Wiła
Ci, którzy pokochali Czarny staw, wiedzą, że największą siłą tej historii była paczka dzieciaków gotowych stawić czoła temu, czego dorośli nie widzieli lub widzieć nie chcieli. W Wile wracamy do tych bohaterów — dojrzalszych, odważniejszych, ale wciąż pełnych dziecięcej energii — i to właśnie oni sprawiają, że powrót nad jezioro jest tak ekscytujący.
Wiła to świetna kontynuacja pierwszego tomu: zachowuje wszystkie jego zalety, a jednocześnie rozwija bohaterów i pozwala im zmierzyć się z trudniejszymi tematami, jak choćby rozstanie z ukochanym zwierzakiem. To nadal ta sama historia o paczce dzieciaków, które — jak w Goonies, Stranger Things czy To Stephena Kinga — muszą poradzić sobie z tym, czego dorośli nie chcą, nie potrafią albo boją się dostrzec. I właśnie dlatego Wiła bawi, straszy i wzrusza, gwarantując równie dobrze spędzony czas jak z Czarnym stawem.
Dzieciaki, które już wiedzą, czym jest mrok
Największą siłą Wiły pozostaje motyw, który uwielbiam: dzieciaki kontra zło. Tym razem jednak Kamil i jego paczka wracają bogatsi o doświadczenia z pierwszego tomu. Nie muszą już siebie przekonywać, że nadnaturalne istoty istnieją — sami dobrze wiedzą, że coś potrafi wyjść z mroku nad Czarnym Stawem. A skoro znów pojawia się zagrożenie, dzieciaki od razu działają: szukają tropów, badają legendy i robią to, czego nie zrobią dorośli. Ba, nawet nie zawracają sobie głowy szukaniem u nich pomocy, wiedząc z doświadczenia jak łatwo ich strach może zostać zignorowany.
To młodzi bohaterowie nadają tej serii rytm: są wiarygodni, pełni emocji, odwagi, strachu i śmiechu. Ziębiński nie infantylizuje ich ani nie robi z nich „małych dorosłych”. Pozwala im przeżywać, wątpić, bać się naprawdę — dzięki czemu tak łatwo im kibicować. Mają w sobie ten sam czar, co bohaterowie wspomnianych Goonies czy Stranger Things: dzieci, które pomimo młodego wieku znajdują w sobie odwagę i siłę, by walczyć o ocalenie miasteczka, a przy tym wszystkim nie tracić tej dziecięcej fascynacji światem, który może być znacznie mniej racjonalny i poukładany niż wydaje się to dorosłym.
Czy warto znać Czarny staw przed lekturą Wiły? Z pewnością, bo choć fabularnie przedstawiają dwie zamknięte historie, to znajomość pierwszego tomu pozwala na lepsze uchwycenie dynamiki relacji miedzy bohaterami oraz ich dojrzewania.
Groza, przygoda i piękny hołd dla kota
Choć Wiła powraca do mrocznej atmosfery niebezpieczeństwa czającego się w lesie i zakradającego się do szkoły czy dziecięcych pokoi, a także odwołań do cudownie niepokojących legend, druga część jest czymś więcej niż tylko historią o strachu. To także opowieść o przyjaźni, lojalności i odwadze, która nie zawsze wygląda spektakularnie — czasem jest nią po prostu trzymanie się razem, gdy noc robi się zbyt ciemna.
Ogromnym atutem tej powieści jest wątek Pana Pulmana — prawdziwego kota, którego Ziębiński uwiecznił na kartach książki. Jego obecność jest jednocześnie wzruszająca i heroiczna: stary, chory, a jednak oddany swojej rodzinie na tyle, by stanąć oko w oko z czymś, co nawiedza jezioro. Już dla samego Pana Pulmana warto przeczytać Wiłę. I wzruszyć się, jeśli samemu doświadczyło się rozstania ze zwierzakiem.
Groza bez brutalności — idealna dla młodych czytelników
Jeśli nie lubicie horrorów, a kochacie dreszczyk, śledztwo, przygodę i legendy — Wiła to strzał w dziesiątkę. Ziębiński znowu świetnie równoważy napięcie i mrok z humorem i energią młodych bohaterów. Groza nie jest tu przesadzona, a klimat oparty na ludowych historiach działa wyśmienicie. I chociaż jest to książka kierowana do młodego czytelnika, to niezależnie od wieku można się doskonale bawić — wystarczy mieć w sobie tego ducha dziecięcej przygody i fascynacji tym, co wymyka się dorosłym umysłom. Innymi słowy, jeśli mimo strzykania w kolanie i roku urodzenia zaczynającego się od 19... nadal lubicie Goonies czy doskonale bawicie się przy Stranger Things, to Czarny staw i Wiła są książkami dla was. Jednocześnie jest tu znacznie mniej straszenia niż w To i po przeczytaniu nie będziecie się bać iść spać ze zgaszonym światłem.
Słowem podsumowania…
Wiła to kontynuacja, jakiej chciałam: pełna serca, przygody i emocji, dojrzalsza niż pierwszy tom, ale wciąż wierna temu, co w Czarnym stawie działało najlepiej. To książka, którą czyta się błyskawicznie, z uśmiechem i wzruszeniem, a czas spędzony z bohaterami po raz kolejny okazuje się „dobrze spędzonym czasem”. Opowieści o młodzieńczej odwadze, sile lojalności i przyjaźni — których próżno szukać w dorosłym życiu, gdzie każdy zajęty jest swoimi sprawami — nigdy mi się nie znudzą, a w wydaniu tak pełnym serducha jak Wiła to mogę wracać i wracać nad ten przeklęty Czarny Staw.
.png)

0 komentarze