„Szpet ognia” Pauliny Hendel to powieść fantasy, która nie próbuje rewolucjonizować gatunku, ale za to oferuje solidną dawkę rozrywki, opakowaną w lekki styl i sympatycznych (choć czasem irytujących) bohaterów. To książka, która nie zaskakuje, ale skutecznie wciąga – głównie dzięki dynamicznej akcji, humorowi i ciekawemu bestiariuszowi, który nadaje światu pewnego charakteru. Jednocześnie to nic więcej - zabrakło mi w tej powieści większej kreatywności, by wyróżniła się na tle gatunku, a nadanie jej młodzieżowego tonu uprościło całość. Gdzie się podziała Autorka "Cmentarza osobliwości", cozy fantastyki z pewną głębią? "Szept ognia" to powieść odrobinę zbyt odtwórcza, by naprawdę zapadła w pamięć, ale ratuje ją lekki styl autorki. Może być to dobra lektura na lato - kiedy upały sprawiają, że nie jesteśmy zbyt wymagający i wystarcza nam, że książka szybko się czyta.
Świat i fabuła: znajome motywy, którym zabrakło więcej pazura
To, co uwiera mnie najbardziej w tej książce to bezpieczeństwo. Paulina Hendel napisała książkę przyjemną, ale nic poza tym - wykorzystała znane motywy, z którymi można było zrobić więcej, można się było z nimi zabawić. Zamiast tego całość została rozegrana dość bezpiecznie, czerpiąc garściami z tego co jest popularne - np: smoki - ale nie nadając temu nowego wymiaru. I tak, w tej powieści równie dobrze smoków mogłoby nie być, bo nie odgrywają one większej roli dla kreacji świata czy fabuły - równie dobrze można by je zastąpić każdym innym stworzeniem.
Czytając, co krok łapałam się na tym, że gdzieś to już było. Mroczna magiczna zapora chroniąca świat przed potworami? Trylogia Griszów Bardugo. Trójkąt miłosny ze szlachetnym blondynem i mrocznym brunetem (sunshine i grumpy) czy zwykła dziewczyna zyskująca nagle moce? Co druga powieść romantasy. Te motywy można ograć, ale nie kiedy gra się z nimi bezpiecznie. Weźmy taki trójkąt miłosny, który w tej powieści aż bije po oczach schematycznością - a co gdyby Zoya, główna bohaterka, na koniec nie wybrała żadnego faceta? Albo któryś z nich okazał się podłym manipulatorem? To by była zabawa z oczekiwaniami, choć może rozczarowałaby miłośników romanatsy (do których ja nie należę)
Sam świat przedstawiony również nie wyróżnia się, szczególnie jeśli czytało się już naprawdę wiele powieści fantasy. Nie oznacza to jednak, że Autorka nie włożyła żadnego trudu w jego kreację. Największą siłą świata przedstawionego są stworzenia, które go zamieszkują – od skałorożców przez pomroczniki po cierniorogi – ich nazwy i opisy nadają historii kolorytu. Starcia z nimi są zaś jednymi z lepszych scen - zacierałam ręce za każdym razem, kiedy na naszych bohaterów czyhało niebezpieczeństwo, by poznać nowego stwora i zobaczyć jak tym razem sobie poradzą.
Bohaterowie: zadziorna Zoya i narzekający mag
Zoya to typowa „irytująca, ale urocza” protagonistka – zbuntowana, niepokorna i momentami dziecinna, ale też sympatyczna dzięki swojemu poczuciu humoru. Jej przemiana z pionka w świadomą uczestniczkę wydarzeń jest wyraźna, choć nie zawsze subtelna. Najlepiej wypada dynamiczna relacja z czarnoksiężnikiem, z którym dzieli ciało – ich wewnętrzne dialogi są jednym z najzabawniejszych elementów książki. Niestety, pozostali bohaterowie (w tym męskie postaci) są dość schematyczni. Cierpi na tym powieść, gdyż większość fabuły dotyczy podróży naszej bohaterki z Solenem i Kaelem, i gdy tylko znika głos w głowie Zoi potrafi zrobić się nudno. Nasi męscy protagoniści są takie papierowi, że jak dla mnie Zoya nie miała z czego wybierać - chyba, że lubi chodzące książkowe archetypy z romantasy bez krztyny własnego charakteru :P Do tego trójkąt miłosny jest słabo rozwinięty, a „iskra” między postaciami rodzi się bardziej z konwencji niż z naturalnej chemii.
Styl i tempo: lekkość i dynamika
Chociaż narzekam w tej recenzji sporo - głównie wynika to zwyczajnie z rozczarowania, bo po autorce spodziewałam się zwyczajnie więcej - to "Szpet ognia" nie jest powieścią złą. Hendel pisze z dużą swobodą, unikając przegadania i nadmiaru wątków. Akcja toczy się szybko, ale nie chaotycznie, a humor (zwłaszcza w postaci dogryzania między kuzynami czy sarkazmu maga) działa znakomicie. To jedna z tych książek, które czyta się jednym tchem – po początkowym wahnięciu tempo przyspiesza, a kolejne strony mijają niemal niezauważalnie. Dopiero na końcu czujemy pewne rozczarowanie - ja do ostatniej strony czekałam, że nastąpi zwrot o 180 stopni i zostanę zaskoczona, a te wspominane znane motywy okażą się jedynie zmyłką.
Słowem podsumowania...
"Szpet ognia" to lekka i przyjemna powieść - i gdyby był to debiut to byłabym zadowolona. Jednak w przypadku Pauliny Hendel mam porównanie, przez co opowieść o Zoi nieco rozczarowuje, jakby autorka poszła na łatwiznę łącząc swój niezły styl ze znanymi motywami, nie dając nam niczego więcej. Największym minusem „Szpetu ognia” jest jego przewidywalność. Jeśli czytaliście wiele powieści fantasy, domyślicie się głównych zwrotów akcji już na wczesnych stronach. To wciąż sprawnie napisana historia, ale po Hendel spodziewałam się zwyczajnie czegoś więcej - "Cmentarz osobliwości" ciągle siedzi mi w głowie, choć przeczytałam go kilka lat temu; zaś "Szpet ognia" nie będzie pierwszą książką, która przyjdzie mi do głowy na hasło "smoki".
To powieść przede wszystkim dla młodszych czytelników, którzy dopiero odkrywają fantasy, lub dla fanów gatunku szukających lekkiej, zabawnej przygody bez zawiłości. To pozycja, która nie przytłacza, ale też nie zostawia trwałego śladu; dobra rozrywka, ale bez polotu. Mam nadzieję, że Paulina Hendel jeszcze nas zaskoczy – bo ten świat i ten styl aż się proszą o coś odważniejszego.
0 komentarze