Jaśminowy tron (recenzja)

 


Tasha Suri po raz kolejny udowodniła, że fantastyka pisana przez kobiety i o kobietach nie musi sprowadzać się do młodzieżowego romansu ukrytego w barwach fantastycznego świata. "Jaśminowy tron", czyli pierwszy tom trylogii "Płonące królestwa" to zarazem epicka fantastyka, jak i powiew świeżości w tym gatunku. W powieści dostajemy rozbudowany fantastyczny świat, polityczne intrygi i zagrażającą ludziom "zarazę" w postaci butwienia, które powoli przemienia zakażonego w roślinę. W to wszystko zostało wkomponowane intrygujące studium postaci. Całość zaś napędza atmosfera rewolucji, która domaga się by stary porządek spłonął. "Jaśminowy tron", tak jak i dylogia Kroniki Ambhy nie pędzi z akcją, ale pozwala nam się powoli zanurzać w świat, jego mitologię - a także rozterki bohaterów. Poprzednia dylogia Autorki oczarowała mnie i postawiła wysoko poprzeczkę - a "Jaśminowy tron" nie tylko spełnił, ale i przerósł moje oczekiwania

Czytanie powieści Tashy Suri nie jest łatwe; potrzeba chwili wyciszenia i czasu, by wgryźć się w misternie tkany przez nią świat - ze wszystkimi zawiłościami politycznymi i magicznymi. Autorka nie ogranicza się do motywu przewodniego, którym jest rewolucja - to do czego prowadzi wykorzenianie z kultury, tępienie mniejszości i wypaczenie religii w imię własnej obsesji (w przypadku tej powieści składania kobiet w ofierze na stosie przez cesarza) - ale w to wszystko wplata feministyczny manifest. Księżniczka Malini jawi się jako tak samo przerażająca jak Prija, dziewczyna posiadająca pewne moce - wyłącznie dlatego, że jest kobietą, odmawiającą posłuszeństwa - ba, aktywnie działającą na rzecz obalenia cesarza. Tasha Suri zadbała, żeby zróżnicować swoje bohaterki - tak pod względem pochodzenia, statusu, jak i charakterów - a i tak każda z nich musi borykać się z uprzedzeniami i walczyć podwójnie. Jednocześnie Autorka nie wpadła w pułapkę rysowania czarno-białego podziału na kobiet i mężczyzn, skupiając się na stworzeni niezależnie od płci postaci ciekawych i wielowymiarowych.

Powieść porusza wiele interesujących wątków, które zyskują na wprowadzeniu kilku perspektyw. Chociażby wątek ochrony/przywrócenia kultury Ahiranyjczyków. Przywódca buntowników chce rewolucji i powrotu do przeszłości, a w jej imię jest gotowy poświęcać życie swych "braci i sióstr". Z kolei jego siostra decyduje się na samopoświęcenie - wychodzi za wroga, by zyskać pozycję społeczną i w ramach możliwości pomagać "braciom i siostrom" w niedoli. Trzecia z "rodzeństwa" dopiero odkrywa swoje powołanie i miejsce w konflikcie, co komplikuje rodząca się miłość. Takiego rozbicia na kilka perspektyw w podejściu do rewolucji zabrakło chociażby w "Babel"  R.F. Kuang. 

"Jaśminowy tron" urzeka także klimatem. O ile dylogia Kroniki Ambhy miała atmosferę snu/koszmaru oraz przesypujących się piasków, tak tutaj klimat przypomina ogień. Nie tylko ogień jest jednym z motywów dosłownego samopoświęcenia się kobiet na stosie czy wypalenia innej kultury, ale dotyczy także pewnej intensywności. Tak jak rewolucja najpierw powoli się tli, a potem wybucha z całą intensywnością, tak postacie płoną wewnętrznie - z pragnienia zemsty, miłości czy potrzeby wyzwolenia. 

Jednocześnie to z pewnością nie jest powieść dla każdego. Postacie nie są sympatyczne, a w inspirowanym Indiami fantastycznym świecie można się pogubić. To typ literatury, który skłania do zastanowienia się nad podjętymi wątkami niż "lekkiego" płynięcia z fabułą. Co więcej nie jest to prosty romans o zakazanej miłości (między kobietami, przedstawicielkami innych warstw społecznych), bo i relacja między bohaterkami nie sprowadza się do pragnienia miłości, tylko miesza z innymi, równie silnymi uczuciami jak chociażby zemsta. Jeśli ktoś szuka romansu WLW z fantastyką i intrygami w tle to może się zwyczajnie od tej powieści odbić.

"Jaśminowy tron" oferuje wszystko to, co epicka fantastyka (rozbudowany świat, intrygi polityczne, ciekawy system magiczny), ale i dużo więcej, wymykając się schematom. Już samo osadzenie akcji w świecie inspirowanym Indiami oraz zarysowanie kulturowego konfliktu jest czymś interesującym, a dodanie do tego perspektywy kobiet, które czują się odrzucone i pozbawione prawa do bycia sobą, posiadania własnych pragnień - by w końcu odkryć w sobie siłę i chęć walki zdecydowanie wyróżnia tą powieść na tle innych. Powieść hipnotyzująca i zapadająca w pamięć.



Tasha Suri "Jaśminowy tron" (2021)
Polskie wydanie: Fabryka Słów (2023)
Przełożył Piotr Kucharski


Share:

0 komentarze