Wyjątkowi

 



„Wyjątkowi” to finałowy tom serii Brzydcy Scotta Westerfelda — i choć fabularnie spina historię w całość, zostawił mnie z lekkim niedosytem. To jedna z tych książek, którą czyta się szybko, wręcz pochłania, ale po zamknięciu okładki brakuje tego uczucia, że coś naprawdę we mnie zostało.

Seria wpisuje się w złote czasy młodzieżowych dystopii — lata, gdy na półkach królowały Igrzyska śmierci, Niezgodna czy Więzień labiryntu. Każda z tych historii opowiadała o młodych ludziach buntujących się przeciwko opresyjnemu światu. Westerfeld dodał do tego własny, bardzo ciekawy twist — świat obsesji na punkcie wyglądu i tego, jak łatwo perfekcja staje się narzędziem kontroli.

Nie da się ukryć — za to właśnie najbardziej lubię tę serię. Stawia pytania, które nadal są zaskakująco aktualne. Czy bycie „pięknym” i „idealnym” naprawdę nas uszczęśliwia? A może to tylko kolejna klatka, w którą sami pozwalamy się zamknąć? W tym kontekście ciekawe są losy głównej bohaterki, która w każdym z tomów przechodzi przemiany, i to nie tylko fizyczne. Operacja czyniąca ludzi pięknymi - lub wyjątkowymi - miesza także w mózgach, przez co w drugim tronie śledzimy losy Tally, która próbuje uwolnić się od "pustogłowia". W trzecim tomie staje się ona wyjątkową, a więc lepszą od innych. Czy uda jej się porzucić samodzielnie ten sposób myślenia, tym samy uwolnić się spod nowej formy kontroli? 

Groźna doskonałość

Na pierwszy rzut oka "Wyjątkowi" odpowiednio rozwijają wątki poruszane w serii. Tally przeszła przemianę od "brzydkiej" (ale mającej swoją osobowość) do pięknej, ale pustogłowej nastolatki. W tym tomie staje się ona jednak Wyjątkową - członkinią elity, chirurgicznie doprowadzoną do perfekcji. Zarówno jej ciało, jak i umysł mają być ostre - a za tą perfekcją ma kryć się groza. Jako elitarny oddział, Wyjątkowi mają budzić strach i znajdować się poza kontrolą. Brzmi to świetnie w teorii, ale w praktyce zabrakło mi większej dojrzałości - w wielu miejscach Tally, główna bohaterka, nadal zachowuje się jak "naiwna nastolatka", co zdecydowanie stępiło ostrze jej przemiany w groźną broń. Ten motyw stwarzał ogromny potencjał oparcia powieści o wewnętrzny konflikt  - między zaprogramowaną lojalnością i bezwzględnością, a resztkami ludzkich emocji. Zamiast tego fabuła skupiła się wokół pewnych powtarzalnych motywów - poszukiwania Nowego Dymu (rebeliantów), niebezpiecznych ucieczek i kolejnej konfrontacji z doktor Cable. 

Jednocześnie nie mogę odmówić powieści ciekawych scen akcji, szczególnie w środkowej części. Zgodnie z zasadą "więcej, szybciej, mocniej" pościgi czy włamania w tym tomie są iście spektakularne, a autor w pełni wykorzystuje "nadludzkie" ulepszenia swoich bohaterów.

Brak psychologicznej głębi

Największym problemem tego tomu jest brak psychologicznej głębi postaci. Bohaterowie drugoplanowi jak David, Zane czy doktor Cable zostają zmarginalizowani - wielka szkoda, bo ich reakcja na zmiany zachodzące w Tally byłaby kluczowa dla budowania głębi jej kolejnej przemiany. Rozwój protagonistki wydaje się mniej organiczny niż wcześniej - nie do końca rozumiem decyzję autora, by wiele pozostawić zakulisowo, w tym przemianę Tally. "Śliczni" kończą się mocno, ale początek "Wyjątkowych" nie ma już tego przytupu. Przemiana Tally w ostatnim tomie powinna być wstrząsająca, ale jej wahania między zaprogramowaną bezwzględnością a nagłymi przebłyskami wątpliwości czasem sprawiają wrażenie mechanicznych, a nie głęboko psychologicznych. W przeciwieństwie do "Ślicznych", gdzie jej walka z „pustogłowiem” była poruszająca, jej kondycjonowanie jako Wyjątkowej często wydaje się bardziej narzędziem fabularnym niż autentyczną ewolucją postaci. Ponadto, decyzja o kolejnej chirurgicznej przemianie Tally wprowadza powtarzalność: jest na nowo kształtowana, manipulowana. Jej emocjonalność jest ograniczona, uwięziona w lodowatej personie Wyjątkowej. O ile fabularnie to zrozumiałe, o tyle czytelnikowi trudno przez to naprawdę zaangażować się w jej losy. Tally staje się chłodna, wręcz obojętna, co odbiera wielu scenom ich potencjalną siłę. Na szczęście, pozostaje Shay, która dodaje pewnego konfliktu  - sceny z dawnymi przyjaciółkami, które zamieniły się we wrogów - i teraz znów się "przyjaźnią" (ale czy na pewno?) są naprawdę dobre - całość siada jednak, gdy Tally zostaje sama. 

Zakończenie pozostawiające mieszane uczucia

Klimat finału i rozwiązanie wątków są satysfakcjonujące w niektórych aspektach, ale frustrujące w innych. Ostateczna konfrontacja z Dr. Cable porusza ważne pytania o władzę i opór, ale zakończenie wydaje się pospieszne, zamykając wątek Tally w sposób, który nie do końca rozlicza się z etyczną złożonością serii. Książka pędzi ku finałowi na złamanie karku, przez co momenty, które powinny być emocjonalnym ciosem, wypadają zaskakująco płasko. W tym leży zmarnowany potencjał całości - książkę czyta się przyjemnie, łatwo jest się wciągnąć w akcję, ale nie zostaje z nami na dłużej po lekturze, jak to ma miejsce w przypadku "Igrzysk śmierci" czy serii "Podzieleni". 

Słowem podsumowania...

Ostatecznie "Wyjątkowi" to satysfakcjonujące domknięcie fabularne, ale niekoniecznie emocjonalne. Podziwiam świat wykreowany przez Westerfelda, choć zabrakło mi chwil refleksji. Jakby autor zapomniał, że Tally ma być koniec końców człowiekiem, a nie wyłącznie metaforą. Chociaż finałowy tom nie do końca spełnił moje oczekiwania - wypada zwyczajniej słabiej niż "Brzydcy" i  "Śliczni" - to książka warta przeczytania, chociażby żeby sprawdzić jak kończy się ta historia świata, w którym kontrola państwa obejmuje takie aspekty jak wygląd. Choć świat Westerfelda skłania do refleksji nad pięknem i kontrolą, brakuje mu filozoficznej głębi – pytania są stawiane, ale rzadko pogłębiane, bo akcja dominuje nad psychologią. Jest to co prawda poniekąd urokiem powieści młodzieżowych, mających dać nam przede wszystkim rozrywkę, jednak niektóre młodzieżówki lepiej odnajdują balans między akcją a refleksją ("Podzieleni"). To bardzo ciekawe, że powieść opisująca świat dążący do perfekcji mogę podsumować słowami: "wciągająca, ale niedoskonała kontynuacja"!

Share:

0 komentarze