Pod szepczącymi drzwiami (recenzja)


 

"Szczerość jest jak broń. Można nią ranić i rozlewać krew. Wallace dobrze wiedział, bo sporo tej krwi miał na swoich rękach, ale teraz było inaczej. Skierował tę broń przeciwko sobie i rozpłatał się od góry do dołu, odsłaniając wnętrze".

 "Pod szepczącymi drzwiami" to druga powieść autorstwa TJ Klune'a, która trafiła w moje ręce i nie sposób nie porównywać jej do "Domu nad błękitnym morzem". W obu powieściach wyraźnie zostaje zarysowany styl autora, który bardzo mi odpowiada: jest humor, pewna lekkość przy jednoczesnym poruszaniu trudnych tematów, mnóstwo uroczych i dziwnych postaci (aż ciśnie mi się na usta angielskie słowo quirky) oraz cała masa "mądrych sentencji", w sam raz do zaznaczania w tekście. Obie historie mają w sobie coś z "Opowieści wigilijnej" - na wstępie poznajemy antypatycznego bohatera, który wbrew własnej woli zostaje postawiony w sytuacji zmuszającej go do refleksji nad dotychczasowym życiem. Tym razem jest to opowieść o prawniku Wallasie, który musi umrzeć, by zauważyć, że nie był dobrym człowiekiem. I choć na początku powieść sprawia bardzo pozytywne wrażenie, to z czasem staje się nieco zbyt przegadana i powtarzalna, nie zgłębiająca się rzeczywiście w temat pogodzenia się ze śmiercią i prowadzenia dobrego życia - wszystko wydaje się ostatecznie zbyt uproszczone. Jednocześnie nie jest to książka zła, ma w sobie mnóstwo uroku - po prostu w porównaniu do "Domu nad błękitnym morzem" wypada nieco słabiej. 

Czar powieści TJ Klune'a polega na opowiadaniu otulających historii, w których każdy może przejść przemianę i stać się lepszym człowiekiem dzięki odnalezieniu w swoim życiu odpowiednich ludzi. "Dom nad błękitnym morzem" to piękna lekcja tolerancji, z kolei "Pod szepczącymi drzwiami" dotyczy radzenia sobie ze śmiercią i utratą. W obu powieściach motywem przewodnim pozostaje nauka stawania się lepszym człowiekiem, na co nigdy nie jest za późno - nawet po śmierci. To co nie do końca zadziałało w "Pod szepcącymi drzwiami" to powtarzalność i zbyt duże nagromadzenie truizmów. Czytając powieść odnosi się wrażenie, że już się gdzieś to słyszało - i to nie tylko dlatego, że książka powtarza schematy "Domu nad błękitnym morzem". Jest to powieść bardzo przewidywalna, co wcale nie musiałoby być wadą, gdyby nie połączenie z błahymi stwierdzeniami, typu "jesteś wystarczający", "wystarczy przestać być egoistą, by stać się lepszym człowiekiem". Choć w książce pojawia się ciekawy motyw poczekalni między śmiercią a pójściem dalej, gdzie można pogodzić się ze swoim losem i zastanowić nad dotychczasowym życiem, to tak naprawdę płytkie przemyślenia nie pozwalają zagłębić się w poruszaną tematykę. Nie pomaga także to, że w powieści niewiele się dzieje: jest dość statyczna i oparta właśnie na dialogach, które w założeniu miały skłonić czytelnika do kontemplacji. Odniosłam także wrażenie, że Wallace zbyt szybko przechodzi przemianę, zbyt szybko staje się kompletnie innym człowiekiem, co również nieco spłyca całość.

A mimo tych wszystkich zarzutów "Pod szepczącymi drzwiami" potrafi oczarować - szczególnie jeśli lubimy te ciepłe, otulające powieści - takie pluszowe i milusie. Co z tego, że wiele stwierdzeń padających z ust bohaterów jest błahych, skoro pozwalają im się zmienić na lepsze? TJ Klune ma dar do tworzenia sympatycznych bohaterów, którym łatwo kibicować. Co z tego, że zabrakło w tej powieści odwagi, by głębiej wgryźć się w temat utraty, skoro mimo trudnego tematu jest pogodna? Nie każdy chce czytać teksty ponure! Odbiór w dużej mierze będzie więc zależał od naszego nastawienia - i mogę się założyć, że większość czytelników będzie ostatecznie oczarowana.

"Pod szepczącymi drzwiami" to powieść, która ma wiele elementów przeze mnie lubianych, jak chociażby odrobina czarnego humoru i podnoszenie na duchu, ale zabrakło mi tego czegoś, by była to naprawdę wyjątkowa historia. Trudny temat został zbyt ugrzeczniony, a fabuła była zbyt schematyczna, by do końca mnie wciągnąć. To nadal jest cudowna powieść, którą czytałam z wielką przyjemnością - jednak w ostatecznym rozrachunku prędzej wrócę do "Domu nad błękitnym morzem" niż herbaciarni Przeprawa Charona z "Pod szepczącymi drzwiami".


TJ Klune "Pod szepczącymi drzwiami" (2021)
Polskie wydanie: Muza / Akurat (2023)
Przełożył: Arkadiusz Nakoniecznik

Share:

0 komentarze