Mattimeo

 


"Mattimeo" to trzecia opowieść z krainy Mchukwiatu, czyli serii Redwall Briana Jacquesa. Razem z "Bitwą o Rudy Mur" i "Krainą Kwiatu i Mchu" tworzy dopełniającą się trylogię o dzielnych myszach: legendarnym Marcinie Wojowniku, podążającym jego śladem Macieju oraz jego synu, Mattimeo. Każda z tych książek opowiada o odnajdywaniu odwagi w sercu by zmierzyć się z podłym przeciwnikiem, zagrażającym pokojowo żyjącym zwierzętom. "Mattimeo" czerpie co najlepsze z poprzednich tomów, jednocześnie opowiadając już nieco mroczniejszą historię, w której nie brak przemocy: tym razem nasi bohaterowie zmierzą się z okrutnym łowcą niewolników, a ich przygody będą na śmierć i życie. Już sama objętość (ponad 500 stron) wskazuje, że choć jest to zwierzęca fantastyka, to bardziej kierowana  jest do do nieco starszych dzieciaków (oraz wszystkich tych, którzy z animal fantasy nigdy nie wyrośli). Jak przystało na powieść z lat 80. nie jest tutaj zbyt cukierkowo, a śmierć w walce jest nieodłącznym elementem opowieści o wielkich wojownikach. Nie brakuje jednak uroku klasycznej opowieści o walce dobra ze złem, rycerskości i... ucztach. Bo jedzenie to nieodłączny element opowieści o krainie Mchukwiatu :) Jeśli szukacie klasycznej fantastyki dziecięcej (którą świetnie czyta się i w starszym wieku), pełnej przygód, niebezpieczeństw, ale i szczęśliwego zakończenia przy kufelku miodu pitnego i parującego ciasta - Mattimeo będzie w sam raz dla was!

W trzecim tomie ujęło mnie zostawienie miejsca nie-wojownikom na wykazanie się swą odwagą. W "Mattimeo" otrzymujemy trzy osie fabularne: uprowadzenie młodych zwierzątek, ratunkową pogoń oraz obronę opactwa. Wszyscy się spodziewają, że dzielny Maciej wojownik wraz ze swoją niezawodną drużyną uratuje syna i inne dzieciaki; ale jak poradzi sobie w więziony przez łowców niewolników nieco rozpieszczony Mattimeo? Czy potulna żona wojownika, Bławatka i pozostałe zwierzęta ochronią opactwo? Ten tom pokazuje, że każdego stać na męstwo, które ma różne oblicza. Czasem będzie to spryt, a czasem determinacja i nieokazywanie strachu, aby wesprzeć inne stworzenia i dodać im odwagi. 

Czytając powieść nie sposób się nudzić - na każdym kroku na naszych bohaterów czyhają wyzwania oraz nieodłączne dla tej serii zagadki w formie dawnych przepowiedni i wskazówek. Tak jak wspominałam, stawka w tym tomie jest wysoka, a zwierzęcy bohaterzy nie mają "fabularnego pancerza" - przez co "Mattimeo" dostarcza wielu emocji. W tym kontekście bardzo przypadło mi do gustu ogrzewające serce zakończenie w duchu "kręgu życia" i ukazania lat szczęścia i spokoju po burzliwych wydarzeniach opisanych na kartach powieści. W powieści nie brakuje także lekkości i humoru - w żadnej mierze nie jest to dołująca historia, pomimo tego, że jest nieco bardziej dojrzała i mroczna w porównaniu do poprzedniczek.

Jeśli jesteście już po lekturze poprzednich książek i spodobał Wam się styl autora (jak różne dialekty poszczególnych gatunków zwierząt!), to "Mattimeo" z pewnością Was nie zawiedzie. To kolejna odsłona opowieści o odwadze, przyjaźni i współpracy przeciwko okrutnym przeciwnikom, którzy myślą wyłącznie o sobie. Niepozorne i łagodne zwierzęta potrafią odnaleźć w sobie siłę, gdy ktoś zagraża ich spokojnemu życiu. Na kartach swych powieści Brian Jacques stworzył niezwykle zdeterminowane postacie - czy są to obrońcy czy złoczyńcy - przez co z zapartym tchem śledzi się ich losy. W "Mattimeo" nie zabraknie i epickich strać, i misji ratunkowych, i w końcu oblężenia i obrony. Można zarzucić serii, że każdy z tomów tak naprawdę skupia się wokół motywu "drogi do stania się bohaterem", ale ma to swój urok: szczególnie, że drogi Marcina, Macieja i Mattimeo choć prowadziły do tego samego celu, były na swój własny sposób wyboiste. Jako miłośniczka fantastyki przygodowej, opartej na questach, z przyjemnością zasiadam do lektury każdego kolejnego tomu Redwall.


Brian Jacques "Mattimeo" (1989)
Polskie wydanie: Nowa Baśń (2024)

Share:

0 komentarze