Klub smutnych duchów 4
Czwarta odsłona powieści graficznej "Klub smutnych duchów" kontynuuje delikatną i pełną wrażliwości podróż przez zagadnienia związane z poczuciem samotności i zdrowiem psychicznym - by ostatecznie otulić czytelnika niezwykłą mocą, płynącą z odnalezienia siebie w grupie. Ta empatyczna seria trafi najbardziej do nastoletniego czytelnika, który łatwo utożsami się z poszukującymi zrozumienia wśród rówieśników duchami. Styl graficzny jest tutaj prosty - ważniejsza są uczucia, które wywołuje treść: ukojenie oraz bijący ze stron optymizm, że na każdego czeka gdzieś bratni duszek. Siłą tej serii jest z pewnością jej przesłanie: uzmysłowienie sobie, że nie jest się samotnym, że wokół nas jest mnóstwo innych osób, które mogą czuć się niewidzialne i przytłoczone dzisiejszym światem; wystarczy się na takie osoby otworzyć, by pokonać samotność. A nie zawsze jest to łatwe - o czym traktuje tom 4. Tym razem w Klubie smutnych duchów pojawia się skrzyneczka, do której każdy może wrzucić prośbę o pomoc. Trafia do niej anonimowy liścik osoby, która nie może znaleźć przyjaciół. Jak jej pomóc, a jednocześnie nie przytłoczyć? Czy odczytać jej list na forum, czy lepiej zachować go dla siebie? Podjęty w tym tomie temat pokazuje jak trudno jest się czasem wczuć w drugą osobę, bo każdy może zareagować inaczej. A najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa i wysłuchanie drugiej strony.
Pomysł na serię jest genialnie prosty - duchy nie tylko symbolizują niewidzialność, ale także pozbawione są konkretnych rysów. Dzięki temu mogą stać się pewnym rodzajem awatara dla emocji, które reprezentują: a przez to czytelnikowi łatwo jest się utożsamić z postaciami. Tym razem duszek potrzebujący pomocy reprezentuje połączenie problemów z samoakceptacją i lękiem przed odrzuceniem; woli się wycofać niż wejść w interakcję. Czwarta odsłona prezentuje także ciekawą dynamikę między założycielami klubu: choć są do siebie przyjaźnie nastawieni to nie zawsze muszą się zgadzać, a konflikty mogą pojawić się w każdej relacji. Nie oznacza to jednak, że relacje te trzeba natychmiast zerwać: raczej pokazuje, że zawsze można się pogodzić. To ciekawy dodatek tematyczny do serii: ukazanie nie tylko sporów, ale także tego, jak trudno znaleźć rozwiązanie - bo każdy myśli przez pryzmat własnego doświadczenia.
Kolejną zaletą jest ukazanie kwestii związanych ze zdrowiem psychicznym w połączeniu z codziennością: nie ma tutaj wielkich dramatów, tylko ciche zmagania każdego z duchów, borykającego się z niepewnością i strachem. Jednocześnie ich uczucia nie są trywializowane - nikt nie rzuca haseł "rozchmurz się!", tylko autentycznie stara się pomóc. Lektura tej powieści wywołuje ukojenie, przypominając, że nie trzeba być wobec siebie tak krytycznym.
Idealnymi określeniami do opisu "Klubu samotnych duchów" zdają się słowa "subtelny" i "wrażliwy". Zarówno historia, jak i wywoływane uczucia są subtelne, ale jednocześnie rezonujące z czytelnikiem. Obserwując zarówno zmagania, jak i chwile szczęścia duchów można poczuć się jak one: zaakceptować, że w życiu bywają trudniejsze momenty, ale także jest pełno chwil dających radość. Komiks nie jest zbyt dynamiczny - co stanowi zaletę, gdyż skłania do refleksji i skupienia się na emocjach duchów, a nie na codziennym pośpiechu, którego wielu z nas doświadcza.
Klub smutnych duchów nie zawodzi - po raz czwarty postaliśmy w pewnym sensie terapeutyczną historię, która bada kolejne obszary związane z samotnością. Co więcej, każdy z tomów można czytać oddzielnie - swą przygodę z niezwykłym klubem emanującym wsparciem można śmiało zacząć od tomu czwartego. Ta odsłona nie powinna zawieść fanów serii (choć sprawia wrażenie nieco skromniejszej tematycznie), a także może zyskać jej także nowych czytelników: każdego, kto choć raz czuł się niewidzialny niczym duch i potrzebuje ukojenia. Ogromne ukłony w kierunku Autorki za łagodne i empatyczne podejście do jakże trudnego tematu zdrowia psychicznego. Może to stwierdzenie wyda się dziwne, ale czytając tą powieść graficzną odnosi się wrażenie, że ten komiks nas rozumie; rozumie strach związany z samotnością i odrzuceniem, dając nam towarzystwo i ukojenie. Niby niewiele dzieje się w czwartym tomie, historia jest bardzo prosta, a całość czyta się w przeciągu godziny - ale potem otula nas na wiele, wiele chwil! Polecam "Klub samotnych duchów" przede wszystkim tym osobom, które czują się samotne lub przytłoczone; które dopadła jesienna melancholia - to wspaniały otulacz podnoszący, nomen omen, na duchu.
Polskie wydanie: Wydawnictwo W.A.B.
0 komentarze