Nieszczęście w szczęściu (recenzja)

 


"Nieszczęście w szczęściu" to drugi tom przygód przyciągającej pecha Tekli oraz jej kuzynki Dominiki, które tym razem zostają uwikłane w zamach na życie jednej z nich. Jak przystało na komedię kryminalną, nieporozumienia gonią nieporozumienia, a komedia omyłek jest równie ważna jak samo śledztwo. Wątek kryminalny wciąga, gdy zaczynają się przesłuchania sąsiadów i współpracowników - okazuje się, że każdy mógł źle życzyć dziewczynie, posądzanej o rzucanie klątw... Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Olgi Rudnickiej, której książki bardzo lubi moja mama. Wiedziałam zatem, że będzie to lektura raczej lekka, z dużą dozą poczucia humoru przede wszystkim w dialogach i happy endem - i to właśnie dostałam. Na nieszczęście Pani Rudnickiej, w tym miesiącu miałam okazję zapoznać się z "Romansem wszech czasów" Joanny Chmielewskiej, więc poprzeczka została zawieszona dość wysoko. I właściwie w "Nieszczęściu w szczęściu" zbrakło mi właśnie tego czegoś, co miała Joanna Chmielewska - bogactwa języka i charakterystycznego stylu. Nie jest to powieść zła, jednak nie zrobiła na mnie większego wrażenia - czy może nie rozśmieszyła mnie w takim stopniu - w przeciwieństwie do "Romansu", który wywoływał salwy śmiechu. To powieść, która zadowoli fanów twórczości Olgi Rudnickiej oraz każdego, kto szuka lekkiej i przyjemnej lektury na weekend.

"Nieszczęście w szczęściu" jest kontynuacją "Zgiń, przepadnij" - i choć jest pełna nawiązań do poprzedniego tomu, można ją czytać bez znajomości wcześniejszych perypetii Tekli. Mimo to, polecam jednak czytać w kolejności - bez znajomości pierwszego tomu ciężko było mi się początkowo wkręcić. Bohaterki początkowo irytowały swoją infantylnością, trudno było dostrzec tą zmianę od bycia pechowcem do bycia szczęśliwcem, który i tak przyciąga nieszczęścia, tym razem naokoło siebie. Natomiast druga połowa wypada znacznie lepiej - kiedy rozpoczyna się śledztwo dwójki policjantów i na jaw wychodzi, co wszyscy myślą o Tekli. Wtedy humor sytuacyjny zaczyna w końcu działać, a ilość podejrzanych i możliwych motywów sprawiają, że czytelnik się wciąga - do tego stopnia, że gdy intryga zostaje rozwiązana, wydaje się to zbyt szybkie! 

Najmocniejszą stroną powieści - i całej serii - jest nawiązywanie do przesądów. To one stanowią istotną warstwę komediową, a jednocześnie są zwyczajnie ciekawe. Kto by pomyślał, że istnieje ich tak wiele! Najsłabiej wypadły natomiast postacie - stąd lepiej mi się czytało, co inni myślą na temat Tekli i jakie rozsiewają plotki, niż towarzyszyło bohaterce. Zadziwiła mnie także liczba wulgaryzmów - niby miało to być takie lekkie i naturalne, jednak dla mnie wyszło - no cóż - prostacko. Znów, myślę, że na mój odbiór bardzo rzutuje Joanna Chmielewska, która potrafiła świetnie grać z językiem i wyrazić nawet największe emocje wzburzenia bez popularnych polskich słów na k i ch. W powieści Olgi Rudnickiej pojawiło się także trochę stereotypów, na podstawie których miały być ograne żarty - zamiast śmiechu, wzbudziło raczej zażenowanie.

Ogólnie nie mogę powiedzieć, że bawiłam się źle - od połowy naprawdę się wciągnęłam i nie mogłam się doczekać odkrycia intrygi. Jednocześnie wiele wątków pozostało urwanych, co wyraźne sugeruje iż jest to część serii. Myślę, że to książka w sam raz na lato, kiedy potrzebujemy czegoś niewymagającego. Całość napisana jest lekko i jeśli przemówi do nas zawarty w niej humor i polubimy się ze zwariowanymi bohaterkami, które nie wahają się przybić do ściany nabitego gwoździami buta na odpędzenie pecha, to na pewno sprawi wiele frajdy. Ja mam nieco mieszane uczucia - tylko dlatego, że nie była to książka dla mnie, ale ja nie jestem miłośniczką gatunku i większość komedii kryminalnych do mnie nie trafia. 


Olga Rudnicka "Nieszczęście w szczęściu" (2022)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Share:

0 komentarze