Szept wiatru



Szpet wiatru to drugi tom cyklu Szepty rodu Eld Veriani, w którym śledzimy losy młodej dziewczyny o imieniu Zoya. Po przygodach z pierwszego tomu - kiedy to udało jej się zdobyć moc i odzyskać utraconą tożsamość - dziewczynie przyjdzie zmierzyć się z jeszcze większymi wyzwaniami. Szept wiatru rozgrywa się w zasadzie w dwóch lokalizacjach - w stolicy i na dzikich terytoriach za niebezpieczną Zaporą - i, wierzcie mi, w obu z nich dzieje się wiele, a wyzwania są poważne. Wszak nie tylko walką z potworami się żyje - trzeba umieć jeszcze lawirować wśród społecznych zasad, między ekscentrycznym królem, a zupełnie obcym plemieniem. Zoya ma jednak dar odnajdywania się we wszelakich sytuacjach, nie tracąc przy tym nic ze swojego ostrego języka - nawet jeśli trzeba opieprzyć króla za jego lekkomyślne zachowanie!

Pierwszy tom, Szept ognia, nie był książką złą - ale jak na poziom twórczość Pauliny Hendel wypadł dość przeciętnie. Zabrakło mi w nim tego "czegoś", co wyróżniałoby historię na tle innych opowieści o młodych dziewczynach walczących ze smokami i rozkochującymi w sobie dwóch młodzieńców jednocześnie. Warto jednak dawać drugą szansę, bo Szept wiatru pod każdym względem jest lepszy - jakby zarówno Autorka, jak i Zoya nabrały wiatru w żagle. Odnajdziemy tutaj wszystko to, za co cenię Autorkę: niecodzienną przygodę, świetnie skrojone postacie, lekkość pióra oraz dużą dawkę humoru - bez popadania jednak w parodię gatunku. Szept wiatru to solidna fantastyka, w której nie brakuje magii, wszelakiej maści potworów i fantastycznego świata, mającego własne zwyczaje. Zakończenie zaś rozbudza jedynie apetyt na więcej - a mnie pzoostaje mieć nadzieję, że trzeciego tomu doczekamy się równie szybko!

Kiedy świat staje się większy - ale bez przesady

Niejednokrotnie w swoich recenzjach powieści z gatunku fantasy podkreślałam jak ważna jest dla mnie kreacja świata. Pod tym kątem Szept wiatru z pewnością nie zawodzi. Jednocześnie wiele książek fantasy ma tendencję do zbytniego rozrastania się świata w każdym kolejnym tomie, zgodnie z zasadą podnoszenia stawek. I czasem to rozbudowywanie świata wprowadza niepotrzebne rozmycie głównego wątku, nie mówiąc już o tym, że potrafi przyprawić o ból głowy nowymi nazwami (im trudniejsza do wymówienia tym lepiej), a książkę doładować 100+ stronami opisów. 

Paulina Hendel znalazła jednak złoty środek - Szpet wiatru rozbudowuje świat, ale nie dodając nowe krainy, a stopniowo odkrywając to, co zostało już wprowadzone. Dzięki temu dowiadujemy się znacznie więcej na temat tego, co kryje się za zaporą, bestiariusz zostaje rozbudowany o nowe potwory (przy czym nie zapominamy o tych starych), a nawet świat dobrze znany Zoi zostaje rozbudowany poprzez podróż do stolicy i poznanie monarchy. 

Kolejne odkrywane kawałki pozwalają nam uzupełnić wiedzę o świecie przedstawionym - o zwyczaje panujące na dworze czy za zaporą. Co więcej ten tom daje nam sporo możliwości do porównywania tych dwóch światów: cywilizowanego i dzikiego, pozornie bezpiecznego i niosącego pewną śmierć. 

Jest w tej kreacji świata wspominana przeze mnie lekkość - miejsce akcji wydaje się żywe i barwne, ale bez przytłaczania. Powiedziałabym nawet, że jest w tym coś z urban fantasy, pewna dobrze znana współczesność - ale świetnie wpleciona i bardzo pasująca do stworzonego przez Paulinę Hendel świata fantasy.

Zoya na pierwszym planie

Pierwszy tom niebezpiecznie skręcał w kierunku romantasy - z obowiązkowym romantycznym trójkątem. Bałam się, że w drugim otrzymamy sporo scen cielesnych, a romantyczne wzdychania przesłonią magiczne wątki. Nic bardziej mylnego! Uważam, że tej powieści na dobre wyszło rozdzielenie zakochanej pary - bo Zoya solo dostała przestrzeń, by dojrzeć i stać się obiecującą młodą kobietą, która mogłaby rzec - cytując Megarę z animowanego Herkulesa - "dam sobie radę - jestem duża i silna. Sama wiążę sobie sandały i w ogóle". Już w pierwszym tomie Zoya pokazywała charakterek - ale także traciła głowę dla facetów. W Szepcie wiatru, będąc z dala od ukochanego pokazała na co naprawdę ją stać - na odwagę, gotowość do poświęceń, a także sporą dawkę inteligencji. Bardzo podoba mi się taka kreacja bohaterki - silnej, ale nie aroganckiej, zdolnej do empatii, ale nie cierpiącej za narody. 

I - nawet nie wiecie jak się z tego powodu cieszę! - Zoya to taka bohaterka, która umie myśleć o czekających ją zadaniach, a nie sto razy rozpamiętywać jaki to namiętny i wyjątkowy jest jej chłopak. Wiadomo - to nie skała i czasem za nim zatęskni, ale nie w taki sposób, żeby zepchnąć fabułę na dalszy plan. Wiele powieści romantasy jest strasznie spowalnianych przez monologi wewnętrzne głównych bohaterek, rozpamiętujący po raz nie wiem który spotkania z tym jedynym i zastanawiających się, czy kocha, czy nienawidzi. Tutaj tego nie ma - a i tak zostaje sporo chemii, chociaż bardziej między Zoyą i smokami niż jej chłopem (może poleciała nie na jego piękne oczy i namiętne usta, ale właśnie na posiadanie smoka?). Zmierzam do tego, że elementy romansowe tutaj są, ale w odpowiedniej dawce. 

Przygoda pełną parą

Czytając Szept wiatru nie sposób się nudzić. Dzieje się wiele, a Autorka co krok nas zaskakuje. I to nie tylko zwrotami akcji, ale także zabawą z pewnymi schematami, a co za tym idzie naszymi oczekiwaniami. Tam gdzie spodziewamy się powagi wkrada się humor, a tam gdzie myślimy, że będzie długa pogadanka król daje bohaterom strzały i mówi "przekonajcie się na własnej skórze!". Ta cała lekkość i humor nigdy nie przekraczają jednak pewnej granicy - w odpowiednich momentach potrafi pojawić się ciężar i powaga. To powieść, która z pewnością wciąga - od samego początku była niezmiernie ciekawa w jaką stronę podąży fabuła. Książkę wciągnęłam w kilka dni - choć dla osoby dysponującej czasem może to być lektura i na jeden dzień, biorąc pod uwagę, że to powieść trudna do odłożenia :)

Słowem podsumowania

Szept wiatru to przykład fantasy, które łączy w sobie wartką akcję, dobrze rozpisaną bohaterkę i świat, który zachwyca szczegółami, ale nie przytłacza. Paulina Hendel w drugim tomie cyklu pokazuje pełnię swojego talentu – wciąga czytelnika, bawi, wzrusza i nie pozwala się nudzić. To lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów przygodowego fantasy z wyrazistymi bohaterkami (w zasadzie każda z kobiecych bohaterek w tym tomie zachwyca - i ma swój charakterek!). Jeśli pierwszy tom nie do końca was przekonał – warto dać serii drugą szansę. Szept wiatru jest dojrzalszy, dynamiczniejszy i zdecydowanie bardziej wciągający. To książka, która zapewni świetną rozrywkę, a jednocześnie sprawi, że z jeszcze większą niecierpliwością wypatruje się kolejnej części.

Share:

0 komentarze