Awaria prądu
"Awaria prądu" to antologia opowiadań grozy polskich autorek, połączonych motywem przewodnim: elektrycznością. Czy w dzisiejszych czasach może być coś straszniejszego niż tytułowa awaria prądu? Gdy świat spowija ciemność, a urządzenia elektryczne nie działają? Autorki tego zbioru opowiadań pokazały różne oblicza grozy związane z elektrycznością. I choć jak to bywa z antologiami, są tu teksty lepsze i gorsze, jako całość "Awaria prądu" naprawdę przypadła mi do gustu. Podejście do motywu przewodniego jest różnorodne i nie ma się wrażenia wtórności: zagrożenie związane z elektrycznością można zinterpretować na różne sposoby, od zabójczej burzy po krwiożercze robaki poruszające się za pomocą sieci. To naprawdę solidna antologia, ukazująca talent polskich autorek i nieszablonowe podejście - nie brakuje tekstów zawierających humor, intrygujących, jak i takich które wywołują ciarki na plecach. A wisienką na torcie jest samo wydanie: twarda oprawa, barwione brzegi, ilustracje.
Groza niejedno ma imię
Możliwe, że jestem w mniejszości, ale bardzo lubię opowiadania grozy. Krótsza forma moim zdaniem jest wprost stworzona do tego gatunku - budowanie napięcia najlepiej się sprawdza, kiedy nie przerywamy czytania, a przy powieściach jest to trudne. Z czystą przyjemnością sięgam po antologie grozy, które łączy motyw przewodni - to naprawdę fascynujące odkrywać jak różni autorzy potrafią podejść do jednego tematu. Pod tym względem czytanie "Awarii prądu" dało mi ogrom satysfakcji: siedemnaście bardzo różnych interpretacji! I choć niektóre opowiadania zapadły mi w pamięć bardziej, inne mniej to z całą szczerością tylko dwa mi się nie podobały. Jednym z nich jest "Zaciemnienie" Pauliny Hendel, które odstawało od reszty klimatycznie: jednak tematyka prądu niekoniecznie pasuje do fantastyki, a i ton opowiadania, gdzieś na pograniczu komedii i makabry mi nie zagrał. Niektóre teksty były po prostu w porządku - otwierająca "Nowa nadzieja" w znacznym stopniu nawiązuje do klasyki grozy i science-fiction w stylu Herberta George'a Wellsa czy "Frankensteina", zabrakło mi w niej jednak większej oryginalności. Inne opowiadania zostaną zaś ze mną na długo. Bardzo cenię pióro Aleksandry Bednarskiej i tym razem znów mnie nie zawiodła: "Nowy blask" to opowiadanie o toksycznej relacji matki i córki naznaczonej wypadkiem z prądem, które trzyma w napięciu do samego końca. Kolejne dwa opowiadania to również perełki tej antologii: "Paskudna sprawa", z wątkiem kryminalnym naprawdę wywołuje ciarki na plecach, a "Po drodze" to doskonały przykład krótkiego, ale świetnie napisanego opowiadania z zaskakującym finałem. Na liście moich ulubionych opwoadań znajdują się także "Błyski" z apokaliptycznym klimatem, odnoszące się do pytania "co czeka ludzkość, gdy nagle zabraknie prądu?". "Kablowa wróżka" to z kolei tekst dziwny, ale w taki intrygujący sposób - i jeszcze tak surowo napisany, że czujemy oblepiający brud w tej mrocznej wizji przyszłości. W zbiorze nie zabrakło krótkich, ale przemawiających do wyobraźni opowiadań, jak i tekstów zabawnych ("Półżab"), a nawet opowiadania o... mszczącym się chomiku. Jestem pewna, że wśród takiej różnorodności każdy miłośnik grozy znajdzie swoje ulubione opowiadanie - i to zapewne więcej niż jedno!
Słowem podsumowania...
"Awaria prądu" to antologia, która nie tylko dostarcza dreszczyk emocji, ale i pokazuje, jak kreatywnie można podejść do jednego, pozornie prostego motywu. Czym może grozić rozmowa z gniazdkiem w dziecięcym pokoju? Czy utrata prądu może zapowiadać apokalipsę? Jakie konsekwencje może mieć rażenie piorunem podczas narkotykowego tripu? I czy siedząca u lokalnego pijaczka ogromna półżaba to efekt wypicia bimberku?
"Awaria prądu" to aż siedemnaście różnych pomysłów na teksty o elektryczności i żaden z nich się nie powtarza. Elektryczność, jak i groza, mają wiele twarzy. Dla mnie ogromnym pozytywnym zaskoczeniem była ta różnorodność – niektórych może jednak rozczarować fakt, że większość opowiadań podchodzi do tematu w sposób mniej oczywisty. Zamiast klasycznych wizji świata bez prądu czy naukowych eksperymentów, autorki często eksplorują bardziej metaforyczne i niecodzienne aspekty elektryczności. Przez to pozwalają uzmysłowić sobie, że elektryczność jest wszędzie wokół nas i nie zawsze musi być "posłuszna".
Ponadto Wydawnictwo Mięta udowadnia, że książka może być nie tylko ucztą literacką, ale i wizualną – a antologie grozy nie muszą mieć wyłącznie obskurnych okładek, ale mogą dumnie stać na półce obok pięknie oprawionych klasyków.
Polecam Awarię prądu wszystkim, którzy szukają opowiadań nie tylko wywołujących dreszczyk emocji, ale i zmuszających do refleksji nad tym, jak bardzo uzależniliśmy się od prądu i jak cienka jest granica między ujarzmieniem natury a jej niekontrolowaną zemstą.
0 komentarze