Do jutra (recenzja)

 


"Nigdy nie przyjmuj z góry, że masz do czynienia ze zbiegiem okoliczności"

Colter Shaw to intrygujący bohater - niby łowca nagród, ale nie robiący tego wyłącznie dla zysku. Sam o sobie mówi, że jest raczej poszukiwaczem zaginionych osób - zazwyczaj tych, którzy uciekają przed prawem. Nie jest jednak łowcą głów i nie poluje na swoje cele, a stara się je odnaleźć i zostawić resztę wymiarowi sprawiedliwości. Wychowany na odludzi przez ojca, dla którego najważniejszą zasadą było przetrwanie, Colter Shaw jest prawdziwym surwiwalowcem. Ma w sobie coś z bohatera starego kina akcji, samotnika, który zawsze stanie w obronie słabszych - a jednocześnie daleko mu do typa z gnatem, który najpierw strzela, potem myśli. To właśnie wokół tego łowcy nagród skupia się nowa seria powieści sensacyjnych Jeffery'ego Deavera. "Do jutra" to w zasadzie drugi tom, ale jak wiele powieści tego typu można je czytać niezależnie i w dowolnej kolejności - każdy z tomów to inna sprawa do rozwiązania, a całość łączy bohater. Jeśli jesteście fanami Lee Childa i jego Jacka Reachera to nie możecie przegapić tej nowej serii!

"Do jutra" to powieść osnuta wokół trzech zagadek - zbrodni z nienawiści, tajemniczego kultu i morderstwa ojca głównego bohatera. Wszystkie w pewien sposób się łączą - i nawet jeśli najwięcej stron zostało poświęcone sekcie, to sprawa ta nie jest bez znaczenia dla pozostałych wątków. Odpowiednie dawkowanie informacji i budowanie napięcia sprawia, że całość wciąga. Na uwagę zasługuje próba uwiarygodnienia całej opowieści - w różnych sytuacjach podbramkowych Colter Shaw odwołuje się do umiejętności, których nauczył go ojciec, zamiast korzystać z pistoletu, w którym nigdy nie kończą się pociski. Oczywiście zdarzają się sytuacje, w którym największym sojusznikiem naszego bohatera jest łut szczęścia, ale kto go nie ma? Nie jest to powieść, która wciąga od pierwszych stron - trzeba najpierw nieco poznać Coltera i jego sposób działania. Potem jednak nie sposób się oderwać!

Podobnie jak w serii Lee Childa, najmocniejszym elementem jest główny bohater. Colter Shaw jest tajemniczy i na temat jego przeszłości dowiadujemy się jedynie strzępków informacji. Może to oczywiście wynikać z tego, że nie czytałam pierwszego tomu - jednak taka kreacja postaci naprawdę mnie zaintrygowała. Autor zdradza na tyle informacji, aby polubić Coltera, jednocześnie zostawiając wiele znaków zapytania, które są równie intrygujące jak zagadka kryminalna. Przez to ma się ochotę sięgnąć po kolejne przygody bohatera, aby móc dowiedzieć się o nim czegoś więcej.

Wiarygodność powieści Jeffery'a Deavera opiera się także na przygotowaniu autora. Czytając można dostrzec, że zbadał temat działania sekt, a następnie całość opisał. W interesujący sposób autor zbudował tutaj suspens - już od samego początku możemy domyślić się, że Fundacja Ozyrysa to sekta. Pozostawia to jednak inne kwestie do rozwiązania - jak Colter Shaw ją zdemaskuje? A może da się zmanipulować? I najważniejsze pytanie: dlaczego członek sekty popełnił samobójstwo, kiedy Colter chciał go ratować? 

"Do jutra" to w pewnym sensie "czytadło" (tak jak seria o Jacku Reacherze). Prosty język i styl, intryga wciągająca, ale nie nazbyt skomplikowana, a do tego dający się polubić bohater to cechy charakterystyczne tej powieści. Dzięki temu czyta się ją szybko i przyjemnie. Nie wbija w fotel tak jak "Kolekcjoner kości" tego autora, ale chyba nie o to chodziło. Moim zdaniem powieść idealna na wakacje, wyjazd do lasu pod namiot, kiedy nic się tak dobrze nie czyta jak przygody detektywa-surwiwalowca, który ma smykałkę MacGyvera. Lubię takie postacie, które myślą głową, zamiast mięśniami i z przyjemnością sięgnę po kolejny tom!


Jeffery Deaver "Do jutra" (2020)
Polskie wydanie: Prószyński i S-ka (2021)
Tłumaczenie: Łukasz Praski

Share:

0 komentarze