Czerwony Lotos (recenzja)

 


"W walce jedyną rzeczą pewną jest całkowita niepewność."

"Czerwony Lotos" to pierwsza część trylogii "Zapiski stali" Arkadego Saulskiego.  Opowiada o najeździe dzikich Manduków na Nippon - krainę inspirowaną feudalną Japonią. Fikcja i elementy fantastyczne mieszają się tu z motywami zaczerpniętymi z japońskiej kultury, tworząc niezwykle klimatyczną całość. Tak japońskiego ducha nie spotkałam w powieści dawno! Książkę czyta się jakby oglądało się doskonały samurajski film, gdzie poetyckość haiku i filozofia Bushido miesza się z krwawymi scenami pojedynków, których nie powstydziłby się Takashi Miike czy Quentin Tarantino.

W tej powieści tyle się dzieje, że trudno ją opisać bez zdradzania zbyt wielu szczegółów fabuły (już opis na okładce zdradza zbyt wiele!). Osią fabularną jest tu konflikt z najeźdźcami, dzikimi Mandukami - barbarzyńcami w oczach honorowych samurajów zamieszkujących Nippon. Na tle tego konfliktu poznajemy Nieśmiertelną - kobietę wybraną przez bogów, w której są pokładane nadzieje wyzwolenia kraju, ambitnego Hiroshiego, który jest gotów zrobić wszystko by ocalić kraj i stać się legendą, a także Ducha, mężczyznę, który od najmłodszych lat był szkolony na narzędzie, mające jeden cel - chronić swoją panią. Losy tych postaci są ze sobą splecone, a podejmowane przez nich decyzje mają znaczenie dla całego Nipponu. 

Droga wojownika

Nie będę ukrywać, że uwielbiam kino samurajskie - opowieści o honorowych wojownikach, którzy dążą do samodoskonalenia. Lubię także japońską nową falę - która dużo namieszała w tym gatunku. Powieść "Czerwony Lotos" ma w sobie ducha tego kina: inspiracje Japonią nie ograniczają się do noszenia kimona i walki kataną. Autor sam twierdzi, że "dojrzewał w klimacie Japonii" i to przełożyło się na jego powieść. Rozważania o honorze, powinnościach wojownika, a nawet parzeniu herbaty jako drodze do samodoskonalenia utrzymane są w iście japońskim klimacie. Każdy miłośnik dalekowschodniej kultury, który obawia się "zawłaszczenia" może być spokojny: przedstawiony przez autora Nippon zachowuje japońskiego ducha, a nie tylko bawi się atrakcyjnymi symbolami. 

"- Czy wiesz czym zajmują się samurajowie?
-Oczywiście! (...) Walczą za swojego pana albo panią! A gdy trzeba, to za nas, prostych ludzi. I za Nippon!
- Dobrze. Ale nie tylko tym. To co mówisz, jest prawdą. Ale walka jest tylko elementem, przejawem większej całości. Otóż droga samuraja to droga poszukiwania doskonałości. Przede wszystkim w sobie. Samuraj musi poświęcać życie na udoskonalanie samego siebie we wszystkim, co robi. A więc w walce, tak, ale też w służbie. Honorze. Codziennych uczynkach. I na przykład w parzeniu herbaty."

W "Czerwonym lotosie" ukazane zostało różne rozumienie samodoskonalenia. Czy może ono sprawić, że staniemy się potworami? Opacznie zrozumiemy znaczenie honoru i walki za ojczyznę, usprawiedliwiająca najgorsze zbrodnie? Kiedy samodoskonalenie zamienia się w pychę? I jakie ma ono znaczenie wobec cierpienia osób najbliższych, kiedy celem staje się zemsta?

Te wszystkie interesujące rozważania nie przeszkadzają "Czerwonemu Lotosowi" być powieścią wypełnioną akcją, przez co nie sposób się nudzić. Do tego stopnia, że moment na medytację nad treścią przychodzi po zakończeniu, kiedy zaczynamy się zastanawiać czy jeden z bohaterów dobrze wykorzystał daną mu szansę - czy okazał się bohaterem czy raczej zgubą?

Duch kontra daimyo

"Na temat Duchów krążyło wiele legend. (...) Mawiano, że Duchy porywają dzieci, by mącić im umysły i szkolić na bezwzględnych wojowników. Twierdzono, że ich dusze zastępuje się demonami, po to by byli bezwzględni w boju, że do ich ciał wplata się zaklęcia. Mówiono wreszcie, że ciała Duchów poddawane są nieodwracalnym przemianom, dzięki czemu ich zmysły są wyostrzone poza zdolności zwykłych śmiertelników. W każdej bajce, legendzie czy plotce było ziarno prawdy."

W "Czerwonym Lotosie" bardzo spodobała mi się kreacje protagonisty i antagonisty. Duch jest tajemniczy, honorowy, a do tego skuteczny. Niczym w filmach samurajskich czy westernach jest tym jeźdźcem znikąd, który widząc niesprawiedliwość wobec prostych ludzi postanawia ich chronić. Dla niektórych może to być zarzut - tak niewiele dowiadujemy się o przeszłości naszego protagonisty - dla mnie jest to wielka zaleta. Samuraj mówi o sobie poprzez czyny; i w taki sposób poznajemy Ducha. Zamiast długich opisów charakteru czy wyglądu, widzimy go w akcji i nam pozostaje go ocenić.

Z drugiej strony mamy jego przeciwnika - który dorównuje mu nie tylko zdolnościami, ale także motywacją, którą się kieruje! Tak często autorzy skupiają się na protagonistach, że ich przeciwnicy wychodzą nijacy. W "Czerwonym Lotosie" antagonista ma jasny cel, a jego motywację da się zrozumieć. Z czasem jego ambicja go przerasta i wykrzywia, co jedynie unaocznia jak cienka granica jest między żywą legendą a potworem. 

"Czerpiemy mądrość z doświadczenia przodków. Mój ojciec podjął trud walki... i zginął. Z honorem, ale nie ocalił nas przed dzikimi. Nie ocalił, bo nie był gotów sięgnąć po siły, po które sięgnąłem ja. (...) Jestem pomostem między mrokiem a światłością, a to dojo jest miejscem, gdzie styka się miłość i nienawiść. (...) Stałem się bogiem, prawdziwym bogiem wojny, który zgładzi Manduków i ocali Nippon, a potem dołączy do panteonu świętości. Jednak każdy bóg ma swoje przeciwieństwo, każdy bohater musi pokonać wielkiego wroga. Rozumiesz swoją rolę w micie, który właśnie się tworzy?"

Pozostali bohaterowie potrafią wzbudzić sympatię. Najgorzej autorowi wyszły postacie kobiece - przede wszystkim dlatego, że nie dostały zbyt wiele miejsca na kartach powieści. To wielka szkoda, gdyż obie postacie żeńskie miały spory potencjał - z drugiej strony ta marginalna rola kobiet wpisuje się w pewnym stopniu w gatunek samurajski.

Zapiski stali

"Czerwony Lotos" zapowiada niezwykle interesującą serię utrzymaną w klimacie opowieści o samurajach i roninach ze szczyptą fantastyki. Pierwszy tom nie jest pozbawiony wad: opisy skupiają się raczej na walce, przez co nie dowiadujemy się wiele o bohaterach, niektóre wątki kończą się zbyt szybko, nim rozwinęły swój potencjał. Brak tutaj także miejsca na głębokie opisy emocji postaci - przez co niektórzy czytelnicy mogą czuć się obojętni na ich los. Mimo to powieść całkowicie mnie porwała i trafiła idealnie w mój gust. Jeśli lubicie kino samurajskie i nie przeszkadzają wam brutalne sceny to może być strzał w dziesiątkę! Polecam także fanom fantastyki, którzy mają ochotę na coś innego - tutaj obok intrygującej fabuły dostajemy cudowny dalekowschodni klimat. 

Share:

0 komentarze