Czarny staw

 


Jeśli szukacie książki, która w upalny dzień ochłodzi was mrocznym klimatem, ale nie przytłoczy nadmiarem grozy, Czarny staw Roberta Ziębińskiego to idealny wybór. Ta powieść to  połączenie przygód w stylu The Goonies (1985) z serialem Stranger Things i odrobiną To Stephena Kinga: opowieścią o grupie dzieciaków, które jednoczą się, by stawić czoła złu, które terroryzuje miasteczko i przyjezdnych, by potem zniknąć i znów powrócić. Ziębiński stworzył historię, która bawi, straszy i wciąga – a wszystko to w rytm mrocznych lokalnych legend i rodzinnych sekretów. To powieść, którą pochłania się błyskawicznie – ale która zostaje w czytelniku znacznie dłużej, niż mogłoby się wydawać, głównie za sprawą dobrze spędzonego czasu. Bo tak można nazwać czas poświęcony na czytanie "Czarnego stawu", co zachęca do ponownego sięgnięcia po książkę co wakacje, w upalny dzień nad jeziorem - by schłodzić się odrobiną dreszczyku i mieć masę czytelniczej przyjemności.

Dzieciaki kontra mrok
Młodzi bohaterowie sugerują książkę dla młodzieży - ale klimatyczną i przygodową historię można czytać niezależnie od wieku. Sama bardzo lubię ten motyw: dzieciaków, które biorą sprawy w swoje ręce, gdy racjonalni dorośli zawodzą. Młodzi bohaterowie – z krwi i kości – to największa siła tej powieści. Ich emocje, relacje, strach i odwaga są nie tylko wiarygodne, ale autentycznie poruszające - łatwo jest im kibicować, a przez to całkowicie wciągnąć się w ich losy.

Tajemniczy staw
Czym byłaby dobra powieść grozy, gdyby nie fascynujące miejsce akcji. Autor wykorzystuje motyw "zadupia", w którym dzieje się coś złego, ale wszyscy zamiatają to pod dywan. Tytułowy Czarny Staw mąci w głowie, przeraża, ale jednocześnie fascynuje i przyciąga do siebie. Świetnie oddaje to otwarcie powieści, które nakreśla klimat całości. Sama legenda Czarnego Stawu – niby lokalna opowieść, a jednak niepokojąca, mroczna, na swój sposób ponadczasowa – prowadzi nas przez historię, która balansuje między subtelnym horrorem a dynamiczną powieścią przygodową. Nie znajdziecie tu epatowania grozą, ale znajdziecie atmosferę, której nie da się zignorować. Atmosferę, która sprawia, że czytelnik czuje się jak nad czarną taflą wody – coś czai się pod powierzchnią, ale nie wiadomo, co i kiedy się wyłoni. Samo zło miejsca stylizowane jest na lokalną legendę - zabieg, który uwielbiam!

Groza bez przesady
Nie jesteście miłośnikami hardkorowego horroru, ale lubicie atmosferę pełną niepokoju? Czarny staw jest w takim razie powieścią dla was! Ziębiński doskonale operuje strachem, unikając krwawych opisów na rzecz psychologicznego napięcia. Wie, że najskuteczniejsze są niedopowiedzenia: szepty legend, mgła unosząca się nad wodą, poczucie, że coś obserwuje nas z cienia. Czarny staw nie epatuje brutalnością, ale jego klimat – mroczny, wilgotny, podszyty ludowymi wierzeniami – wbija się w skórę jak chłodny wiatr znad jeziora. To groza dla tych, którzy wolą dreszczyk emocji niż naprawdę przerażające opowieści.

Słowem podsumowania...
"Czarny staw" to powieść, która zwyczajnie daje sporo radochy podczas czytania.  Można ją pochłonąć w jeden dzień - duża w tym zasługa stylu autora, ale i samej historii, która naprawdę wciąga. To doskonała rozrywkowa lektura – lekka, ale nie płaska, dynamiczna, ale nie powierzchowna. Nie brak w niej humoru, a postacie są tak napisane, że z przyjemnościom im się kibicuje. To idealna książka na lato – nie tylko dlatego, że chłodzi dreszczykiem, ale też dlatego, że przypomina, jak fajnie jest dać się porwać dobrej historii, przepaść na kilka godzin z książką na leżaku!

Share:

0 komentarze