Antykwariat pod Salamandrą
"Antykwariat pod Salamandrą" to tom otwierający nowy cykl Adama Przechrzty, znanego z "Materia Prima" i "Materia Secunda". Nowy cykl, mieszający magię ze współczesnością (ale taką w duchu retro, na co wskazuje już sam tytułowy antykwariat) z pewnością trafi do miłośników twórczości Autora - a także zjedna mu nowych. Autor po raz kolejny, po mistrzowsku kreuje niezwykle interesujący i wciągający świat: niby dobrze nam znany, a jednak skrywający wiele tajemnic. Do tego dodaje charyzmatycznego bohatera, który musi zmierzyć się zarówno z własnym dziedzictwem, jak i nowo nabytymi obowiązkami, wśród których znajduje się ochrona Zielonej Góry. Powieść wciąga jak wir i nie daje nawet chwili wytchnienia - to w zasadzie moja jedyna uwaga, bo w "Antykwariacie" dzieje się dużo i szybko, przez co czasem brakuje miejsca na refleksję i budowania napięcia do kolejnego pojedynku czy zwrotu akcji. Ma to oczywiście swoje plusy: przy tej książce nie sposób się nudzić!
Uwielbiam motyw poznawania świata magicznego i rządzących nim praw wraz z bohaterem. Tak było w "Materia Secunda", tak jest i w "Antykwariacie". Janusz Magnuszewski prowadzi zwyczajne życie, dopóki nie przychodzi mu zmierzyć się z dziedzictwem zmarłego ojca. Odziedziczony antykwariat skrywa magiczny portal do alternatywnych rzeczywistości - a każdy obdarzony magią chce mieć do niego dostęp. Wraz z bohaterem dowiadujemy się o prawach rządzących światem magii - w tym sporą dawką polityki, w której Janusz będzie musiał się odnaleźć, gdy spadnie na niego więcej obowiązków niż tylko strażnika portalu. Można się czepiać, że Janusz jest kalką alchemika Olafa z cyklu "Materia..." - mnie to jednak w ogóle nie przeszkadzało! Lubię takich bohaterów, chociaż trzeba przy nich przymknąć oko na pancerz fabularny: są to postaci od zera do bohatera, które zdobywają nowe umiejętności - ale trochę zbyt szybko, trochę zbyt łatwo - a w dodatku wychodzą z każdej opresji. Jednak w typowo rozrywkowej fantastyce - a do tego zaliczam "Antykwariat" - póki jest zabawa, ta umiejętność "zbyt szybkiego wbijania poziomów" wcale mi nie przeszkadza, a dodaje całości dynamiki.
Nie będę ukrywać - "Antykwariat" i "Materia..." zbudowane są na podobnym schemacie. Może to nużyć kogoś kto zna "Materię" - dla mnie jednak było przyjemnym powrotem do rozrywki serwowanej przez przygody alchemika Rudnickiego, ale w nowym klimacie, z nowymi zasadami rządzącymi przenikającymi się światami, naszym i alternatywnym. Po co zmieniać coś co działa, coś co jest charakterystyczne dla autora? Oryginalności dodaje tutaj antykwariat i Głęboki Świat. "Antykwariat" to powtórka z rozrywki - i to od naszych oczekiwań zależy, czy uznamy to za wadę. Dla mnie to był sprawdzony przepis, który dostarczył mi dokładnie tego, czego chciałam :)
Co jest zatem wyróżnikiem "Antykwariatu"? Z pewnością klimat, mieszający współczesność z nostalgią, spojrzeniem na Zieloną Górę z historycznej perspektywy: przeszłość można dostrzec w każdym zakamarku. A w tym świecie przeszłość związana jest z magią: wszak w antykwariatach, miejscach ze starymi przedmiotami jest coś specjalnego. "Antykwariat" to świetne urban fantasy, opowiadające nie alternatywna historię, ale ukazujący dobrze znany nam świat miejski, obok którego istnieje świat magów - dostrzeżony przez głównego bohatera, gdy chcąc-niechcąc zaczyna do niego przynależeć. Interesujący jest tutaj sposób zdobywania magicznych mocy, związany z Głębokim Światem i portalami, a nie samym studiowaniem ksiąg.
"Antykwariat pod Salamandrą" to powieść, w której bohater odkrywa równoległy świat magów: świat pełen konfliktów, stwarzających zagrożenie dla Janusza. To także powieść o odkrywaniu własnej tożsamości poprzez rozwiązywanie tajemnic ojca; zagłębianie się w tajemnice skrywane przez antykwariat i przeszłość było szalenie wciągające! To powieść tego rodzaju, w której główną osią fabularną jest rozwój postaci od zera do bohatera. Autor ciągle stawia przed nim nowe wyzwania, przez co powieść jest bardzo dynamiczna. Dzieje się aż za dużo - osobiście wołałabym więcej momentów oddechu, by zagłębiać się w świat oraz w pełni odczuć konsekwencje wydarzeń - w kilku miejscach miałam aż wrażenie, ze przegapiłam jakieś strony, bo wydarzenia nie mogą dziać się tak szybko! Liczę na to, że w kolejnym tomie Autor nieco zwolni: bo poza tym gnającym tempem, odnalazłam w "Antykwariacie" wszystko to, co lubię - ciekawie wykreowany świat rzeczywisty/magiczny, bohatera, któremu chce się kibicować i mnóstwo tajemnic oraz zwrotów akcji, a wszystko to podane w bardzo klimatycznym, przesiąkniętym stylem retro klimatem. Czekam na więcej!
*PS. w powieści odnajdziemy odrobinę inspiracji Chinami/taoizmem, który sporo znajdziemy w "Materia Secunda"
Adam Przechrzta "Antykwariat pod Salamnadrą" (2024)
0 komentarze