Wynik negatywny
"Wynik negatywny" to książka poruszająca za sprawą ogromnej szczerości narratorki/autorki, która nie upiększając przelała na papier frustracje związane z obezwładniającą bezsilnością, która towarzyszy niepłodności. Powieść w zasadzie opisuje codzienność, w którą wkradają się starania o dziecko - z czasem przekształcające się w prawdziwą obsesję. Ciężko jest wtedy cieszyć się życiem, gdy co miesiąc w głowie pojawia się ta przejmująca myśl "znów zawiodłam". Czym innym jest wybór bezdzietności, czymś zupełnie innym walka z niepłodnością - sama przeżyłam to na własnej skórze. Jestem jednak pewna, że ta książka trafi nie tylko do osób, które same doświadczyły problemów z zajściem w ciążę, ale i do innych kobiet: tematyka poczucia bezsilności nie jest nam obca. Przy całym ciężarze tematycznym, "Wynik negatywny" jest powieścią zaskakująco lekko napisaną, w której nie brakuje humoru. Wyczuwa się w niej także pewną dozę nadziei związaną z determinacją naszej bohaterki na drodze do stania się matką - jest w tym pewien wyraz kobiecej siły na drodze do spełnienia własnych marzeń.
Autentyczność
Siłą tej, opierającej się o wątki autobiograficzne powieści jest niezwykła szczerość - przelewane na papier myśli bohaterki nie zostały upudrowane, czuć w nich bezradność, gniew, frustrację. Łatwo jest w ten sposób wczuć się w jej sytuacje, nawet jeśli nasze doświadczenia są inne. Zaś do osób, które same borykają się z niepłodnością, mają one ogromną siłę: nie raz łapałam się na tym, że czytany fragment brzmiał, jakby został wyjęty z mojej głowy, nawet jeśli nie chciałabym się do tego przyznać na głos. Poczucie bycia w jakiś sposób przeklętą, gdy wszyscy na około nie mają problemów z zajściem w ciąże, to rozdarcie kiedy chcesz się cieszyć szczęściem przyjaciółek, ale jednocześnie czujesz się głęboko nieszczęśliwy. I wcale nie musimy identyfikować się z bohaterką, by ją zrozumieć - to jej szczerość, otwartość z dzieleniu się swoją historią pozwala empatycznie zaangażować się w opowieść i kibicować jej do ostatniej strony. Ta powieść to takie szczere wyznanie, kierowane od jednej kobiety do innych - ukazujące cały wachlarz frustracji związanych ze społeczną presją.
Dla kogo ta powieść
Po literaturę piękną sięgam wyłącznie jeśli zainteresuje mnie tematyka i tak było w tym przypadku. Jako osoba, która od ponad pięciu lat próbuje zdiagnozować niepłodność chciałam poznać historię innej kobiety mającej podobne problemy - w zalewie historii o macierzyństwie lub bezdzietności z wyboru. Dla mnie czytanie tej powieści było swoistym katharsis. Co ciekawe, choć z bohaterką łączy mnie problem, to różni nas zdecydowanie mentalność: Chrustka upatruje w macierzyństwie cel swojego życia, ja już dawno pogodziłam się z myślą, że może nie jest mi to pisane. A jednak pytania "kiedy dziecko?" nadal potrafią piekielnie zaboleć. I chociaż nie jestem jak Chrustka - ze pewnością nie mam ani tej determinacji, ani tej obsesji - to doskonale ją rozumiałam poprzez intensywność opisywanych przez nią przeżyć. I jestem przekonana, że podobnie będzie mieć większość kobiet, niezależnie od decyzji dotyczących posiadania potomstwa. To książka, która uwrażliwia na różne ścieżki, którymi toczą się losy kobiet - może mamy w swoim otoczeniu taką osobę jak Chrustka, która pod maską szczęścia skrywa ogromne niespełnienie i smutek, którego nie dostrzegamy, które informujemy, jedynie zaostrzając ból? Gdy spojrzymy szerzej na tą powieść, to nie dotyczy ona wyłącznie problemów z płodnością, ale stawiania pytań o kobieca tożsamość w dzisiejszym świecie. Czasami ciężko wyrwać się z modelu, że należy wyjść za mąż i urodzić dzieci - to właśnie spotyka Chrustkę, która nie dostrzega alternatywy. "Wynik negatywny" jest zatem ciekawym, trzecim, często niewidzialnym głosem w dyskusji na temat doświadczenia bycia kobietą - które nie sprowadza się wyłącznie do dwóch opcji: macierzyństwo lub bezdzietność z wyboru.
Słowem podsumowania...
"Wynik negatywny" to powieść wywołująca cały wachlarz emocji. Autorka bez krępacji przelała na papier uczucia gniewu na samą siebie, frustracji zawiedzionymi oczekiwaniami, zazdrości i rozpaczy. A jednak w tym tyglu znalazło się miejsce na uśmiech – na kartach książki doświadczamy emocji, które towarzyszą nam w życiu codziennym. Czytamy, jak bohaterka otwiera się na to, że ma prawo czuć wszystko: smutek, rozpacz, poczucie niesprawiedliwości, i że może o tym mówić. To nie tylko historia o niepłodności, ale także opowieść o kobiecej tożsamości, presji społecznej i emocjonalnej sile.
Chociaż tematyka powieści jest bliska moim doświadczeniom, to tak naprawdę ta książka przemówiła do mnie swoją szczerością. Jestem przekonana, że właśnie tym trafi do wielu kobiet. To książka, która nie tylko daje poczucie zrozumienia i wspólnoty, ale także otwiera oczy na niewidzialne emocje wielu kobiet – niezależnie od ich drogi życiowej. To literatura dla każdej kobiety, która kiedykolwiek czuła się niezrozumiana lub osamotniona w swoich zmaganiach. Polecam ją nie tylko tym, które zmagają się z niepłodnością, ale także wszystkim, którzy chcą lepiej zrozumieć, jak różne mogą być kobiece doświadczenia i jak ważne jest wsparcie w najtrudniejszych chwilach.
0 komentarze