Oleandrowy miecz

 


"Oleandrowy miecz" to udana kontynuacja, która utrzymuje klimat poprzedniczki i stopniowo zwiększa stawkę, o którą toczy się gra. Autorka umiejętnie buduje napięcie między losami świata, a dylematami postaci: Malini musi podjąć bratobójczą walkę, by zyskać upragnioną władzę, którą postrzega w kategoriach wolności decydowania o sobie; zaś Prija musi zmierzyć się z dziedzictwem swego ludu i konsekwencjami posiadania mocy. Ich losy, tak jak losy cesarstwa są ze sobą splątane, a każda decyzja zdaje się mieć wysoką cenę - szczęście osobiste nie idzie w parze ze zwycięstwem. Tasha Suri ponownie uwodzi niezwykłym klimatem, pełnym subtelnych gestów, pewnej delikatności połączonej z zaskakującym okrucieństwem. Nawet najpiękniejszy kwiat może być trucizną, a pozornie delikatna roślina mieć zadziwiająco silne korzenie. Choć w wykreowanym przez Tashę Suri świecie są różnorodni mężczyźni, mający swoje role do odegrania, to na pierwszy plan wysuwają się niezwykłe, skomplikowane kobiety. Intrygi polityczne łączą się tutaj z tematem poświęcenia oraz lojalności, co rozdziera nasze bohaterki, ale jednocześnie wyzwala w nich siłę do działania i podejmowania decyzji. To cudowna feministyczna fantastyka, w której nie ma miejsca na Mary Sue - bohaterki mają swoje siły i słabości, moralne dylematy, odcienie szarości charakterów. To tytuł idealny dla miłośników twórczości takich osób autorskich jak Rebecca F. Kuang, Shelley Parker-Chan czy Samantha Shannon - a także wszystkich tych, którzy szukają oryginalnej, klimatycznej fantastyki, czerpiącej inspiracje ze wschodnich kultur. 

Tak jak w przypadku wcześniejszej dylogii Tashy Suri, "Ksiąg Ambhy", trylogia "Płonące królestwa" oczarowała mnie światem przedstawionym, który jest świetnie rozwijany w "Oleandrowym mieczu". W obu cyklach pojawiają się konflikty między różnymi kulturami, które zostają zarysowane nie tylko w kontekście politycznym - istotną rolę odgrywają wierzenia i mity, które kształtują dane społeczności. Cesarstwo Paridźatdwipy jest podzielone i zróżnicowane, łączone wyłącznie osobą cesarza. Co jednak w przypadku walki o tron? W dodatku zagrożenie nie dotyczy wyłącznie walczących stron; gdzie dwóch się bije, tam czyha zapomniane niebezpieczeństwo, które może zniszczyć cały świat - a o którym przypomina tajemnicza zaraza, zamieniająca ludzi w rośliny.

"Oleandrowy miecz" napisany jest w charakterystyczny dla Tashy Suri sposób - jeśli czytaliście jakąś jej książkę i nie podeszło Wam wolne tempo, to tu jest tak samo. Jednak wolne tempo nie oznacza braku napięcia - jest ono jednak inaczej rozłożone. Nie dotyczy akcji, a relacji między postaciami, ich lojalnościami, ich wiarą - to ciągłe dylematy budują napięcie. Dotyczy ono także wątku romantycznego, którego jest więcej w tym tomie - nie wiąże się on jedna wyłącznie z uczuciem bohaterek oderwanym od świata: każda z bohaterek jest obarczona swoją rolą, a miłość jest dla nich przeszkodą; jest ogniem, który może ogrzewać, ale i spalać.

Powieść świetnie rozwija motyw poświecenia, który dotyczy większości bohaterów, ukazując różne oblicza tego czynu. Dotyczy to nie tylko dobrowolnego poświęcenia swego życia w ogniu - lub życia innych w przypadku cesarza, ale także wspomnianego poświęcenia uczucia, pozwolenia by druga osoba odeszła i spełnia odkryte przez siebie powołanie; w końcu poświęcenia się jednej z najciekawszych postaci, czyli Bhumiki - kobiety, która w pierwszym tomie poświęcała własną tożsamość i ciało, by chronić swój lud, a która w tym tomie jako matka i przywódczyni znów znajdzie się przed dylematem - chronić dziecko czy całą Ahiranię?

Pomimo wielu zalet, "Oleandrowy miecz" cierpi trochę na syndrom drugiego tomu. Przede wszystkim rozwija wątki, które swoją kulminację dostaną w trzecim tomie. Z tego powodu całość może się odrobinę dłużyć - szczególnie w połączeniu z wolnym tempem, które ja akurat uwielbiam, bo pozwala mi wsiąkać w dobrze wykreowany świat przedstawiony i otacza się niezwykłym klimatem powieści. 

Trylogia "Płonące królestwa" to niezwykle oryginalne połączenie pewnej intensywności i brutalności - każdy może ostatecznie zdradzić - z wolny tempem i skupieniem się przede wszystkim na konfliktach wewnętrznych - krwawa rewolucja stanowi zaś dla nich tło. W tej trylogii został wykreowany niezwykły świat, z różnymi wierzeniami, odgrywającymi istotną rolę w motywowaniu bohaterów do działania. Jestem całkowicie zauroczona twórczością Tashy Suri, która do tej pory ani razu mnie nie zawiodła. Pozostaje mi czekać na finałowy tom, w którym zapewne bardziej uwypuklone zostaną wątki związane z kolonializmem i ścieraniem się kultur.


Tasha Suri "Oleandrowy miecz" (2022)
Polskie wydanie: Fabryka Słów (2023)

Share:

0 komentarze