Beniamin Ashwood (recenzja)

 


"Po raz kolejny miał okazję przekonać się w sposób mało przyjemny, że nie jest bohaterem jednej ze swych ulubionych opowieści. Ucieczka z więzienia, walka, zwycięstwo nad ścigającymi zbirami i uratowanie dziewczyny (...) to było coś co zdarzało się tylko w baśniach. Właśnie poczuł, ze prawdziwe życie jest o wiele trudniejsze i bardziej bolesne. I jakoś nie potrafił wzbudzić w sercu tej niezachwianej nadziei, jaką żywili wszyscy bohaterowie." 

"Beniamin Ashwood" A.C. Cobble'a to pierwszy tom cyklu o tym samym tytule.  Autor postanowił nawiązać do klasyki gatunku fantasy i stworzyć powieść drogi, opartą na prostym schemacie: młody chłopak wyrusza na przygodę. Zanim dotrze do celu napotka wiele przeszkód, odbierze wiele lekcji życia, a w największych kłopotach będzie mógł liczyć na swoją drużynę. Jak przystało na dobrą powieść fantasy w klimatach średniowiecza w powieści nie brakuje także intryg politycznych, które potrafią być straszniejsze niż czyhające na tytułowego piwowara demony. I chociaż można powiedzieć, że wszystko to już było to "Beniamina Ashwooda" czyta się naprawdę przyjemnie. To jak znalezienie w odmętach biblioteki powieści sprzed ery młodzieżówek fantasy - gdzie młody bohater nie jest wybrańcem, nie staje się mistrzem miecza/magii z dnia na dzień, a jego problemy nie są natury sercowej. Przez nawiązanie do klasyki, a nie obecnych trendów, "Beniamin Ashwood" wydał mi się powieścią bardzo odświeżającą!

"Nadal cieszył się na to, co go czekało, ale musiał przyznać, że prawdziwy świat okazał się miejscem o wiele brzydszym i bardziej niebezpiecznym, niż się spodziewał. W opowieściach niebezpieczeństwo zawsze było oczywiste i nikt nie miał problemu, by odróżnić dobro od zła."

 "Beniamin Ashwood" to powieść, która stoi przede wszystkim świetną kreacją bohaterów. Każdy członek drużyny posiada osobowość składającą się z więcej niż jednej cechy. Dodatkowo relacje między nimi dodają dynamiki, która sprawia, że podróż w takim towarzystwie nie jest nużąca. Tytułowy Benek jest początkowo naiwnym, prostym chłopakiem i to razem z nim poznajemy świat i rządzące nim prawa. Ben oczywiście przejdzie przemianę - jednak nie w wyniku traumy, jak to ma miejsce w wielu powieściach, ale nauki. Uczynienie głównego bohatera kimś "przeciętnym", jednocześnie posiadającym potencjał do rozwoju to zabieg, który bardzo mi się spodobał. Ben uczy się życia na własnych błędach, a walki mieczem poprzez godziny treningu. Nie jest niepokonany, przez co za każdym razem jak wpakuje się w tarapaty zastanawiamy się jak się z nich wywinie - lub kto przybędzie mu z pomocą. Dobrze zarysowane postacie sprawiają, że część bohaterów możemy lubić, innych nie znosić, a co do kolejnych mieć podejrzenia, że nie warci są zaufania - każdy nie jest jednak obojętny Czytelnikowi, przez co nie zlewają się w masę czy tło jak w wielu innych powieściach.

Sam świat stworzony przez Cobble'a jest również interesujący. Miasta, które odwiedzają bohaterowie na swojej drodze są zróżnicowane, a Autor pozwala nam je odkrywać wraz z Benkiem. Przez to nie są wyłącznie punktami na mapie do zaliczenia.

"To już tak działa, przyjacielu - prychnął Rhys. - Jeśli chodzi o to, jak postrzegają nas inni ludzie, to co widzą i jak to interpretują, jest dla nich rzeczywistością."

"Beniamin Ashwood" nie jest jednak powieścią pozbawioną wad. To tom, który ma przede wszystkim charakter wprowadzający. Przekłada się to na dość wolne tempo, które dla niektórych Czytelników może być nużące. Brak mocnych zwrotów akcji oraz schemat docieramy do miejsca - wpadamy w kłopoty - wyruszamy dalej tworzą wrażenie czytania ciągle tego samego, tylko w innej lokalizacji. Za największą wadę można uznać jednak niedostatek magii. Powieść czyta się bardziej jak przygodówkę niż fantasy magii i miecza. Co prawda są czarodziejki, tajemnicze Sanktuarium (szkoła magii), a nawet demony, ale wszystko to pozostaje niejako na marginesie i zwyczajnie pozostawia niedosyt. To rozczarowanie wynika przede wszystkim z kwestii nastawienia się - już na samej okładce widzimy bohatera walczącego z demonami! 

Pomimo kilku niedociągnięć, "Beniamin Ashwood" to powieść lekka i przyjemna, otwierająca nowy cykl. Ostatnie rozdziały stanowią zapowiedź tego, co ma przynieść drugi tom - wartkiej akcji i zachęcają do sięgnięcia po "Nieustanną ucieczkę" od razu. Pierwszy tom stanowi dobre wprowadzenie do świata i jego polityki - a przede wszystkim przedstawia bohaterów i ich rozwój. Czy jest to rozwój umiejętności, czy budowanie przyjaźni i zaufania - jest to proces zajmujący czas i A.C. Cobble świetnie to uchwycił, nawet kosztem żywszego tempa. W pierwszym tomie cyklu dostałam wszystko to, co lubię na początku serii - interesujących bohaterów, kilka tajemnic do rozwiązania i zapowiedź tego, że warto sięgnąć po kolejne odsłony przygód Benka. 

A.C. Cobble "Beniamin Ashwood" (2016)
Polskie wydanie: 2021, Fabryka Słów
Tłumaczenie: Dominika Repeczko

Share:

0 komentarze