Nie mam ochoty żyć, ale za bardzo lubię tteokbokki (recenzja)


 

 “Ale ja tylko tak uporczywie o tym wszystkim myślę. W żaden sposób nie przekłada się to na moje działania. Nic nie robię, a potem sama przeżywam zawód, bo moje nigdy nie wyrażone na głos nadzieje pozostają niespełnione.”

"Nie mam ochoty żyć, ale za bardzo lubię tteokbokki" to książka trudna do oceny. Jest to swego rodzaju szczera autobiografia, w której Autorka dzieli się zapisem nagrań z sesji terapeutycznych, w których brała udział. Niska samoocena, przewlekła depresja, nieumiejętność budowania zdrowych związków i dążenie do doskonałości to klatka, w której żyje Sehee. Terapia, a następnie spisanie własnego doświadczenia - bez upiększania - stanowi drogę do samoakceptacji Autorki. W efekcie otrzymaliśmy książkę, na którą składa się zapis spotkań z terapeutą w formie dialogów, "kartki z dziennika", w których Autorka analizowała wybrane fragmenty, parę słów od samego terapeuty, dla którego nagrywanie sesji także było wyzwaniem, a na sam koniec krótkie przemyślenia Sehee na temat jej doświadczenia związanego z depresją. Nie znajdziemy tutaj pogłębionych analiz, bo i nie o to chodzi. Sehee w zasadzie zachęca by spojrzeć w głąb siebie, dzieli się swoimi doświadczeniami, które czasami są wystarczające - sama świadomość, że nie jest się samym, że inni też mogą mieć podobne problemy okazała się dla niej pomocna - i może być pomocna dla czytelników. To książka specyficzna i sami musimy sobie odpowiedzieć, czy jest czymś czego szukamy.

"Nie mam ochoty żyć, ale za bardzo lubię tteokbokki" to książką, w której Sehee dzieli się swoimi frustracjami, bólem, wzlotami i upadkami. Jej postawa może nas irytować, jej historia zasmucać - w innych fragmentach zaś możemy nawiązać z nią nić porozumienia. Z jednej strony wiele problemów Sehee jest uniwersalnych, ukazujących jak presja doskonałości może być wyniszczająca. Z drugiej zaś między wierszami możemy odnaleźć charakterystyczne problemy koreańskiego społeczeństwa, których nie zobaczymy w słodkich dramach. Konfucjańska presja zachowania twarzy sprawia, że prawdziwe uczucia należy skrywać pod maską. Należy udawać, że wszystko jest w porządku jeśli w oczach społeczeństwa odnosi się sukcesy. Dodatkowa presja nakładana jest na kobiety, od których wymaga się pewnej zależności od mężczyzn - to w ich oczach ma być budowana wartość kobiety, przez co Sehee nie radzi sobie będąc samą, jednocześnie dusząc się w relacjach.

W tym kontekście ciekawie wypadają także wypowiedzi terapeuty. Kwestie zdrowia psychicznego były w Korei Południowej przez długi okres tematem tabu, a nie wszystkie wypowiedzi psychiatry wydają się pomocne czy dobrze diagnozujące problem. Jednocześnie książką Sehee wydaje się istotna w kontekście normalizowania terapii i zachęcania, by sięgać po pomoc specjalistów.

"Kiedy jest mi naprawdę ciężko i słyszę od kogoś: "Rozchmurz się!", mam czasem ochotę chwycić tę osobę za gardło. Wystarczy po prostu być obok i poklepać po ramieniu, pogłowić się wspólnie nad znalezieniem rozwiązania , czy zwyczajnie posmucić się, czy powkurzać razem. A jeśli doświadczyło się w życiu tego samego: wysłuchać i powiedzieć, że to wcale nie jest takie straszne, jak może się wydawać i na pewno jakoś to będzie. Na tym właśnie opiera się zrozumienie - na dialogu i wsparciu, które wzmacnia więzi."

"Nie mam ochoty żyć, ale za bardzo lubię tteokbokki" nie jest książką wybitną jeśli chodzi o język, nie zawiera szerokich analiz specjalistów nad przypadkiem Sehee. Nie ma na celu zastąpienia terapii, ale bycia wspomnianym powyżej dialogiem. Jakby Autorka chciała szczerze opowiedzieć o sobie, by służyć komuś wsparciem. Książka skłania do refleksji o sobie samym; towarzysząc Sehee w podróży w głąb siebie, zamiast oceniać, sami zaczynamy zastanawiać się nad sobą.  


Sehee Baek "Nie mam ochoty żyć, ale za bardzo lubię tteokbokki" (2018)
Polskie wydanie: Yumeka (2023)
Tłumaczenie z języka koreańskiego: Dominika Chybowska-Jang

Share:

0 komentarze