Księga zepsucia (recenzja)

 


Nie będę ukrywać, że "Księga zepsucia" to powieść mocno specyficzna. Groteskowa, pokręcona i może aż nazbyt tajemnicza. Razem z bohaterem trafiamy do świata, w którym zwyciężyło zło, który jest mroczny i plugawy. I świat ten z Rudem, naszym bohaterem, zgłębiamy, co sprawia, że wiemy tyle, co on. I o ile na początku ten zabieg się sprawdza, to na dłuższą metę, przy natłoku różnych nazw staje się zwyczajnie irytujący. Nie pomaga fabuła, która skupia się wokół przetrwania i prób powrotu na ziemię - była dla mnie zbyt monotonna by wciągnąć - choć akcji niby jest dużo. Trzecim problemem jest sam bohater - który w prologu intryguje, by później raczej drażnić swoim zachowaniem, jakby nie traktował sytuacji w jakiej się znalazł na poważnie. Odniosłam wrażenie, że mimo całego pomysłu na stworzenie świata, w którym wygrało zło panuje w nim naprawdę niewiele takiego przytłaczającego mroku, by koncept naprawdę zadziałał. Może zabrakło stron, by lepiej to wszystko rozwinąć? Połowa powieści wydaje się być rozciągniętym wstępem, budzącym uczucie dezorientacji, a gdy zaczyna się w końcu coś dziać książka zbyt szybko się kończy. Ostatecznie "Księga zepsucia" pozostawia mieszane uczucia - pewnego niedosytu, niedokończenia. Na szczęście drugi tom jest jest dostępny i to w zasadzie od niego w dużej mierze zależy jako ocenię całość: bo w tej historii jest potencjał, tylko pierwszy tom w pełni go nie realizuje.

Zacznę od prologu, który o dziwo spodobał mi się najbardziej. Jest świetnie napisany i intryguje, stawia wiele pytań, ale nie powoduje zbyt drażliwego poczucia zagubienia, które towarzyszy dalszej lekturze. Poznajemy głównego bohatera w więzieniu świata przyszłości, który przypomina dystopię. Niewiele wiemy poza tym, że w więzieniu są i więźniowie polityczni, i tacy jak Rud, którego motywacje w pełni rozumiemy, dobrze znając je z amerykańskiego kina zemsty: moralnie usprawiedliwione zabicie napastników napadających na rodzinę, której prawdziwy mężczyzna powinien bronić za wszelką cenę. Bardzo spodobała mi się kreacja bohatera w tej części - milczek, który budzi respekt współwięźniów. Rycerz swoich czasów, który choć się do tego nie przyzna, nie jest w stanie przejść obojętnie wobec damy w opresji - czy zwyczajnie pomóc słabszym. I właśnie ten człowiek trafi do świata w którym zwyciężyło zło...

To bardzo ciekawy koncept - Autor w zasadzie zestawia dwa nieciekawe światy, bo Rud nie jest wyrwany z ciepłych kapci, ale z więzienia. A i tak od początku postrzega krainę do której trafił - Theę - jako wykoślawioną, plugawą i wypaczoną. Początkowo to się sprawdza, ale wstęp ciągnie się zbyt długo, a ekspozycja nie wyjaśnia zbyt wiele. Ile można czytać dialogów, z których niewiele się rozumie, by w końcu zwyczajnie stracić zainteresowanie? To jest właściwie największą wadą tej powieści - nie wciąga. A przy całej tajemniczości świata, coś - bohater czy fabuła - muszą utrzymywać naszą uwagę i to szybciej niż po 200 stronach. 

"Obserwowana z punktu widzenia Malkolma Thea z wolna przestawała się jawić jako świat, w którym wygrało zło, a zaczynała przypominać świat przez zło opętany, i - z braku lepszego określenia - przez owo zło skrzywiony."

Nie można zarzucić Autorowi, że pisze źle - chaos i pewna wręcz bełkotliwość, która wynika z tego, że wszystkie postacie poza głównym bohaterem używają sobie tylko znanych zwrotów, były z pewnością zamierzone. Powieść zaczyna się jak science-fiction, by następnie przekształcić się w dark fantasy okraszone czarnym humorem, nieco spłycającym "mroczność". Jeśli główny bohater nie bierze sytuacji na poważnie, to i nam jest trudniej wyczuć ich ciężar. Świat, w którym zwyciężyło zło jest ciekawy - opisy różnych potworów czy miast są naprawdę dobre - a jednocześnie zupełnie nie wywołuje przerażenia.

Tak jak napisałam na początku - to powieść mocno specyficzna. Jeśli chwyci nas jej klimat, to z pewnością się wciągniemy. W przeciwnym wypadku będziemy się czuć raczej zagubieni. Nie będę owijać w bawełnę - chciałam się z tego świata wydostać, ale nie dlatego, że mnie obrzydzał, ale zwyczajnie męczył i nudził. Jednocześnie zamierzam przeczytać tom drugi, pokładając nadzieję, że jedynka była jedynie wprowadzeniem, a dwójka wszystko wyjaśni. 



Share:

0 komentarze