Zanim się pożegnamy

 


Po raz czwarty Toshikazu Kawaguchi udowodnił, że doskonale "czuje" uzdrawiające powieści spod znaku Iyashikei. Każda kolejna odsłona serii "Zanim wystygnie kawa" ma dla mnie ten czar; spokojne tempo i powtórzenia zasad związanych z podróżami w czasie nadają całości pewien rytm, a poszczególne historie są poruszające. Ten tom - zgodnie z tytułem - tematyzuje motyw pożegnania. I choć obowiązuje zasada, że teraźniejszości nie da się zmienić wizytą w przeszłości, to na kartach powieści okazuje się, jak odpowiednie pożegnanie pozwala odnaleźć spokój ducha. Nawet jeśli nie przywróci to życia zmarłym, to pozwoli żyć pełnią życia tym, których wcześniej blokowały wyrzuty sumienia. Każdy tom powieści można czytać niezależnie - możecie odwiedzić niezwykła kawiarnię po raz pierwszy z "Zanim się pożegnamy" lub czytać po kolei i obserwować rozwój warsztatu autora. Najbardziej przejmującą i wzruszającą opowieścią w "Zanim się pożegnamy" jest historia kobiety, która pragnęła pożegnać się ze swoim psem - trzeba być z kamienia, aby nie płakać podczas czytania! Na szczęście każda z historii przynosi ostatecznie spokój, a książka, tak jak jej poprzedniczki, niezwykle koi.

Uzdrawiająca moc literatury

Azjatyckie healing novels stanowią przykład literatury, w której ważniejsze niż literacki kunszt jest oddziaływanie na odbiorcę. Można tym powieściom zrzucić zbytnią prostotę, brak psychologicznej głębi postaci, powtarzalność - ale ich sens kryje się gdzie indziej. Od samych postaci ważniejsze są ich zmartwienia, wywołujące smutek; rozwiązania zaś często niesie spojrzenie w głąb siebie i pogodzenie się z przeszłością, by w końcu odnaleźć spokój ducha i szczęście. Kojące oddziaływanie healing novels jest ważne w Azji Wschodniej, gdzie kultura nakazuje ukrywać prawdziwe uczucia i stawiać kolektyw ponad siebie; gdzie jednocześnie obecny jest wyścig szczurów i przesadny konsumpcjonizm. Tęsknota za spokojem i spojrzeniem w głąb siebie, pogodzeniem się z własnymi uczuciami znajduje ujście w healing novels.

Siła oddziaływania serii "Zanim wystygnie kawa" kryje się w ogromnej prostocie codzienności połączonej z odrobiną nostalgii i magii. Mała, staroświecka kawiarnia funkcjonuje jako przestrzeń , w której niemożliwe staje się możliwe. Klienci kawiarni, których historie splatają się w książce, mogą podróżować w czasie, by powiedzieć to, czego nie zdążyli, ale zawsze w ramach jasno określonych zasad – i to właśnie te ograniczenia sprawiają, że emocjonalne napięcie pozostaje tak intensywne. Podróż w czasie, w której nie można zmienić teraźniejszości jest tak naprawdę metaforą podróży w głąb siebie, by pogodzić się ze swymi uczuciami, wywołanymi traumatycznym wydarzeniem związanym z bliską osobą - jej śmiercią, chorobą, odejściem. 

Jak filiżanka kawy

Czytając czwarty tom serii utwierdziłam się w przekonaniu, że kawa znaczy tutaj coś więcej niż tylko napój. Bohaterowie powieści – zarówno nowi, jak i powracający z poprzednich części – są narysowani z wielką czułością, a ich dylematy są oddane z empatią, ale bez zbędnego sentymentalizmu. Czytelnik może utożsamić się z ich pragnieniami związanymi z podróżą w przeszłość, czy to wyrażenia miłości, przeprosin, czy ostatniego pożegnania. Każda historia jest jak filiżanka kawy: zarówno gorzka, jak i słodka, pozostawiająca długi posmak refleksji.

Uniwersalność z odrobiną japońskości

"Zanim się pożegnamy", tak jak i cała seria, to prosta powieść dotykająca uniwersalnych treści. Tęsknota, miłość, pożegnanie - związane z poczuciem nierozwiązanej sprawy z przeszłości - są czymś bliskim większości ludzi, niezależnie od miejsca zamieszkania. Codzienność naszych bohaterów nie jest ściśle związana z Tokio i akcja mogłaby dziać się w dowolnym miejscu na ziemi. Nie oznacza to jednak, że w powieści nie odnajdziemy niczego typowo japońskiego, jak chociażby towarzyszące lekturze uczucie nostalgii i kontemplacji. Książka subtelnie odzwierciedla również japońskie wartości kulturowe, takie jak znaczenie harmonii wa (dążenie do spokoju i równowagi w relacjach) oraz świadomość przemijania mono no aware (powiązanie piękna z przemijaniem i melancholią). Te koncepcje, choć zakorzenione w japońskiej tradycji, rezonują jednak uniwersalnie, jako doświadczenia typowe dla człowieka.

Dla miłośników książkowych otulaczy

Chociaż "Zanim się pożegnamy" jest niewątpliwie poruszająca, jej epizodyczna struktura może wydać się niektórym czytelnikom płytka (nie wchodzimy w głębię psychologiczną postaci, które raczej reprezentują pewne archetypy relacji np: matka-dziecko, córka-ojciec), a powtarzanie reguł podróży w czasie irytujące. Ścisłe przestrzeganie zasad przenoszenia się w przeszłość, choć kluczowe dla integralności narracji, czasami ogranicza spontaniczność opowiadanych historii, które zawsze przebiegają w określony sposób. Niemniej jednak fani serii oraz osoby zaznajomione z nurtem Iyashikei prawdopodobnie uznają te aspekty za element uroku książki, a nie jej wady - i ja się właśnie do tej grupy zaliczam.

Słowem podsumowania...

"Zanim się pożegnamy" to świetna kontynuacja serii, uosabiająca istotę powieści uzdrawiających. Delikatnie zachęca czytelników do refleksji nad własnym życiem, naprawy zerwanych więzi oraz przyjęcia nieuchronności pożegnań. W świecie, który często pełen  jest pośpiechu, seria "Zanim wystygnie kawa" oferuje literackie ukojenie i przypomina, że choć kawa szybko stygnie, jej smak długo pozostaje w pamięci – jak najcenniejsze wspomnienia. Jestem oczarowana tą serią, która stanowi dla mnie literacki wyznacznik Iyashikei.

Share:

0 komentarze