Malowany człowiek


 

 "Ucieczka nie zawsze wystarcza, Arlenie. Bywa, że ucieczka coś w tobie zabija i nawet jeśli przeżyjesz atak, jesteś już tylko chodzącym trupem".

Powróciłam do "Malowanego człowieka" po latach, aby sprawdzić czy nadal robi wrażenie. W końcu pierwszy raz czytałam tę powieść w okolicach pierwszego roku studiów i jej polskiej premiery i od tego czasu przez moje ręce (i oczy) przewinęły się dziesiątki innych powieści. Z zadowoleniem mogę przyznać - "Malowany człowiek" to nadal kawał świetnej fantastyki, z rozbudowanym światem, nazwami własnymi i kilkoma perspektywami różnych bohaterów. Co więcej, to co za pierwszym razem uznawałam za dłużyzny - opisy życia w wioskach, dorastania bohaterów i mierzenia się nie tylko z demonami, ale i zasadami społecznymi - dziś bardzo doceniam. Najwyraźniej dojrzałam jako czytelnik, który docenia stopniowe budowanie napięcia zamiast pędzącej akcji, niepozostawiającej miejsca na kreację świata. Całość zyskuje także na jednotomowym wydaniu: obie księgi naprawdę można docenić czytane jako jedną powieść, a nie dwa oddzielne tomy. 

"Malowany człowiek" to powieść opowiadająca o świecie, w którym po zmroku pojawiają się demony. Ludzie kiedyś z nimi walczyli, ale z czasem utracili nie tylko runy bojowe, umożliwiające przebijanie pancerzy demonów, ale przede wszystkim zapał do walki i wiarę w wygraną. Oczekując na nadejście legendarnego Wybawiciela nauczyli się żyć w strachu i unikać konfrontacji. Wyjątkiem stał się pustynny lud Krasjan - jednak oni traktowali walkę z demonami jako świętą wojnę, w której największą chwałę przynosi w gruncie rzeczy niepotrzebna śmierć. Peter V. Brett w ten sposób nakreślił różne kultury i ich podejście do zagrożenia. Kreacja świata to ważny element "Malowanego człowieka". Dotyczy nie tylko opisów miejsc i panujących tam zwyczajów, ale także świata demonów czy systemu magicznego opartego na runach. Dzięki temu w powieści odnajdziemy różne rodzaje demonów; każdy mający własną specyfikę, mocne i słabe strony. 

"Od zawsze pragnął chwały. Pragnął sławy. Pragnął przejść do historii jako ten, który na nowo powiódł mężczyzn do walki. Jako Wybawiciel? Ta myśl nim wstrząsnęła. Żeby zbawienie ludzkości miało sens, nade wszystko zaś szanse powodzenia, musiało zostać zainicjowane przez wszystkich ludzi, a nie samotnego wojownika. Ale czy ludzkość pragnęła zbawienia?"

Chociaż kreacja świata oraz fabuła skupiająca się na walce z demonami stanowią istotne elementy powieści to najważniejsze są postacie. Arlen, który w walce z demonami odkrywa swoje powołanie; Leesha, która spełnia się w ratowaniu ludzi jako zielarka; i Rojer, uczeń minstrela, który odkrywa prawdziwą moc muzyki. Jest to typ fantastyki, w której motorem napędowym są postacie. To z ich perspektywy poznajemy wycinki świata, towarzysząc im w podróży jaką jest... dorastanie. Tak, "Malowany człowiek" to poniekąd powieść coming of age, w której poznajemy przemiany protagonistów z dzieci w dorosłych, którzy nie chcą być jak ich rodzice - bierni i strachliwi. To opowieść rozpisana na kilka tomów i dopiero w kolejnych sama walka z demonami odgrywa istotną oś fabularną. W pierwszym tomie protagoniści muszą dopiero do tego dojrzeć. A nie jest to łatwe dorastanie, bo świat stworzony przez Petera V. Bretta jest brutalny. Dzieci w każdej chwili mogą stracić rodziców - rozszarpanych na ich oczach; a kobiety cnotę - wszak w blasku dnia kiedy nie ma demonów to człowiek człowiekowi wilkiem. To świat odarty ze złudzeń i wiary w szlachetnych rycerzy na białych rumakach. Na tym polu "Malowany człowiek" zdecydowanie różni się od dzisiejszych młodzieżówek skupionych na romantycznej miłości. 

Czytając ponownie "Malowanego człowieka" jeszcze mocniej doceniłam kreację tego szorstkiego i brutalnego świata, który wpływa na ludzkie zwyczaje. Jest to szczególnie zauważalne w odniesieniu do kobiet, które w obliczu zmniejszającej się populacji wyniszczanej przez demony, sprowadzane są przede wszystkim do funkcji matek - czy w przypadku Krasji wręcz "inkubatorów". Nie oznacza to jednak, że w powieści odnajdziemy słabe kobiety! Stać je na bunt w imię realizacji własnych marzeń - choć często jest to droga usiana cierpieniem. 

"Ratuję go przed samym sobą, myślała za każdym razem, gdy przygotowywała dlań posiłek. Któż bowiem chciał zostać gwałcicielem? Tak naprawdę jednak nie odczuwała wyrzutów sumienia. Wykorzystanie swych umiejętności, aby pozbawić go broni, nie sprawiało jej przyjemności, choć musiała przyznać, że gdzieś w głębi duszy odczuwała rodzaj zimnej satysfakcji. Zupełnie jakby wszystkie jej babki i prababki aż do zamierzchłych czasów, gdy mężczyzna po raz pierwszy zgwałcił kobietę, kiwały teraz głową z ponurą aprobatą. Zdołała przecież odebrać mu męskość, zanim on ukradł jej wianek".

"Malowany człowiek" otwierający Cykl demoniczny to solidna fantastyka, której najważniejszymi elementami jest kreacja świata i bohaterów. Choć traci na tym tempo opowieści, dogłębne przedstawienie zarówno motywacji bohaterów i ich dorastania, jak i opisy świata ludzkiego i demonów pozwalają na całkowicie zatopić się w stworzoną przez Petera V. Bretta powieść. Mimo upływającego czasu "Malowany człowiek" pozostaje powieścią wyróżniającą się - i kto wie, czy nie zyska statusu kultowej. To powieść mroczna i miejscami brutalna, a przy tym nie jest zbyt zagmatwana. Ma w sobie wiele z tradycyjnej fantastyki, a jednocześnie ma coś swojego - przez co porównania chociażby do 'Władcy Pierścieni" są wyjątkowo nietrafione. Chociaż z początku ciężko wciągnąć się w tę powieść to polecam dać jej szansę - naprawdę warto!


Peter V. Brett "Malowany człowiek" (2008)
Polskie wydanie - jubileuszowe: Fabryka Słów (2021)
Tłumaczenie: Marcin Mortka

Share:

0 komentarze