Doktor Jekyll i pan Hyde
„Doktor Jekyll i pan Hyde” to jedna z tych historii, które na stałe wpisały się w kulturę – trudno znaleźć kogoś, kto nie kojarzy tej opowieści z licznych filmowych adaptacji. Postaci doktora Jekylla i pana Hyde’a stały się wręcz synonimem dwoistości ludzkiej natury, symbolem wewnętrznej walki dobra i zła. Jednak sięgając po oryginalną powieść Roberta Louisa Stevensona, można odnieść wrażenie, że większość adaptacji i nawiązań do tego dzieła nie oddaje w pełni jego głębi i złożoności. To właśnie ta lektura przypomniała mi, dlaczego klasyki literatury warto czytać – nawet jeśli wydaje się, że znamy je na wylot.
Odkrywanie klasyków
Lubię sięgać po pierwowzory historii, które na stałe zapisały się w naszej kulturze. Choć wydają się powszechnie znane, to i tak potrafią zaskoczyć i nasunąć nowe interpretacje. Pierwsze, co rzuca się w oczy podczas lektury „Doktora Jekylla i pana Hyde’a”, to narracja. Stevenson nie opowiada historii wprost, ale stopniowo odsłania jej tajemnice, budując napięcie i atmosferę grozy. Opowieść jest prowadzona z perspektywy prawnika, pana Uttersona, który staje się detektywem-amatorem, próbującym rozwikłać zagadkę dziwnego związku między szanowanym doktorem Jekyllem a przerażającym panem Hydem. Ta narracyjna perspektywa sprawia, że czytelnik nie znający adaptacji stopniowo odkrywa prawdę razem z bohaterami, co dodaje historii dodatkowego suspensu. A co zostaje dla tych, którzy znają już rozwiązanie? Postać pana Uttersona! Ukazanie historii z jego perspektywy to coś, czego raczej nie spotykamy w adaptacjach. Sami tytułowi Jekyll i Hyde pojawiają się stosunkowo rzadko, a ich relacja jest ukazana głównie przez pryzmat obserwacji innych postaci. To zabieg ciekawy, bo pozwala czytelnikowi samemu wyobrazić sobie, co tak naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami laboratorium (szalonego?) doktora. Stevenson nie epatuje brutalnością ani nie wchodzi w szczegóły przemocy – zamiast tego buduje atmosferę niepokoju, która działa na wyobraźnię, jedynie zaznaczając, że pan Hyde "budzi obrzydzenie", jest w jakiś sposób "zdeformowany".
Analiza ludzkiej duszy
Stevenson w swojej książce zręcznie łączy elementy gotyckiego horroru, kryminału i filozoficznej rozprawy nad istotą człowieczeństwa. Z początku wydaje się, że mamy do czynienia z klasyczną opowieścią grozy – tajemnicze, mroczne ulice Londynu, potworna zbrodnia i poszukiwanie tożsamości budzącego grozę pana Hyde’a. Jednak im głębiej wchodzimy w tę historię, tym bardziej okazuje się ona czymś więcej niż horrorem. Głównym tematem powieści jest dualizm natury ludzkiej. Jekyll, szanowany naukowiec, tworzy eliksir, który pozwala mu uwolnić swoje ukryte, ciemne ja – pana Hyde’a. Jednak z czasem okazuje się, że Hyde nie jest tylko „drugą stroną” Jekylla, ale osobowością, która zaczyna dominować i niszczyć swojego twórcę. To opowieść o tym, jak łatwo można stracić kontrolę nad swoimi najgłębszymi pragnieniami i instynktami. Stevenson pokazuje, że w każdym człowieku tkwi zarówno dobro, jak i zło – i że próba ich całkowitego oddzielenia może prowadzić do katastrofy. Łączy się to z motywem moralności naukowca - odpowiedzialności za eksperymenty Jekyll, jako naukowiec, igra z siłami, których nie rozumie do końca. Jego historia przypomina klasyczne ostrzeżenie przed bezrefleksyjnym dążeniem do wiedzy i postępu, podobnie jak w Frankensteinie Mary Shelley.
Co ciekawe, powieść możemy także odczytywać jako społeczny komentarz, dotyczący hipokryzji dżentelmenów wdziewających "maski" dobrej reputacji, pod którymi skrywane są mroczne żądze. W powieści wielokrotnie wspominane jest jak bardzo doktor Jekyll musi dbać o dobre imię. Najważniejsze jest by nikt nie połączył go ze zbrodniami pana Hyde'a - a nie pokuta za popełnione złe uczynki. Jekyll reprezentuje fałsz i pozory moralności, które dominowały w epoce wiktoriańskiej. Jego dbałość o reputację jest ważniejsza niż prawdziwa moralność.
0 komentarze