Aplikacja


 

Zacznę prosto: jeśli nie wiesz z jakiego filmu pochodzi cytat What's your favorite scary movie?, to "Aplikacja" nie jest książką dla Ciebie. Powieść Filipa Nafalskiego to slasher - napisany przez miłośnika gatunku dla osób, które z czystą przyjemnością oglądają "Krzyk", "Halloween" czy "Piątek 13-stego". A co oznacza ten gatunek? Makabryczne rozczłonkowywanie, wręcz nadludzką siłę zamaskowanego mordercy i grupkę nastolatków służącą za zwierzynę łowną. Motyw działań? Wcale nie musi być głęboki - co świetnie pokazuje film "Krzyk". Bo w slasherze nie chodzi o głębię - ani o logikę; nie chodzi nawet o grozę - tylko o czystą makabryczną rozrywkę. To ten gatunek, gdzie bohater słysząc hasał biegnie na górę, odcinając sobie drogę ucieczki zamiast zwiewać do auta i po drodze dzwonić po policję; gdzie morderca jest nieśmiertelny (zawsze trzeba strzelać w głowę dwa razy, dla pewności!). To gatunek, w którym nie przeszkadza pewna powtarzalność - jeśli twórcy się z nią bawią, podkręcają (głupotę bohaterów, wymyślność makabry) ku uciesze fanów. 

W dużej mierze Filipowi Nafalskiemu się to udało, choć jest parę kwestii, które mogłyby być jednak lepiej rozwinięte. Przede wszystkim za dużo w tej książce inspiracji "Krzykiem" (które doprowadziły do przewidywalności), a za mało oryginalności, którą oferował motyw tytułowej aplikacji i "zabójczego chatbota". Ostatecznie aplikacja nie miała większego znaczenia dla fabuły - a to wielka szkoda. Slasher z założenia to gatunek dla nastolatków (z którego jego miłośnicy wcale nie wyrastają), ale jej wattpadowy styl nie do końca mi podszedł. Całość napisana jest zbyt prosto - i mało naturalnie. Czuć, że nie jest to powieść napisana przez osobę doświadczoną, z wypracowanym warsztatem pisarskim.

Odhaczanie elementów slashera

"Aplikacja" to przykład książki, która odhacza gatunkowe punkty. Wiemy przez to dokładnie czego się spodziewać - i możemy labo z tym płynąć, albo odczuwać nudę. Dlaczego "Krzyk" to film kultowy? Bo to film absolutnie samoświadomy gatunku - wyłuszczający nam wręcz zasady, a potem się z nim bawiący. "Krzyk" jest zarazem przewidywalny dla fanów slasherów typu "Halloween", jak i totalnie nieprzewidywalny, bawiący się z konwencją. "Aplikacja" niestety za bardzo idzie w inspirację, nie zostawiając dużo miejsca na nieprzewidywalność. Najbardziej bawi się w makabrze - w "Krzyku" mieliśmy nożownika, tutaj każda ofiara ginie w coraz bardziej wymyślny sposób. Dla mnie to jednak za mało, żeby "Aplikacja" wyszła poza "czytadełko" - tak jak wiele slasherów, które obejrzałam, dobrze się bawiłam w trakcie i nigdy więcej do nich nie wracałam. Zupełnie inaczej jest z "Krzykiem", filmem który regularnie oglądam i za każdym razem doskonale spędzam czas.

"Aplikacja" zdaje się odhaczać elementy slashera, ale bez większej refleksji. Slasher to podgatunek horroru, który skupia się na psychopatycznym zabójcy polującym na grupę ofiar, często nastolatków - mamy to. Zabójca nosi maskę, jego tożsamość jest ukryta, a my do samego końca nie wiemy kto zabija - jest. Ma nadludzką wytrzymałość i ciężko go zabić - jest. Ofiary to lekkomyślni nastolatkowie, których często łączy mroczny sekret z przeszłości - jest. I tak dalej...

Te slashery, które stały się kultowe do tej formuły dodawały coś od siebie. W przypadku "Aplikacji" tym czymś miał być bot kontaktujący się z użytkownikami komunikatora. Nie będę ukrywać, że to świetny pomysł, mogący wykorzystać współczesne lęki związane z technologiami - nie tylko nieznajomym w sieci, ale sztuczną inteligencją. Jaka wielka szkoda, że Autor tego nie wykorzystał, nie grał w czytelnikiem (zabija realny morderca czy bot?). "Aplikacja" to poprawny slasher, który jednak nie zapada w pamięć na dłużej - bo nie wykorzystuje oryginalnych elementów, tylko idzie utartym szlakiem.

Jednocześnie znając konwencję nie czepiam się wielu elementów - pobieżnych relacji między bohaterami, niewyjaśnionym pojawianiu się bohaterów, niekompetencji policji - to wszystko to gatunkowe elementy, na które w pełni się godzimy sięgając po slasher :) Nie ma co spodziewać się tutaj psychologicznej głębi!

Słowem podsumowania...
"Aplikacja" Filipa Nafalskiego to książka, która wie, czym jest slasher, i dostarcza dokładnie tego, czego fani gatunku oczekują: makabrycznej rozrywki, krwawych twistów i klasycznego mordercy w masce. Niestety, choć bawi, nie zaskakuje – zbyt mocno trzyma się schematów, a jej najciekawszy pomysł (zabójczy chatbot) pozostaje niewykorzystany. To powieść, którą czyta się lekko i z uśmiechem, jeśli lubi się "Krzyk" czy "Halloween", ale która nie zostawia po sobie trwałego śladu. Dla fanów slasherów – solidna dawka rozrywki. Dla tych, którzy szukają czegoś więcej niż odhaczanie gatunkowych klisz – może być jednak zbyt przewidywalna. Warto dać jej szansę, ale bez oczekiwań, że zmieni wasze postrzeganie gatunku. W końcu w slasherze nie chodzi o rewolucję – tylko o to, by dobrze się bawić oglądając głupotę postaci i nieśmiertelność zabójcy w masce.

Share:

0 komentarze