Zaułek koszmarów (recenzja)

 


"Pogrążeni we śnie, wszyscy ci ludzie wydawali mu się nagle brzydcy i tacy bezbronni. Przez jedną trzecią życia zatopieni w niemal trupim letargu. Niektórzy zaś, może i zdecydowana większość, nawet po przebudzeniu snuli się niewiele bardziej przytomni, bezsilni w obliczu przeznaczenia. Brnęli ciemną uliczką na spotkanie śmierci."

"Zaułek koszmarów" to powieść Williama Lindsaya Greshama z 1946 roku, utrzymana w klimacie noir. Powieść wypełnia pesymizm i tragizm - jakby los każdego człowieka był przesądzony, nie ważne jak się stara - oraz brak wyraźnej oceny moralnej. Przedstawiony przez Greshama obraz to świat szarości, w którym każdy musi kombinować. W powieści odnajdziemy fascynacje samego Autora - poszukiwania ukojenia własnych demonów w alkoholu, spirytualizmie, psychoanalizie, tarocie. Czy pisząc powieść o człowieku poszukującym sukcesu bez oglądania się na innych, przewidział własną przyszłość - gdy odebrał sobie życie w zapomnieniu, z wizytówką w kieszeni z następującym napisem: brak adresu, bez telefonu, bez pracy, bez pieniędzy, emerytowany?

O czym właściwie jest "Zaułek koszmarów"? To powieść, w której przewija się kilka motywów - od jarmarku osobliwości, poprzez seanse spirytystyczne - a pomiędzy tym wszystkim odnajdziemy także nawiązania do psychoanalizy Freuda. Wszystko to osnute jest dymem z cygar i zapachem alkoholu, iście w klimatach noir. Jednak tytułowy zaułek nie jest miejscem; odnosi się do naszych własnych koszmarów. Na końcu naszych zaułków może czekać światło, które nas wyprowadzi - może jednak znajdować się tam i ściana; a ślepy zaułek często oznacza kres. "Zaułek koszmarów" to fascynujące studium upadku człowieka, wyjątkowo przytłaczające ze względu na ciążące nad bohaterem fatum - gdy wyciąga kartę wisielca, nie spodziewa się jeszcze, że jego życie zatoczy krąg, a upadek z samej góry jest wyjątkowo bolesny. Jednak czytelnik od samego początku czuje, że ta historia nie może skończyć się dobrze, że jak w kinie noir, nie ma tu miejsca na happy end. 

"To ten ciemny zaułek, ten sam, znowu. Ze świecącą w oddali latarnią. Ten sen dręczył Stana od dziecka: biegł w nim ciemną uliczką, po obu stronach wznosiły się złowieszcze puste budynki. Na końcu zaułka paliło się światło, ale za plecami czuł czyjąś obecność, była tuż za nim i coraz bliżej , aż się budził drżąc na całym ciele. Nigdy nie zdołał dotrzeć do tego światła w oddali. Ci tutaj też tak mają - swój zaułek koszmarów. Północ to nie koniec drogi. Po prostu światło znów się oddali. A lęk wciąż ich będzie ścigał."

Powieść Greshama zasługuje na uwagę ze względu na język, bohaterów i klimat. Autorowi świetnie udało się oddać klimat drugorzędnego jarmarku osobliwości oraz ulic, a dialogi brzmią bardzo naturalnie. Główny bohater, Stan, jednak szybko się uczy, nabiera odpowiedniej elokwencji i umiejętności, by wcielać się w nowe role - i żerować na ludzkim strachu i obietnicach jako mentalista, kaznodzieja, duchowy przewodnika. A wszystko to aby się wzbogacić. Kiedy jednak ma się wystarczająco pieniędzy, żeby zrezygnować z pogoni za nimi? Czy można przerwać, kiedy swoją siłę czerpie się z oszukiwania bezbronnych? Czy Stan zauważy, kiedy jego życie wymyka się spod kontroli, a on sam pędzi w ślepy zaułek? Stan jest postacią skomplikowaną, a my jako czytelnicy zarówno nim gardzimy, jak i mu współczujemy. Pozostali bohaterowie również są ciekawi i tworzą interesujące tło dla działań Stana.

Klimatu powieści dodaje podział na rozdziały według kart tarota - które same w sobie są i fascynujące, i niebezpieczne. Z jednej strony chcemy poznać nasz los - a z drugiej, czasem lepiej nie wiedzieć, co przyniesie przyszłość, szczególnie jeśli wyciągnie się pechową kartę. Ogromne wrażenie zrobił na mnie także pewien zwrot akcji, dzięki któremu można się zastanawiać czy całość naprawdę się wydarzyła - a może była jedynie majakiem? Uwielbiam takie zabiegi! 

"Zaułek koszmarów" to mroczna powieść, choć nie pozbawiona dawki czarnego humoru. Choć czyta się ją szybko, a całość naprawdę wciąga, to pozostawia pewne uczucie dyskomfortu, które wzbudza gatunek noir. Jeśli lubicie taki klimat, to nie przegapcie tej nieco zapomnianej powieści - która zyskała "drugie życie" dzięki ekranizacji Guillermo del Toro. Powiesc trafiła idealnie w mój gust i zdecydowanie jeszcze do niej wrócę!

"Więc jak będzie? To chwilowa fucha, ma się rozumieć... do czasu, aż znajdziemy prawdziwego świra."

William Lindsay Grisham "Zaułek koszmarów" (1946)
Polskie wydanie: 2022, Mova
Tłumaczenie: Ryszard Oślizło

 

Share:

0 komentarze