Cicho, we śnie

  



"Cicho, we śnie" to jeden z kryminałów o weneckim komisarzu Guido Brunettim. Książki te można czytać niezależnie i w dowolnej kolejności - dla mnie "Cicho, we śnie" było pierwszą, ale z pewnością nie ostatnią książką Donny Leon! "Cicho, we śnie" należy do kategorii spokojnych kryminałów, pozbawionych epatowania przemocą. Zamiast tego dostajemy wnikliwego komisarza oraz Wenecję, miasto-bohatera powieści. Powieść łączy wnikliwą krytykę społeczną - w tym przypadku dotyczącą instytucji Kościoła - z bogatą, nastrojową atmosferą; przy czym krytyka ta jest naprawdę sprawnie wpleciona w fabułę i charakterystykę postaci. Co ciekawe, w tej powieści całkowicie pochłonęła mnie nie tyle sama zagadka, co Wenecja. Donna Leon z miejsca akcji uczyniła żywego, oddychającego bohatera – równie tajemniczego i złożonego jak sprawa, którą Brunetti musi rozwiązać. Przechadzanie się uliczkami, pływanie kanałami, opisy budynków - tworzą niezwykła atmosferę. 

Akcja powieści skupia się na dochodzeniu Brunettiego w sprawie podejrzanych zgonów starszych pacjentów w katolickim domu opieki, co od razu nasuwa pytania o moralność, władzę i instytucjonalną korupcję. To, co zaczyna się jako cicha sprawa, szybko zamienia się w labirynt sekretów, zmuszając Brunettiego do konfrontacji z niepokojącym splotem wiary i chciwości oraz widmem tajemniczej i bardzo potężnej kościelnej organizacji.

"Popatrzył na nią przekonany, że jednak stroi żarty, ale wyraz twarzy miała surowy, a nawet posępny.
- Wierzy pani, signorina, że coś może jej zagrażać?
- Nie jest to organizacja znana z miłosierdzia wobec wrogów.
- A uważa się pani za jej wroga?
- Zdecydowanie tak."

Proza Leon jest elegancka, ale bezkompromisowa – obnaża słabości zarówno jednostek, jak i systemów, unikając przy tym moralizatorstwa. Leon pisze o kontrowersyjnych tematach, takich jak korupcja we Włoszech czy w Kościele, ale nie w prowokacyjnym tonie; raczej uwydatnia pewne mechanizmy wpisując je nie tylko w śledztwo, ale także osobiste doświadczenie komisarza i jego rodziny. W ten sposób otrzymujemy ciekawe połączenie kryminału z krytyką społeczną – jednak bez nachalnego dydaktyzmu, za to z głębokim humanizmem.

Miasto jako bohater

Prawdziwą gwiazdą tej książki  jest Wenecja. Miasto zostało oddane z tak żywymi, namacalnymi szczegółami, że niemal czuje się wilgoć kamiennych alejek calli, słyszy plusk wody w kanałach i wyczuwa ciężar wieków obecny w każdej scenie. Wenecja Leon to nie pocztówkowe miasto dla turystów, ale miejsce pełne sprzeczności: piękne, lecz niszczejące, intymne, a jednak pełne tajemnic. Atmosfera jest tak sugestywna, że staje się odbiciem tematów powieści – to, co ukryte pod powierzchnią, często okazuje się mroczniejsze i bardziej złożone, niż się wydaje. W to wszystko zostaje wpleciona rodzina komisarza, z ich zwyczajami - ale także uprzedzeniami. 

Uczynienie z Wenecji jednego z bohaterów stanowi wyróżnik, dzięki któremu powieść zapada w pamięć. Zachwyca sposób, w jaki Leon wplata powolny, pełen tajemnic rytm miasta w samą tkankę opowieści. W powieści tajemnica rozwija się powoli i świadomie, zapraszając czytelnika do delektowania się podróżą, a nie do pogoni za rozwiązaniem. Dzięki temu wraz z komisarzem błądzimy uliczkami i zaglądamy do domów, szukając tajemnic ukrytych pod fasadą. Napięcie ma charakter psychologiczny, a nie sensacyjny, a cała powieść jest bardzo spokojna. Donna Leon przypomina nam, że największe dreszcze nie zawsze wywołują wybuchy przemocy, lecz raczej powolne, przerażające uświadomienie sobie, że zło może kwitnąć tam, gdzie najbardziej się go nie spodziewamy. Takim miejscem może być nawet katolicki dom opieki nad osobami starszymi, których tytułowe odejście "cicho, we śnie" może wiązać się z czymś więcej.

Komisarz jako przewodnik

Główny bohater to nie tylko komisarz, który ma na celu rozwiązać zagadkę - ale przede wszystkim przewodnik. Brunetti jest człowiekiem zasad, który porusza się w świecie często pozbawionym moralnych pewników. Jego inteligencja i głęboka humanistyczna wrażliwość czynią go idealnym przewodnikiem po moralnie niejednoznacznym świecie Leon. Postacie drugoplanowe, szczególnie jego wyrazista żona Paola i intrygująca Signorina Elettra, asystentka szefa Brunettiego, dodają opowieści ciepła i głębi. Obie kobiety nie boją się wyrażać swego zdania, stając się nieocenionymi "współpracowniczkami" Brunettiego. Postacie są autentyczne, takie z krwi i kości.

Słowem podsumowania...

"Cicho, we śnie" to więcej niż powieść detektywistyczna - to rozważania na temat "cichego zła", kryjącego się pod fasadą szlachetności. Powieść nie zamyka wszystkich wątków w klasyczny sposób, co niektórym czytelnikom może pozostawić niedosyt — jednak właśnie to nadaje jej autentyczności - opisywana korupcja przerasta ramy intrygi kryminalnej. O ile sama zagadka nie jest szczególnie porywająca, powieść wynagradza to atmosferą - a w szczególności uczynieniem z Wenecji żywego miejsca, a nie wyłącznie tła akcji.  Wenecja z kart powieści – piękna, ale skorodowana przez korupcję – staje się metaforą świata, gdzie nawet instytucje z pozoru święte kryją mroczne sekrety. Dla miłośników spokojnych kryminałów mocno osadzonych w pewnej lokalizacji to lektura obowiązkowa – najlepiej z mocnym espresso w ręku i wyobrażonym echem weneckich odgłosów za oknem.

Share:

0 komentarze