Kosiarze (recenzja)

 


"Kosiarze" Neala Shustermana to fascynująca powieść młodzieżowa, która porywa oryginalnym konceptem dotyczącym świata przyszłości. Zamiast kolejnej typowej wizji dystopijnego świata, w którym młodzi muszą wzniecić bunt prezentuje świat, w którym pokonano naturalną śmierć, zgromadzono wszelaką wiedzę, zniesiono rządy i wyeliminowano ubóstwo oraz przestępczość. Światem tym zarządza niezwykła sztuczna inteligencja, która dba o dobro ludzkości i planety. Eliminacja śmierci stworzyła jednak inny problem - możliwość przeludnienia. Stąd rozwiązanie: powołanie Kosiarzy, którzy mają dokonywać "zbiorów" na ludziach. I choć odnajdziemy w tej powieści znane tropy - pozornie idealny system, który jest korumpowany i młodych praktykantów-kosiarzy, którzy mają być iskrą zmiany, to już sam interesujący koncept zapewnia powiew świeżości. "Kosiarzy" z jednej strony możemy czytać jak powieść przygodową, w której śledzimy dojrzewanie naszych bohaterów. Z drugiej jednak strony skłania do myślenia - szczególnie dzięki zapiskom kosiarz Curie - o znaczeniu śmierci dla ludzkości czy próbach stworzenia idealnego społeczeństwa, przy jednoczesnej kontroli nieomylnej sztucznej inteligencji. Sprawia to, że "Kosiarze" dostarczają i rozrywki, i czegoś więcej.

"Zastanawiam się, jakie będzie życie za jakieś milenium, gdy średni wiek ludzi będzie dobiegał tysiąca. Czy wszyscy będziemy dziećmi renesansu, biegłymi w każdej sztuce i nauce, ponieważ nie zabraknie nam czasu na ich opanowanie? Czy nuda i niewolnicza rutyna staną się plagą większą niż do tej pory, dając nam jeszcze mniej powodów do życia bez końca? Marzę o tym pierwszym, ale spodziewam się tego drugiego."

W powieści Autor przedstawia niezwykle intrygującą wizję przyszłości. Zamiast skupiać się na przyczynach, ukazuje konsekwencje istnienia pozornie idealnego świata, w którym wyeliminowano śmierć. Może to oczywiście stanowić pewien zarzut - nie ma tutaj zbyt wielu wyjaśnień jak ludzkość osiągnęła ten stan, jak to jest możliwe, że z niemal każdego wypadku można zostać ożywionym, a w każdym wieku można "zwrócić", by cofnąć się do młodszego ciała - eliminując nie tylko śmiertelność, ale i starość. Mnie jednak ogromnie spodobało się skupienie uwagi na konsekwencjach - zamiast prób naukowego wyjaśnienia i zbędnego komplikowania. Stawiane przez kosiarz Curie pytania w jej dzienniku - który stanowi przerywnik między rozdziałami - są proste, ale karzące nam się zastanowić na wieloma aspektami człowieczeństwa i ludzkiej egzystencji. Kiedy człowiek przestaje odczuwać strach przed śmiercią oraz upływ czasu nie jest w stanie rozumieć chociażby sztuki z przeszłości. Bo czym jest wielka miłosna opowieść, w której kochanków rozdzieliła śmierć, jeśli sami nie obawiamy się takiego losu? Interesujący jest także opis funkcjonowania rodzin - czy jeśli żyje się sto lat i ma się wiele dzieci, wielu partnerów, to kocha się ich wszystkich jednakowo? Czy mając przed sobą możliwość nieskończonego życia celebruje się takie wydarzenia jak urodziny? Takich pytań jest wiele, a wszystko na marginesie głównej osi fabularnej.

Oś ta dotyczy moralności kosiarzy - w jaki sposób wybierać ludzi do "zbiorów"? Czy czerpanie przyjemności z odbierania życia zamienia "zbiory" w morderstwo? "Kosiarze" prezentują rozdźwięk między "starą" a "nową" gwardią, czyli dwoma ugrupowaniami wewnątrz Kosodomu. W te intrygi zostaje wrzucona para nastolatków, którzy jeszcze sami nie zakosztowali tak naprawdę życia, a będzie się od nich wymagać, by pozbawiali go innych.

Oprócz ciekawej tematyki, "Kosiarze" oferują także zbiór interesujących bohaterów, z których każdy ma swoje motywacje - a także miejsce do rozwoju. Dotyczy to także mentorów, którzy mogą zostać zaskoczeni przez swych młodych praktykantów. 

Całość naprawdę mnie wciągnęła i nie mogłam oderwać się od tej powieści - dostarczyła mi takich emocji jak czytane w czasach nastoletnich "Igrzyska śmierci", choć w "Kosiarzach" stawka wydaje się znacznie mniejsza: zamiast walki o przetrwanie śledzimy losy nastolatków w niemal idealnym świecie, których przyucza się do szlachetnej misji odbierania życia. Tempo w tej powieści jest nieco wolniejsze - nie mamy tutaj akcji za akcją, co wcale nie wyklucza kilku naprawdę ciekawych zwrotów fabularnych. Mnie takie tempo bardzo odpowiadało, pozwalając zanurzyć się w ten świat - by zostawić miejsce na podkręcenie akcji w kontynuacji. Co najważniejsze - to powieść, do której ciągle wracam myślami, a to moim zdaniem jedna z najważniejszych cech dobrze napisanej dystopii/utopii


Neal Shusterman "Kosiarze" (2016)
Polskie wydanie: Uroboros (2023)
Przełożyła: Katarzyna Agnieszka Dyrek


Share:

0 komentarze