Nawia. Szamanki / szeptuchy / demony (recenzja)
"Nawia. Szamanki / szeptuchy / demony" to zbiór ośmiu opowiadań polskich autorów. Jak to z antologiami bywa, poziom opowiadań jest różny, a całość wpisuje się w panujący w ostatnich latach trend sięgania po inspiracje "z zapomnianego słowiańskiego świata". Niestety, to co zostaje w pamięci najbardziej po lekturze to przede wszystkim piękna okładka. Jest to zbiór opowiadań, który można zaliczyć do książek "lekkich i przyjemnych", aczkolwiek mało oryginalnych. Z wierzeń Słowian można było wycisnąć znacznie więcej, a ciągle powtarzający się schemat, w którym pojawia się problem do rozwiązania, a jedyną osobą, która może pomóc jest szeptucha/wiedźma/bogini staje się nużący - przez co jedno z lepszych opowiadań ze zbioru, czyli "Wichura" Marcina Mortki zamieszczone na końcu może nie zostać w pełni docenione. Mimo to "Nawii" nie należy całkowicie przekreślać - część opowiadań jest naprawdę niezła i jeśli się nie nastawi na nic odkrywczego z tą antologię można spędzić kilka naprawdę przyjemnych wieczorów.
Lubię tematyczne antologie - pozwalają pokazać jak różnorodnie można zinterpretować dany temat, pozwalają autorom i autorkom zaprezentować swoje umiejętności i dać się odkryć. Tematyka słowiańskich wierzeń stała się popularna stosunkowo niedawno i nadal posiada ogromny potencjał do eksploracji. I z tego punktu widzenia antologia "Nawia" najbardziej rozczarowuje. Przede wszystkim tytuł całości mógłby śmiało być zmieniony, bo w "Nawii" zadziwiająco mało wątków związanych z zaświatami. Tematyka słowiańska została przez wielu autorów sprowadzona do szeptuch, wiedzących, zielarek - w gruncie rzeczy podobnego archetypu postaci - oraz osadzona w dokładnie tym samym schemacie fabularnym. Sprawia to, że po przeczytaniu całości opowiadania potrafią się zwyczajnie mieszać. Na tym tle wyróżnia się "Konsultantka" Marcina Podlewskiego - autor podszedł kreatywnie do tematu, jednak samo opowiadanie wydaje się dość chaotyczne i zwyczajnie nie wywiera większych emocji.
Osobiście najbardziej podobało mi się opowiadanie "Jezioro cię kocha" Marty Krajewskiej. Może nie było odkrywcze, jednak wciągało od początku do końca - i co więcej dawało wrażenie, że Autorka czuje słowiański klimat. Ciekawie wypada "Szeptucha" Jagny Rolskiej, która postawiła na bardziej humorystyczne akcenty opowiadając o polskiej wsi. Z kolei "Dziewanna i księżyc" Anny Szumacher czytało się przyjemnie i tyle - opowiada o grupie studentów-archeologów, którzy napotykają nadprzyrodzone istoty w czasie wykopalisk. "Ostatnia noc" Rafała Dębskiego to natomiast opowiadanie o ciekawym stylu, fabularnie poprawne, jednocześnie tak jak większość na zapadające w pamięć na dłużej. "Śmierć wody" Martyny Raduchowskiej prezentuje znów wybór bezpieczny - Autorka zdecydowała się przedstawić jedną przygodę bohaterów jej innej serii. Otwierające zbiór "Płacz cichą nocą się niesie" Katarzyny Bereniki Miszczuk rozczarowuje najbardziej - samo opowiadanie jest średnie, przez co na pierwszy plan wychodzi jego ideologiczny wydźwięk, potępiający kobiety decydujące się na aborcję (i podejmujące taką decyzje w pełni świadomie, mając już dzieci).
Opowiadania zawarte w tej antologii nie są złe, zwyczajnie się nie wyróżniają. Przez to całość nie do końca do mnie trafiła. Wiem jednak, że "Nawia" spodobałaby się mojej mamie, która lubi książki, które są po prostu lekkie i przyjemne. Doceniam pomysł wydania takiej antologii, zabrakło jednak tego czegoś, co by wyróżniło tę książkę na tle innych dzieł inspirowanych słowiańskimi wierzeniami.
0 komentarze