Los pokonanych

 


"Los pokonanych" to fantastyka drogi z intrygującym podejściem do motywu wybrańca. Po lekturze przygód Rezkina (cykl "Kroniki mroku") oraz pierwszego tomu cyklu "Tajne proroctwo", czyli omawianej tu powieści poznałam już nietypowy styl Kel Kade. Autorka  czerpie z generycznych elementów fantastyki magii i miecza, ale poprzez ich nagromadzenie i wyolbrzymienie, a następnie wypaczenie potrafi zaskakiwać. Dodatkowo wręcz absurdalne rozwiązania (jak niezniszczalny Rezkin) okrasza nie prostym humorem, co od razu wskazywałoby na parodię, ale czasami wręcz śmiertelną powagą - przy czym jej książek nie można brać na serio, by dobrze się bawić. "Los pokonanych" jest świetnym przykładem tego stylu: pełnej powagi gadaniny o proroctwach i zagładzie świata skontrastowanych z dogadującą odciętą głową, transplantacją łapy smoka człowiekowi i powieścią o wybrańcu bez wybrańca. Jeśli tylko porzuci się poważne traktowanie tej historii, przymknie oko na skakanie od questa do questa to przy "Losie pokonanych" można wyśmienicie się bawić. I tak jak uwielbiam okładki projektowane dla Fabryki Słów, to myślę, że akurat przy tej książce lepiej sprawdziłaby się jakaś w stylu cyklu o Beniaminie Ashwoodzie - mimo całego piękna, ta czarna "wycinankowa" okładka nie do końca pasuje do tej książki. To okładka, która obiecuje mroczną i klimatyczną historię, a "Los pokonanych" taką powieścią nie jest.

Powieść zaczyna się generycznie: ukazując młodzieńca, który nagle dowiaduje się o swoim przeznaczeniu. Wyrwany z dotychczasowego spokojnego życia w zacisznej wiosce będzie musiał stawić czoła przeciwnościom losu... A może jednak nie? "Los pokonanych" odchodzi od typowej powieści o wybrańcu, czyniąc głównym bohaterem jego przyjaciela - tą osobę, która zawsze pozostaje w cieniu, grając drugie skrzypce. Ta zamiana ról to pierwszy sygnał, aby oczekiwać odwrotności typowych motywów fantastyki magii i miecza - to autorka konsekwentnie realizuje.

Główny bohater na całe szczęście nie jest Rezkinem 2.0: Aaslo w żadnej mierze nie jest wyjątkowy; jest do bólu przeciętny niczym wspomniany Benek Ashwood. A jednak ma jedną, tak ważną cechę "przyjaciela wybrańca": wierność do samego końca i jeszcze dalej. Wyobraźcie sobie Władcę Pierścieni (może być film), w którym Frodo ginie na początku, więc Sam bierze pod pachę odciętą część ciała przyjaciela, na której zawieszony jest pierścień i zasuwa do Rivendell, by wypełnić choć część misji - a tam przekonuje się, że teraz będzie musiał dalej zasuwać, byleby (pośmiertnie) Frodo wrzucił pierścień do ognia. Aaslo to właśnie taki wierny Sam, który sam nie chce zostać bohaterem, ale w imieniu przyjaciela podejmie się największych trudów. "Los Pokonanych" można czytać dla samego Aaslo, bo to fajny bohater.

Lubię nieprzewidywalność i wyolbrzymienie jednak z Kel Kade mam jeden problem - który niestety widoczny jest w tej powieści - umieszczanie zbyt wielu różnorodnych wątków, którymi można by obdzielić trzy oddzielne powieści. Cała powieść jest dynamiczna, ale wprowadzanie zbyt wielu wątków - jak bogów, bawiących się losami świata czy żniwiarzy odciąga od głównej osi. Wprowadza to niezamierzony chaos, co jeszcze potęguje absurd pewnych sytuacji, które dzieją się nagle, bez odpowiedniego wprowadzenia. Wolałabym więcej prostoty oraz szerszego opisania świata i rządzących nim praw - zamiast skupiania się na kolejnych zwrotach akcji, które czasem zamiast zaskakiwać, zwyczajnie irytowały - jakby to powiedział osiedlowy mędrzec: "bo brały się z dupy"

Doceniam pomysł Kel Kade na opowiedzenie historii o wybrańcu bez wybrańca. Jako lekka i niezobowiązująca lektura sprawdza się świetnie. Jednocześnie mogłaby to być genialna książką, gdyby ograniczyć pewne wątki i zadbać o lepsze prowadzenie całej historii, budowanie drogi do kolejnych zwrotów akcji. A tak niestety odnosi się wrażenie, że całość nie została odpowiednio "wypełniona", a droga bohatera przypomina rzut kostką z przypadkowym wynikiem, a nie logicznie rozwijająca się historię w świecie z jasno określonymi regułami - stąd ktoś może ożyć, a ktoś inny nie, nagle może wyskoczyć potwór, który zostanie pokonany w przypadkowy sposób; wszystko w tej powieści jest niezwykle losowe. Wolałaby także, aby Autorka zdecydowała się, czy chce nam zaserwować zabawną parodię czy poważną historię o świecie opuszczonym przez wybrańca - choć stanie w rozkroku między tymi dwoma biegunami jest dość charakterystyczne dla Kel Kade i po lekturze cyklu o Rezkinie mogłam się tego spodziewać. 

Powieść najbardziej trafi do tych, którzy lubią styl Kel Kade: łączenie przygody i humoru z pewną powagą, momentów dramatycznych z zabawnymi, czy wręcz absurdalnymi - charakterystyczna jest dość częsta zmiana tonu powieści z lekkiej i zabawnej w mroczna i poważną. Tak jak wspomniałam, jak lekka rozrywka "Los pokonanych" wypada nieźle - to powieść w sam raz do posłuchania na spacerze - jednak mimo ciekawego punktu wyjścia (co z przepowiednią po śmierci wybrańca?) nie wybija się ponad kategorię "przyjemnego średniaczka". Chociaż nie zwaliła mnie z nóg, to nieprzewidywalność u Kel Kade sprawia, że mam ochotę sięgać po kolejne tomy jej powieści - finału jej opowieści nie da się przewidzieć!


Kel Kade " Los Pokonanych" (2019)
Polskie wydanie: Fabryka Słów (2024)



Share:

0 komentarze