Stroiciel fortepianów

 




"Stroiciel fortepianów" to niezwykła powieść, która pomimo swojej niewielkiej objętości eksploruje wiele tematów. W zależności od doświadczeń samego czytelnika, niektóre z nich będą rezonować bardziej, inne mniej, niczym muzyka będąca jednym z bohaterów powieści. Chiang-Sheng Kuo z precyzją wirtuoza przedstawił osobistą narrację tytułowego stroiciela fortepianów, która splata się z losami innych bohaterów. Niezwykły jest charakter tej prozy: z jednej strony ponadczasowy niczym muzyka klasyczna, ciągle na nowo interpretowana przez kolejnych kompozytorów oraz wykonawców, a z drugiej delikatnie, ale jednak osadzony w konkretnych czasach historycznych, które niczym skrzydła motyla zdaja się oddziaływać na losy bohaterów. To ten rodzaj powieści, którego odbiór zawsze będzie zależeć od wrażliwości czytelnika - jednych zachwyci liryczna proza Kuo, dla innych wyda się zbyt egzaltowana. Ja chociaż nie czuję dźwięków muzyki w duszy, byłam w stanie odczuć jej znaczenie dla bohaterów - w szczególności stroiciela targanego sprzecznymi emocjami: chwalącego pozostawanie w cieniu, a jednocześnie pragnącemu sceny; kochającemu fortepiany, a jednocześnie będącemu w stanie je "krzywdzić". "Stroiciel fortepianów", choć traktuje o muzyce, to skupia się przede wszystkim na osobach z nią związanych na różny sposób, poruszając tym tematy kondycji ludzkiej, pamięci, tożsamości czy odkupienia.

Powieść ma interesującą formę: wpierw śledzimy biznesmena-wdowca, który rozważa co zrobić z muzyczną szkołą zmarłej żony. Czy będzie to opowieść o nim, a może jego spojrzenie na dużo młodszą żonę, która zajmowała się muzyką? Gdy mężczyzna postanawia zlecić nastrojenie domowego fortepianu z cienia wyłania się główny bohater powieści - tytułowy stroiciel. To osoba wiecznie pozostająca w cieniu wielkich wirtuozów - a jednocześnie, zdaniem narratora-bohatera - niezbędny elementem trójkąta miłosnego między muzykiem, a jego instrumentem. Spotkanie z wdowcem i strojenie fortepianu rozpoczynają podróż bohatera - zarówno w przeszłość, jak i w głąb siebie. Pozwala to odkrywać kolejne warstwy rozdartego, noszącego w sobie jakąś traumę, nierozwiązany zawód bohatera.

To rozdarcie widoczne jest w myślach bohatera, który umniejsza swoją osobę, by z czasem pisać o niedocenionym geniuszu: usilnie próbując pogodzić się z losem, nakreślić przed czytelnikiem, że ścieżka usunięcia się w cień wielkich muzyków była wyborem stroiciela. Dla mnie to wewnętrzne rozdarcie i trauma bohatera rezonowały ze skomplikowaną społeczno-polityczną sytuacją Tajwanu.

Tematy związane z pamięcią i tożsamością należą do moich ulubionych - zarówno na poziomie indywidualnym, jak i zbiorowym. W "Stroicielu fortepianów" przeszłość miesza się z teraźniejszością, ukazując związek pomiędzy przeszłymi doświadczeniami, a kim teraz jest stroiciel. Interesującą metaforą jest porównywanie siebie do instrumentu: główny bohater czuje się wyobcowany niczym czarny klawisz, zniszczony niczym niedziałający fortepian - może jednak w życiu odnaleźć drugi taki klawisz w relacji z innym człowiekiem (choć nigdy nie będzie to relacja białych klawiszy stykających się ze sobą); zaś zniszczony fortepian można naprawić i ponownie nastroić - a w życiu można szukać drogi odkupienia i uleczenia duszy, by w końcu osiągnąć wewnętrzną harmonię. Czy to się jednak uda stroicielowi?

W powieści odnajdziemy także innych bohaterów, choć przefiltrowanych przez naszego narratora. Spotkanie z wdowcem przeżywającym żałobę zdaje się punktem uzmysławiającym stroicielowi, że sam nosi z sercu żałobę i żal za możliwą karierą muzyczną. Sama muzyka również zdaje się bohaterem powieści. Ciekawym zabiegiem jest także odwoływanie się do losów różnych muzyków, z którymi główny bohater zdaje się ciągle porównywać: co takiego było w ich życiu, że stali się wybitni? Kiedy fortuna uśmiecha się do człowieka?

Powieść zachwyca także stylem. Poetyckie zdania o muzyce, strojeniu instrumentów wyróżniają się - pochylenie się nad nimi pozwala jednak dostrzec kryjące się za nimi spostrzeżenia dotyczące człowieka. To powieść pełna niedopowiedzeń i pięknych zdań - niczym muzyka, na którą składają się i dźwięki, i cisza. Powolne tempo pozwala zagłębiać się w kreowany za sprawą takiego stylu wewnętrzny świat bohatera, i tak jak każdy człowiek może inaczej odbierać muzykę, tak może coś zupełnie innego wynieść z lektury. "Stroiciel fortepianów" jest zatem powieścią naprawdę wieloznaczną; powieścią o smutku, żalu, samotności, ale także o pasji, poszukiwaniu własnej drogi. Czy zostanie stroicielem a nie wirtuozem złamało bohatera? A może uznał, że to jego ścieżka i nie tylko się z nią pogodził, ale i czerpał z niej satysfakcję? Czy niedostatki, niedoskonałość może kryć w sobie piękno, czy może wyłącznie rozczarowanie?

Myślę, że "Stroiciel fortepianów" to książką trudna do oceny w pewnej skali - ze względu na ogrom niuansów na każdego czytelnika będzie oddziaływać nieco inaczej, w zależności od osobistych doświadczeń i wrażliwości. To subtelna i delikatna opowieść, która w pewnym stopniu przywiodła mi na myśl "Ukochane równanie profesora" Ogawy Yōko - przy czym japońska powieść ma w sobie wiele ciepła, zaś tajwańska chłodu. Obie jednak pozwalają zanurzyć się w wewnętrzny świat bohaterów i rezonują z wrażliwością osoby czytającej. Polecam przede wszystkim miłośnikom nieoczywistej literatury pięknej, która nie daje gotowych odpowiedzi - która porównuje ludzki los, miłość, relacje do muzyki: czy jednak takie porównanie jest możliwe? Powieść skłaniająca do refleksji, a nie przeczytania w biegu pomiędzy azjatyckimi comfort/healing novels w stylu "Zanim wystygnie kawa": to po prostu zupełnie inny rodzaj literatury, niczego nie ujmując komfortowym książkom. Mnie całkowicie oczarowała, zagrała w mojej duszy


Chiang-Sheng Kuo "Stroiciel fortepianów" (2020)
Polskie wydanie: ArtRage (2024)


Share:

0 komentarze