Rzym to ja (recenzja)

 


Porażka i zwycięstwo są czasami kwestią przyjętej perspektywy. 

"Rzym to ja" to połączenie powieści historycznej i politycznej - to te dwa elementy stanowią trzon opowieści o młodości człowieka, któremu pisana jest wielkość, ale wielki nie stał się z dnia na dzień. To powieść monumentalna - pierwszy tom prezentuje zaledwie 23 pierwsze lata życia Juliusza Cezara na ponad 600 stronach. Nie ma tu jednak mowy o nudzie: świat politycznych intryg i walki o władzę pełen jest zwrotów akcji oraz ciągłego napięcia związanego z niebezpieczeństwem grożącym opozycyjnym politykom. W odróżnieniu chociażby od Jacka Komudy (autora powieści historycznych o Zawiszy), Santiago Posteguillo unika barwnych opisów epoki przedstawiających dawne zwyczaje, architekturę czy stroje skupiając się na swoim bohaterze i jego drodze do stania się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci historycznych. Językowa stylizacja ogranicza się do wtrącania łacińskich pojęć i sentencji (znaczenie większości wynika z kontekstu, ale zawsze można sięgnąć także po słowniczek na końcu), dzięki czemu powieść mimo objętości jest przystępna. Największa siła "Rzym to ja" nie tkwi wyłącznie w próbie opowiedzenia historii Juliusza Cezara w kontekście relacji z osobami w jego otoczeniu, ale niezwykłej aktualności: brudna polityczna walka, korupcja władzy, bogacenie się kosztem mniej uprzywilejowanych to wcale nie pieśń przeszłości. Wszystko to sprawia, że jest to ciekawa powieść fabularna, a nie zwykły podręcznik do historii przytaczający najważniejsze wydarzenia.

"- Czasami, chłopcze (...) nie wygrywa się wojny w dniu decydującej bitwy. Tego dnia wygrywa się bitwę, która oczywiście jest bardzo ważna, ale wojnę wygrało się też w pozostałe dni, kiedy wróg prowokował cię do walki pasującej jemu, ale tobie niekoniecznie. (...)Nie stawaj do walki, dopóki nie uwierzysz, że możesz ją wygrać. Pamięta się tylko tego, kto zwyciężył."

Bardzo spodobała mi się struktura powieści. Oś fabularną stanowi proces skorumpowanego Dolabelli, którego oskarżycielem zostaje młody Juliusz Cezar. Ze względu na skalę korupcji proces wydaje się z góry skazany na przegraną - ba, może stanowić nawet wyrok śmierci dla młodego adwokata. Kolejne etapy procesu przeplatana są opowieściami z przeszłości, które wbrew pozorom mają ogromne znaczenie dla teraźniejszości: ukształtowały Cezara oraz jego oponenta. Dzięki temu proces nabiera głębszego znaczenia - jak pokazała historia zapamiętaliśmy Cezara jako zwycięzcę i w tym kontekście porażka wcale taką nie musiała być: wszak to kwestia jedynie przyjętej perspektywy. Niezależnie od wyniku procesu, Cezar wykorzystał go aby budować swoją osobę na scenie politycznej - tak jak uczyła go matka czy wujek.

W powieści świetnie wypadają opisy bitew (uzupełnione o mapy!) - a dokładnie procesów strategicznych za nimi stojącymi. Pokrywa się to ze wspomnianym tematem powieści: polityką. Czy jest to sala sądowa, Forum Romanum czy pole bitwy - o zwycięstwie decyduje nie sama siła, ale odpowiednia strategia. W świecie starożytnym (ale czy dziś nie jest podobnie?) istotna była charyzma i zdolność porywania tłumu za pomocą słowa. Przekłada się to na dialogi, które często przypominają mowy. Ma to swoją wadę - w sytuacjach prywatnych brzmią dość sztucznie. Mimo to pasują akurat do tej powieści, która ma w sobie coś ze scenicznego spektaklu: nie ma tu miejsca na sceny spontaniczne, każda z nich (nawet kołysanka śpiewana przez matkę małemu Cezarowi) służy odgórnie przyjętej tezie: kształtowaniu wielkości Juliusza Cezara. Dla jego matki był on predestynowany za sprawą pochodzenia do wielkich czynów - przełożyło się to jednak na jego wychowanie. Z kolei wuj, niezwykle doświadczony konsul za sprawą opowieści o własnych zwycięstwach uczył Cezara powściągliwości. Na potrzeby fabuły Autor na przeciwko Cezara kreuje jego przeciwników jako antagonistów - należy mieć to na uwadze, gdy negatywne cechy Sulli i Dollabeli są podkreślane. Wszak jest to powieść, a nie obiektywna analiza historyczna, a powieść fabularna rządzi się swoimi prawami: by kibicować Cezarowi musimy mieć jego przeciwników.

Jeśli chodzi o wady powieści to nie do końca podszedł mi styl Santiago Posteguillo. Autor ma manierę ciągłego powtarzania pewnych informacji - owszem, jest dzięki temu łatwiej zapamiętać kto jest kim, ale kiedy na kilku stronach po raz kolejny powtarza się "Gajusz Mariusz, pogromca Teutonów i Ambronów" to miałam ochotę wybuchnąć jak Hades w animacji "Herkules": ja wiem, nie musicie mi przypominać.


Do tego stylu można jednak przywyknąć - a jestem pewna, że wiele osób doceni takie "przypominanie".

"Nie rozumiesz prawdziwego rozmiaru problemu, z którym się mierzysz, chłopcze. Twoi wrogowie, którzy są moimi wrogami, wybacza ci wszystko poza jednym: Sulla nigdy nie wybaczy ci, że jesteś moim bratankiem, a Dolabella, jego prawa ręka, jego pies gończy, będzie miał jeszcze mniej zrozumienia. Przykro mi, chłopcze, będziesz musiał z tym żyć. Będziesz musiał spróbować to przetrwać". (Mariusz do młodego Cezara)

"Rzym to ja" to interesująca powieść historyczno-polityczna, w której pełno intryg, zdrad i bitew (zarówno w polu, jak i na słowa). Nie ma w niej miejsca na humor czy "zbędne" opisy epoki. To opowieść o kształtowaniu Juliusza Cezara oraz niebezpieczeństwach związanych z istnieniem dwóch opozycyjnych frakcji politycznych - szczególnie, gdy jedna z nich (będąca przy władzy) stawia swój zysk ponad dobro państwa. Samo wydanie zasługuje na uwagę: obszerny słowniczek pojęć oraz mapy bitw stanowią idealne uzupełnienie tekstu. W tej powieści historia miesza się z fikcją - choć wydarzenia są udokumentowane, to już relacje między bohaterami (chociażby między Cezarem a jego żoną) są twórczą reinterpretacją. Polecam nie tylko miłośnikom gatunku i starożytnego Rzymu, ale także wszystkim zainteresowanym tematyką polityki i korupcji władzy.


Santiago Posteguillo "Rzym to ja" (2022)
Polskie wydanie: HI:STORY (2023)
Tłumaczenie: Katarzyna Sosnowska


Share:

0 komentarze