Cowboy Bebop. Requiem dla czerwonej planety

 


"-To życie kogoś, kto ceni przedmioty bardziej niż ludzi. Własność bardziej niż uczucia. Na przykład ta kanapa, na której siedzisz. Widzisz, została perfekcyjnie zaprojektowana. Każdy szew. Każdy ścieg. A ludzie nie są perfekcyjni. Popełniają błędy. Nie spełniają oczekiwań (...) Widzisz, meble można naprawić. A ludzi nie. Niezależnie od tego, jak bardzo się starasz."

 "Cowboy Bebop. Requiem dla czerwonej planety" to powieściowy prequel serialu, który możemy obejrzeć na Netflix. Autorem powieści jest Sean Cummings, który jest...jednym ze scenarzystów serialu! To bardzo ważna informacja - po pierwsze książka nawiązuje do serialu aktorskiego, a nie bezpośrednio do kultowego anime, a po drugie - czyta się ją jak kolejny odcinek. Jeśli podobał Wam się serial aktorski nie ma co się dwa razy zastanawiać: "Requiem dla czerwonej planety" to idealne lekarstwo na serialowego kaca. Z pewnością nie jest to powieść doskonała, ale mi dostarczyła całkiem sporo rozrywki - a to właśnie chodzi w tego typie literaturze.

Powieść Cummingsa jest wpisana w pewne uniwersum i bez niego wypada przeciętnie. To tak jak z powieściami z uniwersum Star Wars - kto nigdy nie widział żadnego filmu raczej się tymi książkami nie zainteresuje. Czy można przeczytać "Requiem dla czerwonej planety" bez znajomości serialu? Jak najbardziej. W książce nie znajduje się ani jeden spojler, więc można ją także przeczytać przed serialem. Tylko po co? Powieść powstała z myślą o fanach Fearlessa/Spike'a, którzy chcą przeżyć z nim jeszcze jedną przygodę - tym razem osadzoną w jego młodości, kiedy to Vicious był jego najlepszym kumplem. 

Sama historia jest prosta i dość przewidywalna - jednak jej siła tak naprawdę tkwi w przekomarzaniu się pary głównych bohaterów - potwierdzających, że przeciwieństwa się przyciągają. Dialogi są napisane z humorem, choć nie obeszło się od całkiem sporej dawki wulgaryzmów (ale jakim językiem mają się posługiwać kosmiczni gangsterzy?). Jak przystało dla tego uniwersum nie zabrakło i odrobiny absurdu - choć trzeba przyznać, że Autor, tak jak i serial, jest dużo bardziej zachowawczy niż anime, przez co zwyczajnie może trafić do szerszej publiczności, lubiącej połączenie wątków łowców głów, gangsterów i kosmicznych podróży. 

"Cowboy Bebop" - czy to wydaniu animowanym, aktorskim, czy teraz książkowym - to opowieść mająca bardzo ciekawy klimat. Niby mamy przyszłość, planety zostały skolonizowane przez ludzi - a jednocześnie zamiast dominującej technologii bohaterowie jeżdżą starymi samochodami, używają pistoletów i słuchają jazzu - a kiedy broń zawiedzie, zawsze zostaje dobre, stare kung-fu! Jest to prawdziwy miszmasz rożnych motywów, które mogą wydawać się absurdalne i nielogiczne, ale jakoś razem grają - co przełożyło się na kultowy status anime. Moim zdaniem powieść Cummingsa idealnie się wpisała w ten klimat, a na brak logiki, prosty język i przewidywalność naprawdę można przymknąć oko - całość ma przede wszystkim bawić.

"Vicious nie spał całą noc, jego wzrok nieustannie był wbity w drzwi frontowe i strzegącego je portiera. Z kolei Fearless smacznie spał ze stopami położonymi na desce rodzielczej. Spał tak mocno, że nawet nie zauważył, że kompan trzy razy wyszedł z samochodu, by wrócić z kawą. Vicious był pod wrażeniem. Fearless nie spał jak dziecko. On spał jak niedźwiedź zahibernowany w dźwiękoszczelnym schronie przeciwatomowym."

"Requiem dla czerwonej planety" czytało mi się naprawdę przyjemnie - nie raz zaśmiałam się z tekstów rzucanych przez bohaterów. Już otwierający akapit bardzo mi się spodobał - rozważania na temat użycia słowa "bryzga" do opisania wyciekającej krwi podczas sprzątania miejsca zbrodni. Od razu skojarzył mi się z jednym z moich ulubionych filmów - "Pulp Fiction" - i rozmowami prowadzonymi przez bohaterów granych przez Johna Travoltę i Samuela L. Jacksona. Jeśli miałabym się czegoś przyczepić to serialowa okładka. Z jednej strony to istotny sygnał, że książka nawiązuje do serialu - z drugiej jednak niepotrzebnie przedstawia postacie, które Fearless pozna dopiero jako Spike - a więc postacie, których w powieści nie ma. Mnie to w ogóle nie przeszkadzało, jednak warto to podkreślić. Na koniec podkreślę, że nie wiem, czy bawiłabym się równie dobrze nie znając serialu aktorskiego - szczerze w to wątpię. Polecam zatem najpierw obejrzeć (najlepiej kilka odcinków, bo to typ serialu, który potrzebuje trochę czasu żeby wkręcić widza) - i jeśli klimat się spodoba sięgnąć po powieść. Dobra zabawa murowana!

Sean Cummings "Cowboy Bebop. Requiem dla czerwonej planety"  (2021)
Polskie wydanie: 2021, Nowa Baśń
Tłumaczenie: Marta Ziegler


Share:

0 komentarze