Indie. Kraj miliarda marzeń (recenzja)


Gdyby każdy reportaż był tak napisany jak "Indie. Kraj miliarda marzeń" to nie sięgałabym po inne gatunki. To świetny, wnikliwy reportaż, który w zasadzie czyta się sam - nim się spostrzeżemy będziemy już w połowie, z wypiekami na twarzy zgłębiając kolejne zagadnienia. Jednocześnie Autorka unika tanich sensacji, prezentując złożoność podjętego tematu. Jak wskazuje sam tytuł Indie to kraj miliarda marzeń, miliarda różnych sytuacji życiowych, których nie da się zamknąć w prostych stereotypach. Indie potocznie postrzegamy przez dwie perspektywy - kolorowego i rozśpiewanego Bollywood albo walki o przetrwanie w stylu Slumdoga, milionera z ulicy. Weronika Rokicka prezentuje inne Indie - te rzeczywiste, w których los człowieka zależy od miejsca zamieszkania, płci, dziś częściej warstwy społecznej aniżeli kasty - i to na przestrzeni lat. Bo sytuacja Indusów i Indusek jest dynamiczna, a społeczeństwo ciągle się zmienia wraz z rozwojem społeczno-gospodarczym i podążaniem własną, a nie narzucona przez kolonizatora, drogą. Od pierwszych stron widać, że temat jest Autorce bliski, spędziła lata na poznawaniu Indii, a jednocześnie nie gloryfikuje mieszkańców Indii czy rozwiązań politycznych, społecznych i gospodarczych - przedstawia je takimi, jakie są.

"Indie. Kraj miliarda marzeń" to przykład tego, jak powinny wyglądać dobre reportaże. Autorka podejmuje szeroki zakres tematów, które jednocześnie łączą się w spójną całość - każdy rozdział stanowi cegiełkę, punkt wyjściowy do kolejnych rozważań. I tak na początku poznajemy system kastowy, który potocznie wydaje nam się nieodłącznym elementem życia mieszkańców Indii. Autorka nie neguje tego, że tak było, a w niektórych miejscach nadal jest, jednocześnie zwracając uwagę na to, co dzisiaj odgrywa znacznie ważniejszą rolę - podział klasowy. To majątek i kapitał (kulturowy, władzy) definiuje dzisiaj miejsce w społecznej hierarchii, a nie wywodzenie się z konkretnej kasty. Z tym zagadnieniem idealnie łączy się rozdział drugi, opowiadający o indian dream, czyli marzeniach o awansie społecznym. Te rozważania prowadzą do rozdziału trzeciego, który porównuje miasto i wieś - kolejne ważne determinanty codziennego życia - i szans stojących przed mieszkańcami Indii. Te rozważania dopełniają kolejne rozdziały - o znaczeniu migracji oraz wielojęzykowości - wszystko to się ze sobą łączy. Nie zabrakło miejsca na omówienie sytuacji kobiet oraz społeczności LGBT+, bo to kolejne aspekty, które wpływają na doświadczenie życia w Indiach. Przy czym Autorka ani na chwilę nie zapomina o poprzednich "cegiełkach": nie sprowadzając chociażby życia kobiet do uproszczonych twierdzeń. Induska z miasta i klasy wyższej będzie miała inne doświadczenia niż kobieta ze wsi, w której gospodarstwie domowym nie ma zbyt wielu udogodnień. Sprawia to, że żaden z podjętych wątków nie wydaje się wyrwany z kontekstu, a cała narracja jest spójna - co wpływa na przyjemność czytania. Kolejne rozdziały pochłania się jeden za drugim i nim się człowiek spostrzeże dotrze do końca. 

Reportaż napisany jest także bardzo przystępnym językiem i nie jest przeładowany danymi - odwołania do historii, nazwisk czy danych statystycznych pojawiają się wtedy, kiedy trzeba, a nie w nadmiarze. Nie zabrakło przypisów bibliograficznych, które również stanowią istotny element tego rodzaju tekstów. Sama tematyka również jest wciągająca - mówienie o przemianach społecznych i gospodarczych nie przez pryzmat wielkiej polityki - choć jak trzeba pojawiają się do niej odniesienia - ale aspiracji mieszkańców Indii, którzy chcą, aby żyło im się lepiej. 

"Indie. Kraj miliarda marzeń" to reportaż, który bez koloryzowania obala kolejne stereotypy, ukazując skomplikowaną, a zarazem uniwersalną rzeczywistość mieszkańców Indii: z jednej strony to kraj tak różny od Polski, w którym mówi się wieloma językami i wyznaje różne religie, a jednocześnie Indusi mają takie same marzenia jak my - o tym, aby żyło nam się dobrze, w dobrobycie. Czasem tak pozornie przyziemna kwestia jak skonstruowanie i udostępnienie maszyny do produkcji podpasek może poprawić jakość życia tysięcy kobiet. Na okładce książki pojawia się cytat Kailash Satyarthi, który może stanowić tezę tego reportażu: Indie może i są krajem setek problemów, ale również krajem miliarda rozwiązań. Weronika Rokicka odczarowuje potoczny wizerunek Indii, sprawiając, że kraj ten, a przede wszystkim jego mieszkańcy wydają się dużo bardziej bliżsi. To książka godna polecenia każdemu - tak miłośnikom gatunku, jak i tym, którzy pragną zacząć przygodę z reportażem; osobom interesującym się Azją Południową, sytuacją kobiet i osób LGBT+, wpływem przemian gospodarczych na zmiany społeczne - jak i tym, które po prostu chcą się dowiedzieć czegoś więcej o świecie. To tytuł, którego nie można przegapić!

Weronika Rokicka "Indie. Kraj miliarda marzeń" (2022)
Wydawnictwo: Szczeliny

Share:

0 komentarze