Żywy beton
"Żywy beton" przedstawia futurystyczną wizję świata, w którym buntowi maszyn (sztucznej inteligencji) towarzyszył bunt natury. W rezultacie otrzymaliśmy ciekawą wizję przyszłości, w której neonowe miasta otacza dzika i nieprzewidywalna przyroda. Osią fabularną jest tutaj śledztwo - towarzyszymy Lulu, weterance wojennej, której zlecono odnalezienie profesora. Zbiegł on nie tylko z tajemnicami, które nie powinny trafić w niepowołane ręce, ale także droidami, co z pewnością zwraca uwagę. W trakcie śledztwa Lulu musi nawigować między intrygami i powiązaniami, by w końcu opuścić miasto i wyruszyć na spotkanie dzikiej natury. Jej podróż pozwala zagłębić się nam w interesujący postapokaliptyczny świat wykreowany przez Autora, a także zmierzyć z tajemnicami skrywanymi przez samą Lulu. Wbrew okładkowemu opisowi "Żywy beton" nie jest powieścią bardzo dynamiczną: rozwija się powoli, przez co potrzeba trochę czasu by się w tę powieść wkręcić. Podzielna na 3 części - Miasto, Las i Pustynię - stopniowo odsłania tajemnice tego futurystycznego świata, w którym technologia i natura toczą walkę, a granice między człowiekiem, maszyną i bestią są zacierane. Nie jest to debiut pozbawiony wad - zbyt długie monologi i opisy potrafią zmęczyć, a w trzecim akcie zabrakło jakiegoś większego efektu wow - to klimatem "Żywy beton" z pewnością się broni. To ciekawy debiut, a wszyscy miłośnicy literatury z pogranicza SF, postapo i cyberpunka powinni mieć autora na oku.
Niezwykła wizja przyszłości
Najmocniejszą stroną powieści jest z pewnością kreacja wizji futurystycznego świata. Rozwój technologiczny doprowadził do obdarzenia droidów sztuczną inteligencją, która ewoluowała w samoświadomość. Obdarzone nią maszyny rozpoczęły bunt przeciwko ludziom, który zakończyłby się zagładą cywilizacji, gdyby nie tytułowy żywy beton. Zakończenie wojny z maszynami nie przyniosło jednak spokoju - w konsekwencji zderzenia płyt tektonicznych pojawiło się niezwykłe zjawisko: las pożerający przestrzeń, zarastający metropolie. Pojawienie się lasu doprowadziło także do powstania hybryd ludzi ze zwierzętami, budzącymi o ile nie strach, to z pewnością nieufność ocalałych ludzi, chroniących się w betonowych dżunglach ocalałych miast. Jest to niezwykle ciekawa wizja - zwykle powieści futurystyczne opowiadają o konflikcie człowieka z technologią, tutaj został dodany jeszcze trzeci czynnik: natura. Wszystkie te płaszczyzny łączy nasza bohaterka, Lulu: weteranka wojny z AI, zmechanizowana za pomocą wszczepów, jako najemniczka i detektywka dobrze radząca sobie w miejskiej dżungli i cały czas czująca dziwny pociąg do Lasu, do wkroczenia w nieznane. Autor nie szczędzi nam opisów tego świata przyszłości, kreśląc sieci powiązań w mieście oraz w lesie, a ostatecznie wysyłając nas na pustynię, gdzie ciężko jest przetrwać mieszkańcom tak miast, jak i lasów. Idealnie wplata w tą wizję wątki postapo i cyberpunk, jak i samego śledztwa - co intryguje, ale także stawia ważne pytania związane z naszą przyszłością, relacją człowieka z technologią i naturą.
Lulu i Gałązka
W tej powieści pierwsze skrzypce grają dwie interesujące bohaterki. Lulu to zadziorna najemniczka, która potrafi korzystac i ze sprytu, i z siły swojego mechanicznie wzmocnionego ciała. Gałązka zaś to driada pozbawiona swego drzewa - brutalnie wyrwana z lasu i żyjąca w letargu w mieście. "Blaszana" Lulu i związana z naturą Gałązka łączą swe siły, dając nam ciekawy duet przeciwności. Determinacja i inteligencja najemniczki jakimś sposobem świetnie współgrają z szaleństwem jej przewodniczki na drodze do odnalezienia niebezpiecznego naukowca.
Zabawa z oczekiwaniami
"Żywy beton" to powieść, która przyjemnie mnie zaskoczyła igrając z moimi oczekiwaniami. Pierwszy rozdział sugeruje kryminał w klimatach cyberpunku. Skupiamy się wokół śledztwa prowadzonego przez Lulu w mieście, poznając panujące tam reguły i zasady. W drugim rozdziale poznane miasto zostaje jednak zastąpione przez tajemniczy las, rządzący się swoimi prawami. Największy zwrot następuje jednak w momencie konfrontacji z poszukiwanym profesorem: historia wcale tutaj się nie kończy, a wątek kryminalny schodzi na dalszy plan. Odkrycie tożsamości jednej z bohaterek prowadziły fabułę w zaskakującym kierunku, odchodząc nieco od rozrywkowego tonu ku refleksjom związanym z przeszłością bohaterki - a także drogą, którą ostatecznie wybierze. Co prawdę zabrakło mi jakiegoś (jeszcze) większego zaskoczenia w finale - ale i bez tego bawiłam się doskonale odkrywając, że wcale nie jest to taka prosta historia o odnalezieniu naukowca. Jednocześnie uważam, że ostatni rozdział nieco odstaje poziomem od dwóch pierwszych; odniosłam wrażenie jakby pojawiające się w nim wątki i rozwiązania były wprowadzane zbyt szybko, przez co odpowiednio nie wybrzmiały.
Słowem podsumowania...
"Żywy beton" to intrygująca powieść, która zręcznie łączy elementy science fiction, postapokalipsy i cyberpunku, jednocześnie oferując świeże spojrzenie na konflikty między technologią, naturą i człowiekiem. Autor z powodzeniem kreuje wyjątkowy świat, w którym betonowe metropolie zmagają się z dzikim lasem, skrywającym hybrydy ludzi i zwierząt. Centralna postać, Lulu, weteranka wojny z maszynami, wprowadza nas w fascynującą opowieść pełną intryg, nieoczywistych sojuszy i refleksji nad naszą przyszłością. Choć momentami narracja traci dynamikę, a finał mógłby być bardziej efektowny, powieść broni się klimatem i głębią świata przedstawionego. To godny uwagi debiut, który z pewnością zainteresuje fanów gatunków SF, postapo i cyberpunka.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
0 komentarze