Przesłonięty uśmiech. O kobietach w Korei Południowej (recenzja)

 


"Dlaczego my wszyscy automatycznie myślimy, że mężczyzna to głowa rodziny? Skąd to się bierze? W rejestrze rodzinnym tak to nawet było zapisane, "głowa rodziny", a pod nią żona i dzieci. Przecież my też mamy głowy."

Reportaż "Przesłonięty uśmiech" Anny Sawińskiej poświęcony został kobietom mieszkającym w Korei Południowej - wśród nich odnajdziemy osoby w różnym wieku i o różnym statusie majątkowym, kobiety w Korei wychowane, i te, które do niej powróciły; także te, które Koreę wybrały - jako imigrantki, wychodzące za mąż za Koreańczyka. W swoich osobistych historiach prezentują doświadczenia bycia kobietą w Korei Południowej. Autorce udało się dokonać czegoś niezwykłego: napisała przejmujący reportaż o trudnych tematach w zadziwiająco lekki sposób - jednocześnie z ogromną dozą empatii, bez oceniania: oddając głos swoim rozmówczyniom i jedynie uzupełniając kontekst społeczno-historyczny powołując się na różne dane. Nie jestem znawczynią reportażu - ale do mnie takie podejście najbardziej przemawia - zamiast odgórnie narzuconej tezy, przedstawienie historii skupionych wokół jednego tematu: bycia kobietą. "Przesłonięty uśmiech", obok reportaży Barbary Demick, to dla mnie reportaż idealny.

"Wolę nie myśleć. Myślenie prowadzi do smutnych wniosków. Pewnych rzeczy lepiej na głos nie wypowiadać, szczególnie jeżeli ma się już dzieci."

Całość jest podzielona według historii bohaterek, a poszczególne tytuły są uzupełnione o ich imię i wiek. Każda z kobiet przedstawia własną historię, skupia się na tym, co chce powiedzieć - i na tym , co ją "uwiera" w koreańskim społeczeństwie, i na własnych marzeniach i ambicjach, niestety nie zawsze spełnionych. To niezwykłe jak wiele tych historii jest przepełnionych koreańskim uczuciem han: z jednej strony są smutne i wstrząsające, z drugiej jednak strony bije z nich ogromna nadzieja. Tam gdzie my , z naszej perspektywy dostrzegamy straszną niesprawiedliwość, wiele bohaterek wyraża pogodzenie się z realiami - ale nie w ten negatywny sposób, który czyniłby z nich przegrane. To daje im siłę do stawiania czoła opresji. W niektóre historie wpleciony jest nawet humor, choć ma on zdecydowanie słodko-gorzki posmak. Nie brakuje też opowieści naprawdę wstrząsających, jak historia młodziutkiej Yoony, ofiary przemocy seksualnej, która nie może liczyć na sprawiedliwość - niestety kobiety w Korei Południowej często sprowadzane są do roli obiektów seksualnych, a próba walki o swoje prawa kończy się oskarżeniami o chęć zniszczenia życia oprawcom (!!!). "Przesłonięty uśmiech" to reportaż, który wywołuje wiele emocji, jednocześnie unikając taniej sensacji. Duża w tym zasługa właśnie empatycznego podejścia bez oceniania postaw. 

"W Korei w ciągu miesiąca pracownica ma prawo wziąć jeden dzień wolny z powodu okresu. W opinii niemałej liczby mężczyzn to nieuzasadniony przywilej. Dla wielu kobiet - typowy przykład systematyzacji dyskryminowania kobiet pod otoczką chęci uwzględnienia ich potrzeb. Zapisany w prawie i regulaminie firmy punkt, że na kobiety tak do końca liczyć nie można. Okres jest ułomnością niezależną, uniwersalną, bo zależy od płci, a tej zmienić się nie da. Większość pracownic i tak z uprawnienia nie korzysta."

Lektura "Przesłoniętego uśmiechu" pozwala uzmysłowić sobie sytuację kobiet w Korei Południowej - choć niektóre spostrzeżenia bohaterek są uniwersalne. Te osobiste doświadczenia przeczą wizerunkowi promowanemu przez koreańską falę (hallyu) - w których piękne dziewczyny ratowane są od wszelkich zmartwień przez zamożnych mężczyzn, a idolki są podziwiane. W rzeczywistości ślub często oznacza koniec marzeń i ambicji kobiety, a gwiazdy są przede wszystkim oceniane i krytykowane ze względu na wygląd, co umacnia niezdrowe kanony piękna. Idealna kobieta powinna być gosposią i matką na pełen etat, a przy tym nienagannie wyglądać i spełniać męskie fantazje. Problem ten nie dotyczy tylko Korei Południowej - ale po przeczytaniu opowieści bohaterek odnosi się wrażenie, że jest tam wyjątkowo nasilony. Wiele problemów wynika z tego, że neokonfucjańska tradycja silnie dzieliła kobiety i mężczyzn - i spuściznę tej tradycji możemy zaobserwować po dziś dzień w Korei Południowej, co wywołuje silne konflikty społeczne właśnie na płaszczyźnie płci. 

"Ale nasz brak pewności siebie to nie kwestia genetyki. To wynik tego, że słowo kobiety podważa się od dziecka rutynowo, nie bierze się go na serio. Jej "tak" to w istocie "chyba tak", a "nie" to "chyba nie". Kobieta uczy się, że jej słowo nie ma wartości. "

Reportaż Anny Sawińskiej nie ma na celu kompleksowego opisania koreańskiego społeczeństwa. Nie przytłacza ilością informacji naukowych. Autorka jedynie uzupełnia o kontekst te wypowiedzi, które takiego tła społeczno-historycznego potrzebują. Nie znajdziemy tu zatem opisanych wszystkich problemów kobiet; niektóre zostają jedynie zarysowane. Jednocześnie nie powoduje to uczucia niedopowiedzenia - bo i inne założenie zdaje się przyświecać temu reportażowi. Poznajemy wycinek życia kobiet - niektóre doświadczenia mają wspólne, inne są wyjątkowe. Dzięki temu w reportażu nie ma krzywdzących uogólnień - mamy przeświadczenie, że wiele problemów jest powszechnych - jak przemoc - ale nie znaczy to, że każdy Koreańczyk katuje swoją żonę w domowym zaciszu.

Choć sama wiem wiele o Korei Południowej - w końcu napisałam doktorat o koreańskiej tożsamości narodowej - to i tak wstrząsnęła mną skala przemocy, której doświadczają kobiety. Nie dotyczy to jedynie tych najbardziej szokujących przypadków - przemocy fizycznej i seksualnej w połączeniu z przerażającą obojętnością osób postronnych - ale także przemocy materialnej i psychicznej. Przemocy, którą kobiety często doświadczają... od własnych teściowych. Szokująca jest także skala nierówności - Korea Południowa kojarzona jest z państwem wysoko rozwiniętym, a różnice chociażby w płacach  oraz problem szklanego sufitu są ogromne. Jak jednak wspomniałam - w reportażu Anny Sawińskiej odnajdziemy różne historie - i te o kobietach rezygnujących z własnych ambicji, i te które są chcą zmian, które mogą stanowić inspirację.

"W Korei to kobieta traci godność, gdy jej nagość zostanie wystawiona na pokaz. To kobieta ma odczuwać wstyd, to z niej się drwi, to ją się pokazuje palcami. Jest dziwką. Mężczyzna, który naruszył jej prywatność, nie jest niczemu winien."

"Przesłonięty uśmiech" to reportaż, który powinna przeczytać każda osoba interesująca się Koreą Południową. Warto na początku już coś wiedzieć o tym państwie i skonfrontować tą wiedzę z doświadczeniami różnych Koreanek - jednak wiedza ta nie jest wymagana. To także reportaż godny poleceniu każdej osobie interesującej się sytuacją kobiet na świecie. Dla mnie stał się jedną z najważniejszych książek - nie tylko ze względu na tematykę Korei Południowej, ale także kameralną i osobistą opowieść o różnych wymiarach kobiecości. To reportaż, który wstrząsa, ale jednocześnie daje siłę - by zmieniać świat, by kolejne pokolenia kobiet mogły w pełni się realizować. Gorąco polecam każdemu!


Anna Sawińska "Przesłonięty uśmiech. O kobietach w Korei Południowej"

Wydawnictwo Czarne (2022)

Share:

0 komentarze