Virion. Zamek (recenzja)

 


Dawni wrogowie, przedstawiciele prawa i półświatka muszą się zjednoczyć, by rozwiązać intrygę i ocalić Cesarstwo. Zamek - czyli służby wywiadowcze - został zinfiltrowany, a w gąszczu biurokratycznego absurdu należy znaleźć sposób jak schwytać wroga bez informowania kreta.  Zabawne dialogi, wyraziste postacie, odrobina uszczypliwości wobec kobiecej natury, pewna prostota i wartka akcja - tak można opisać powieść "Virion. Zamek" otwierającą nowy cykl z dobrze znaną w polskiej fantastyce postacią szermierza natchnionego. To powieść typowo rozrywkowa, w której nie ma co szukać większej głębi - ma być przyjemnie, szybko i z przymrużeniem oka - co wcale nie jest wadą samą w sobie! Wszak lubimy rozrywkowe kino, to czemu nie sięgać po rozrywkowe powieści? Ja bawiłam się dobrze, choć muszę przyznać, że zabrakło mi tego czegoś - mimo wartkiej akcji fabuła potrafiła się dłuży, intryga nie do końca mnie wciągnęła, a konflikt od wrogów do współpracowników nie w pełni wybrzmiał bez znajomości wcześniejszych powieści. Może znając wcześniejsze przygody Viriona miałabym inne odczucia, ale nic nie stoi na drodze by to nadrobić - bo powieści Andrzeja Ziemiańskiego czyta się zaskakująco łatwo i przyjemnie.

"Virion. Zamek" to powieść, która cierpi na przypadłość "nowego otwarcia" w wielotomowym cyklu. Podobne odczucia miałam przy cyklu "Materia Secunda" Adama Przechrzty, choć w przypadku losów alchemika Rudnickiego dużo bardziej się wciągnęłam. Te cykle stanowiące odrębne historie, ale opierające się na bohaterach i świecie z głównej serii można czytać bez znajomości poprzednich tomów. Jednak ma to zasadniczą wadę - z reguły to te pierwsze książki skupiają się na budowaniu świata i rozwoju bohatera, a te kolejne stanowią następne przygody, powrót do uwielbianych postaci i uniwersów. I o ile "Materia Secunda" wychodzi na tym polu obronną ręką, bo akcja zostaje przeniesiona do alternatywnego wymiaru, który poznajemy wraz z bohaterem, tego samego nie można powiedzieć o powieści "Virion. Zamek". O świecie nie dowiadujemy się praktycznie nic, od razu będąc wrzuconym w środek akcji. Pojawiające się odniesienia do przeszłości stanowią z pewnością smaczki dla osób znających uniwersum Achai, nie niosąc jednak ciężaru emocjonalnego dla nowych czytelników. Dawni wrogowie zbyt szybko i bez większych problemów godzą się na współpracę - a my na słowo mamy uwierzyć, że jest to kompromis dla dobra Cesarstwa. Zabrakło mi właśnie budowania konfliktów, które by mnie bardziej wciągnęły w fabułę. W tym kontekście dużo lepiej wypadają nowe postacie, które mamy okazję poznać "od zera". I tak w powieści o tytule "Virion" chętniej śledziłam losy przeciętnego pracownika Zamku, Kody'ego, który nagle zostaje wplatany w sam środek spisku niż tytułowego Viriona. I tak jak pisałam - zapewne znając już wcześniej Viriona i Cesarstwo wciągnęłabym się dużo bardziej, bo powieści nie można odmówić sporej dawki przygody. I co najważniejsze - jeśli kreacja świata nie odgrywa dla Was aż takiej roli, a bardziej liczy się sama fabuła i bohaterowie, których naprawdę można polubić, to z pewnością nie będzie miało znaczenia to, że nie znacie wcześniejszych tomów, o czym świadczą bardzo wysokie oceny.

To, co wypada najlepiej w powieści to znany motyw budowania pozornie niedopasowanej drużyny, w której skład wchodzą najbardziej pokręcone osobistości, takie jak upiorzyca, książę, bandyci czy najzwyklejszy "szaraczek" w służbach wywiadowczych. Dynamika ekipy zapewnia niezłą zabawę, a sceny walki z ich udziałem to czysta fantastyka - są nieprawdopodobne, a przez to takie rozrywkowe. Jak w starym dobrym kinie akcji, kiedy naszego bohatera nie pokonają przeważające siły wroga. Drugim filarem powieści jest funkcjonowanie samego Zamku i innych służb państwowych - gdzie biurokracja i zrzucanie winy jednych na drugich zakrawa o absurd oraz zdziwienie jak to państwo może jeszcze trwać przy takich służbach. Świetnie się o tym czyta! Do całości idealnie pasuje styl autora, oparty o prosty język, odpowiednio rzucony wulgaryzm czy ironiczny lub rubaszny dowcip. 

"Virion. Zamek" to dopiero wprowadzenie do spisku, zapowiedź jeszcze większego szaleństwa i widowiskowości oraz podkręcenia tempa, które w tym tomie nieco kulało. Choć powieść nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia, by koniecznie sięgnąć po drugi tom, to z pewnością to zrobię. Jest to lektura lekka i rozrywkowa, oparta przede wszystkim o ciekawe postacie, które ciągle pakują się w kłopoty. 

Andrzej Ziemiański "Virion. Zamek" (2021) 
Cykl: Szermierz natchniony (tom I)
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Share:

0 komentarze