Księgarnia wspomnień
"Księgarnię wspomnień" łatwo wrzucić do worka "kolejny azjatycki książkowy otulacz w duchu healing novel". Jest w niej jednak pewien, niezwykle subtelny drobiazg: koreańskie uczucie han. Na pierwszy rzut oka może być podobne do japońskiej melancholii, a jednak ma coś swojego. Han to połączenie tęsknoty, stłumionego żalu i rezygnacji, które narasta przez lata niesprawiedliwości, traum lub niespełnienia. W uczucie to wpisana jest jednak nadzieja - możliwość przekształcenia żalu i smutku w siłę, odnalezienia spokoju.
Taka jest ta powieść. Na jej kartach śledzimy losy Jiwon, kobiety noszącej w sercu uczucie han związane ze śmiercią matki. Nie jest to rana świeża, ale kładzie się na kobiecie cieniem, popychając ją samą na granicę życia i śmierci - momentu, w którym kontynuowanie życia traci sens. Tłumiony żal prowadzi do rezygnacji - a ta do myśli sam0bójczych. Będąc na rozdrożu Jiwon trafia do niezwykłej księgarni, w której przechowywane są jej wspomnienia. Cofając się w przeszłość kobieta liczy, że odnajdzie spokój - a przy okazji sens życia.
To spokojna powieść, do przeczytania w jeden dzień (lub wysłuchania audiobooka, choć lektorka trochę kaleczy koreańskie imiona). Jej ostateczny odbiór w dużej mierze będzie zależał od czytelnika i jego wrażliwości - albo odnajdziemy się w tej prostej historii i na długo pozostanie nam w głowie, albo przejdziemy obok niej zupełnie obojętnie. Mnie zdecydowanie chwyciła za emocje, a także zainteresowała samym konceptem.
Intrygujący punkt wyjścia
Tak jak dobrze znana w Polsce japońska seria "Zanim wystygnie kawa", "Księgarnia wspomnień" oparta jest o motyw podróży w czasie. Jednak zamiast do kawiarni, bohaterka trafia do księgarni - i to takiej, która nie jest dostępna dla wszystkich, a jedynie dla tych, którzy znaleźli się na granicy życia i śmierci. Tam spotyka księgarkę, która początkowo wzbudza raczej niepokój niż otuchę. Podróż w czasie związana jest oczywiście z zasadami: można cofnąć się trzy razy, za każdym kolejnym razem do punktu dalej oddalonego w czasie od teraźniejszości. Podróż ta ma swoją cenę - tyle dni, ile chcemy się przenieść, tyle musimy oddać z czasu, który pozostał nam w przyszłym życiu. Księgarka - która budzi także skojarzenia z mrocznym kosiarzem - informuje jednak, że jeśli uda się zmienić przeszłość, lata życia zostaną zwrócone.
I tu pojawia się to, co do mnie przemówiło: w zasadzie to my, czytelnicy, oceniamy na ile się ta przeszłość zmieniła. Czy Jiwon odnalazła sens życia? Czy pogodziła się z tęsknotą, rozumiała, co naprawdę się liczy? I czy odkrycie tych "prawd" o sobie i życiu jest wystarczające, by uznać przeszłość za zmienioną?
Nietypowa podróż w czasie
Pierwsza połowa powieści jest doskonała - ma w sobie odrobinę niepokoju, ale też poetyckości i bardzo intryguje. Schody zaczynają się w drugiej, kiedy nasza bohaterka wybiera się w przeszłość, by skonfrontować się ze swoimi emocjami. To przede wszystkim podróż w głąb relacji z matką oraz szerzej z rodziną - co nie zawsze musi oddziaływać na naszą wrażliwość.
W kulturach konfucjańskich (w tym koreańskiej) głęboko została zakorzeniona zasada synowskiej pobożności (nabożności), która podkreślała szacunek, posłuszeństwo i troskę wobec rodziców oraz starszych. Był to obowiązek spoczywający na dzieciak w zamian za dar życia, jakim zostali obdarzeni przez rodziców. Troska i posłuszeństwo nie płynęły więc z miłości, ale wspomnianego obowiązku, często stając się brzemieniem (rezygnacja z siebie na rzecz oczekiwań rodziców). Dzisiaj państwa takie jak Korea Południowa doświadczają rozdarcia między tradycją a modernizacją, odchodzącą od synowskiej pobożności.
Ten kontekst pomaga lepiej zrozumieć trudne relacje Jiwon z matką oraz wnioski do których kobieta ostatecznie dochodzi. Podróże w czasie pozwalają jej zrozumieć poświęcenie matki, ale jednocześnie zdjąć z samej siebie brzemię: to była decyzja matki, a nie konsekwencja "bycia złą córką". Jiwon ostatecznie rozumie jakim wielkim darem jest życie, ale jednocześnie pojmuje znaczenie rodzinnej miłości, a nie samego obowiązku. W tym kontekście można odczytać także ostatnią podróż, która z zachodniego punktu widzenia może wydawać się mało racjonalna: do momentu pełnego szczęścia i czystej miłości, nawet kosztem całego przyszłego życia.
Szczypta oniryzmu
"Księgarnia wspomnień" nie należy do książek, które należy traktować dosłownie. W swej narracji przypomina sen, w którym wydarzenia niezwykłe (księgarnia pełna książek zawierających wspomnienia) mieszają się z codziennymi wydarzeniami z przeszłości. Ile to razy człowiek chciałby móc wrócić w czasie do niektórych wspomnień, zachować się inaczej, by coś zmienić?
W ten "sen na jawie" naszej bohaterki wkrada się proces radzenia sobie z żałobą - czymś, co do tej pory Jiwon tłumiła niczym "ciemny han" - zamiast dążyć do "jasnego hanu", czyli przepracowania smutku i osiągnięcia spokoju. W koncepcję tego koreańskiego uczucia wpisana jest przeszłość - jako źródło traumy - której nie da się zmienić, ale można sprawić, by przestała rzucać się cieniem na przyszłość. Podobnie jest z żałobą - która tak jak koreański smutek han nie znika całkowicie - ale może zostać przekłuta w coś pozytywnego. Rozczarowanie utraconymi chwilami może zamienić się we wspomnienia, kiedy było się razem - tak cenne, bo łatwe do utracenia.
Słowem podsumowania...
Azjatyckie healing novels mają specjalne miejsce w moim sercu. Wiele z nich daje ukojenie przede wszystkim w trakcie lektury, a potem szybko ulatuje z głowy. Jednak "Księgarnia wspomnień" została ze mną na dłużej, oferując opowieść o znaczeniu życia i wspomnień. Nie dostajemy wyraźnej odpowiedzi czy Jiwon udało się zmienić przeszłość - ale może nie o to chodziło? Może chodziło o spojrzenie na relacje pod innym kątem, na docenienie tych zwykłych chwil z przeszłości, które poza magiczną księgarnią nie mają możliwości się powtórzyć? To powieść, która łączy w sobie dwa oblicza koreańskiego uczucia han: smutku zakorzenionego w przeszłości, prowadzącego do stłumionego żalu i rezygnacji, a jednocześnie nadziei wynikającej z próby przepracowania traumy. To niby niepozorna powieść, której można zarzucić "puste" sceny (takie, które z punktu widzenia zachodniej kultury nie mają znaczenia fabularnego), które jednak wpisują się w kulturę koreańską (pustka symbolizuje niewypowiedziany żal, ma więc znaczenie emocjonalne).
"Księgarnia wspomnień" to coś więcej niż urokliwa opowieść o drugich szansach- to przede wszystkim subtelna lekcja koreańskiego han - sztuki noszenia smutku, który nie paraliżuje, ale uwrażliwia. W świecie, gdzie traumy często się maskuje, ta powieść pokazuje, że prawdziwe uzdrowienie zaczyna się od uznania, że niektóre rany nigdy nie znikają - po prostu uczymy się z nimi żyć.
Powieść ta ma też wymiar uniwersalny - odkładając na półkę "Księgarnię wspomnień", miałam poczucie, że wraz z Jiwon przeszłam ważną podróż - nie tyle w jej przeszłość, co w głąb uniwersalnego ludzkiego doświadczenia: że najtrudniejszą podróżą bywa zaakceptowanie tego, co nieodwracalne. Polecam ją szczególnie miłośnikom subtelnych azjatyckich opowieści, tym, którzy w literaturze szukają nie tylko ucieczki, ale i spotkania z trudnymi tematami (żałoba, myśli samobójcze) w sposób, który ostatecznie daje ukojenie.
0 komentarze