Cierń

 


"Cierń" to mroczna baśń, przedstawiająca zupełnie inną wersję Śpiącej Królewny. Ta krótka opowieść niespodziewanie kradnie serce osoby czytającej za sprawą postaci Ropuszki - dobrodusznej istoty wychowanej w miłości przez Magiczny Lud. Pewnego dnia Ropuszce zostaje powierzone zadanie, które wyrywa ją ze znanego, bezpiecznego świata - i rzuca w okrutny świat ludzi. Więcej nie zdradzam, gdyż czystą przyjemnością jest poznawanie opowieści snutej przez Ropuszkę, rozmawiającą z łagodnym rycerzem, który poszukuje możliwości spełnienia bohaterskiego czynu. Czym jednak jest chęć uratowania damy w opresji z brzemieniem dźwiganym przez Ropuszkę?

Lubię takie oryginalne retellingi, sięgające trochę do korzeni baśni - dzięki czemu uzyskuje się dużo mroczniejszy, niepokojący klimat. Całość nie jest jednak dołująca za sprawą Ropuszki - łatwo jej współczuć i liczyć, że jej los w końcu się odmieni. Moim zdaniem z konceptu zaproponowanego przez autorkę można było wycisnąć więcej mroku i zbudować bardziej złowrogi klimat; T. Kingfisher postanowiła się jednak zatrzymać gdzieś pomiędzy retellingami w stylu filmu "Czarownica", a posępnymi baśniami. Trochę mnie to rozczarowało i sprawiło, że książka nie zostanie długo w mojej głowie - ale jednocześnie znam sporo osób, którym ten balans zdecydowanie przypadnie do gustu - którzy nie szukają szukają opowieści przytłaczających, a melancholijnych, smutnych, ale z szansą na pewnego rodzaju szczęśliwe zakończenie.

Jak na dość krótką opowieść całość wolno się rozkręca, zaś końcówka gna zbyt szybko - nim się obejrzymy to już koniec. Poznawanie losów Ropuszki jednak wynagradza początek. Gorzej niestety z zakończeniem - niestety zawodzi i nie do końca współgra z budowanym napięciem. To tak naprawdę dość kameralna historia, bez większych wydarzeń - oparta o schemat rozmowy o przeszłości i finałowej konfrontacji. Przyjemnie się ją poznaje, ale nie zostaje z nami na długo po zakończeniu czytania.

Pewne braki w budowaniu suspensu T. Kingfisher nadrabia kreacją bohaterów - a w zasadzie bohaterki, wspomnianej Ropuszki. Reszta to tylko tło dla wrażliwej dziewczyny, tkwiącej w ruinach zamku pośród cierni.

Największą wadą tej opowieści jest w zasadzie jej długość: to zbyt krótka historia, by w pełni zaangażować, rzucać bohaterom wyzwania i rozwijać wątki do satysfakcjonującego punktu kulminacyjnego. To książka, która może stanowić miły przerywnik od innych lektur, ale nic poza tym. Sympatyczna Ropuszka i lekko oniryczny klimat to za mało przy naprawdę prostej historii, by na dłużej zapaść w pamięć. Wszystko zdaje się w "Cierniu" zaledwie zarysowane, przez co nie ma możliwości pełnego wybrzmienia potencjału wyjściowej koncepcji. Zabrakło tutaj większej głębi, żeby "Cierń" stało się czymś więcej niż przerywnikiem między bardziej rozbudowanymi powieściami fantasy. Myślę, że to wrażenie niedosytu byłoby inne, gdyby nowela stanowiła część jakieś antologii, a nie osobną książkę.


T. Kingfisher "Cierń" (2023)
Polskie wydanie: SQN (2024)


Share:

0 komentarze