magii, zaś "Czarne miecze" czyta się jak powieść historyczną o samurajach, pełną zwrotów akcji, intryg i interesujących bohaterów. Arkady Saulski ponownie udowodnił, że świetnie "czuje" japońskiego ducha i umiejętnie oddaje dynamikę scen walki i momenty zadumy nad znaczeniem właściwego/niewłaściwego postepowania. To kolejna naprawdę udana powieść, która zabiera czytelnika w podróż do fantastycznego Nipponu.

"Czarne miecze" to powieść wciągająca za sprawą przemyślanej fabuły i intrygujących postaci. Główny bohater, Inu, ma w sobie coś z ronina - osoby, która popełniła błąd i utraciła honor; której już nie wiąże kodeks, ale wcale nie czuje się przez to wolna. Inu jest rozdarty dopóki nie odnajduje nowego powołania - jednak cały czas po piętach depcze mu wstydliwa przeszłość, która w najmniej odpowiednim momencie może ukąsić

Niezwykle ciekawie prezentuje się waśń między dwoma daimyo, panami swoich klanów. Uraza z przeszłości potrafi zaćmić rozsądek - pojawia się jednak szansa na zbudowanie sojuszu. Czy brak zaufania nie doprowadzi jednak do katastrofy? Spór między dwoma rodami świetnie napędza fabułę, podsycając napięcie.

Jeśli kino czy powieści samurajskie nie są dla nas nowością to "Czarne miecze" nie będą stanowić większego zaskoczenia; Autor sprawnie wykorzystuje popularne motywy i archetypy postaci. Nie znaczy to jednak, że odbiera to wiele z przyjemności - przemyślana fabuła naprawdę wciąga, a mnie opowieści samurajskie nigdy nie znudzą. Szczególnie, że Autor doskonale oddaje klimat feudalnej Japonii w swoim Nipponie - i nic nie stoi na drodze by w kolejnych domach dodać więcej magii czy zjawisk nadprzyrodzonych lub pozostać blisko powieści historycznej. Z kolei te osoby, które nie wiedzą zbyt wiele o Japonii mogą początkowo poczuć się odrobinę przytłoczone słownictwem, które jednak dość szybko można przyswoić (do tego jest jeszcze słowniczek!). Dla takich osób odwołania do feudalnej Japonii wystarczą za "fantastyczną", bo tak różną od typowej średniowiecznej fantastyki, otoczkę.

Mnie przekonuje styl Autora. Pisze lekko, a powieść czyta się bardzo szybko. Świetnie opisuje sceny walk i pojedynków - są dynamiczne oraz wystarczająco plastyczne, by bez problemu je sobie wyobrazić. Dodatkowo uczynienie głównego bohatera duchem - powiedzmy takim wiedźminem, ulepszonym człowiekiem do walki - pozwala na nadanie scenom walki niezwykłej widowiskowości. Już przy "Zapiskach stali" zachwycałam się scenami walk i tutaj jest podobnie: nie brakuje w nich brutalności, a zarazem jakieś poezji; są świetnie opisane i działają na wyobraźnię. Podobnie jak u Mai Lidii Kossakowskiej i jej cyklu o Takeshim!

"Czarne miecze" to angażująca powieść, w którą można się wciągnąć niezależnie od tego, czy lubi się "samurajskie klimaty", czy stanowią one nowe doświadczenie. Nie należy spodziewać się po tej powieści epickiego fantasy: sama kraina Nipponu pozwala nam przenieść się w inny świat, a duch-wojownik stanowi element tajemnicy. Chronologicznie "Czarne miecze" dzieją się przez "Zapiskami stali", ale kolejność czytania nie ma znaczenia, bo to całkowicie odrębne historie. Pierwszy tom kończy się w taki sposób, że stanowi obietnicę epickich starć w tomach kolejnych, gdy wzrośnie stawka, a zaangażowane zostaną potężniejsze siły niż dwa klany. To opowieść o walce - nie tylko dosłownej oraz w postaci "pałacowych intryg" - ale także walce o odkupienie. Duch to fascynująca postać - niezwykle wyszkolony zabójca, gotowy zrobić wszystko, by chronić swego pana - a jednocześnie w tym wszystkim ludzki, posiadający słabość niczym achillesową piętę: słabość, która go dwukrotnie zgubiła... Polecam wszystkim miłośnikom opowieści o dawnym utraconym świecie honorowych wojowników (których honor czasem zaślepia), kina samurajskiego czy powieści, w których raczej dominują intrygi i sceny bitewne niż typowa dla fantastyki magia.


Arkady Saulski "Czarne miecze" (2023)
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Share:

0 komentarze