Na ostrzu noża

 


"Na ostrzu noża" to pierwszy tom cyklu o Koniaszu, stanowiący jednocześnie opowieść dość domkniętą, którą można czytać jako jednotomówkę. To moje drugie spotkanie z tym cyklem, odświeżenie historii po latach - i musze przyznać, że nadal działa! "Na ostrzu noża" to ten rodzaj przygodowego fantasy, w którym śledzimy losy niezwykłego najemnika, "zabijaki" o złotym sercu i szpetnym licu. Choć w swym fachu Koniasz nie ma sobie równych, a z każdej opresji potrafi wyjść cało, jedynie z nowymi bliznami, to przyciąga kłopoty jak magnes: głównie za sprawą tego dobrego serducha, które nie pozwala mu się wycofać wtedy, kiedy podpowiada to rozsądek. "Na ostrzu noża" ma dla mnie wszystko to, czego oczekuję od dobrej przygodówki, dzięki czemu powrót do tej powieści był niczym innym jak samą przyjemnością. Składa się na to akcji i intrygi, cała plejada wyrazistych postaci, pewna dawka brutalności połączona z pojawiającym się w odpowiednich momentach humorem i ciętymi dialogami. Powieść potrzebuje chwili czasu na rozpęd - opowiada o wyprawie, a jak wiadomo, żeby wyprawa się udała, trzeba najpierw się do niej przygotować - ale jak już wskakuje na odpowiedni tor to trzyma w napięciu do samego końca, a my tylko przerzucamy kolejne strony, by dowiedzieć się: a) na jaką kolejną przeszkodę natrafi przedsięwzięcie, w którym bierze udział; b) jak uda mu się wyjść z kłopotów; c) kto za tym wszystkim stoi. Jeśli lubicie książki o zabijakach w typie Geralta - twardzieli z dusza romantyka - to koniecznie sięgnijcie po przygody Koniasza.

"Na ostrzu noża" prezentuje dość nietypową intrygę: najemnik zostaje wynajęty do pilnowania przedsięwzięcia, jakim jest przejście karawany z punktu A do punktu B, gdzie mają założyć osadę. Koniasz nie tylko musi ich pilnować - nie tylko przed zagrożeniem z zewnątrz, ale także sporami wewnątrz, bo to prawdziwa zbieranina ludzi szukających nowego miejsca do życia, ale także zadbać, by założyli osadę -  tam obsiewali pola, hodowali bydło i powiększali rodziny. Z czasem zadanie to okazuje się coraz trudniejsze, a nasz najemnik więcej na nim traci niż zyskuje: jak jednak zostawić ludzi potrzebujących pomocy, a w szczególności piękną Krystynę?

Oprócz zaskakującej intrygi, powieść stoi postaciami. Koniasz niby jest typowym twardzielem (z nieodłączną nieśmiertelnością, nie ważne ile razy byłby dźgany), jakich wiele na kartach powieści low fantasy, ma jedna w sobie to coś: i nie chodzi wyłącznie o wygląd pozbawiony muskulatury Conana. Koniasz jest przede wszystkim szczery i uczciwy, a do tego oczytany: to zaden tam osiłek spod karczmy. Potrafi być brutalny, ale przejmuje się także losem ludzi powierzonych mu w opiekę. Podkreśla, że jest szpetny, ale skrywa duszę romantyka. Autor zadbał, aby nie tylko Koniasz zapadał w pamięć: purytański Kowalski, który przyciąga kobiety w potrzebie, wygadana Rezka, która umie się ustawić, by wyrwać się z burdelu, czy nawet młody chłopaczek, który od Koniasza uczy się życia: każdy ma swój charakterek, motywacje i rolę do odegrania. Na plus także relacje damsko-męskie: nietypowy trójkąt miłośny czy fakt, że nie każda kobieta leci na naszego twardziela; na sympatie musi sobie zasłużyć.

W powieści nie brakuje brutalności (w tym przemocy wobec kobiet), można by wręcz rzec, że krew leje się gęsto, a w całości nie brakuje zarówno momentów nieco słodszych, jak i bardzo gorzkich. To nic ambitnego, ale w kategorii literatury rozrywkowej świetnie się sprawdza. Choć mamy tu sporo schematów, to są one przełamywane w ciekawy sposób: twardziel o złotym sercu czy zamiana wielkiej wyprawy w bój na w zasadzie kupieckie przedsięwzięcie. Z jednej strony jest swojsko, z drugiej jest pozostawione miejsce do zaskakiwania czytelnika. Jest to ten rodzaj przygodowej fantastyki, do której lubię wracać, gdy w pamięci zatrą mi się szczegóły fabularne i na nowo dobrze bawić się w towarzystwie Koniasza.


Miroslav Žamboch "Na ostrzu noża" (2001, 2004)
Polskie wydanie: Fabryka Słów (2016 - wydanie jednotomowe)


Share:

0 komentarze